Mniej więcej, tak właśnie było.
Boruc grał od meczu z Czechami i pamiętam, że już wtedy był niepewny, ale to, co odpierdalał ze Słowacją i Irlandią Płn. to była jakaś komedia, która kosztowała nas lekko licząc 4-6 punktów. Biorąc pod uwagę, że te punkty zdobyli bezpośredni rywale do awansu, to straty były o wiele większe (bo mieć 5zł, a nie mieć, to już 10zł, więc Słowacja wygrała grupę). W zasadzie przejebaliśmy w tym momencie eliminacje, choć mogliśmy być na 1. miejscu. Co prawda, Darek zdążył jeszcze krzyknąć swoje "aj, ładnie" i popodniecać się przewrotką, którą Smolarek strzelił gola dostawcy pizzy, ale zaraz przyszedł tzw. "mecz ostatniej szansy", czyli rewanż z Irlandią Płn., którego nie udało się wygrać (1-1) i było po zabawie. 3 ostatnie akty (akty, bo byliśmy goli jak dupa Koseckiego) nie miały już większego znaczenia, bo nikt już w nic nie wierzył i odbyły się w atmosferze wielkiej stypy, z bojkotem i pustym Śląskim w tle, przy wywaleniu Benhałera i zastąpieniu go Stefanem Majewskim (pożal się Boże). Więc oddaliśmy je bez walki, bo kto by próbował reanimawać denata w trakcie pogrzebu. Boruc zagrał tylko w tym ze Słowenią, który był gwoździem do trumny, i w którym notabene znowu miał udział przy KAŻDYM straconym golu, a nadmienię, że było ich sporo, czyli całkiem dużo.
Nie czepiam się pojedynczych błędów, bo wiadomo, że każdemu można takie wytknąć. Np. pamiętam jak kiedyś odsłonił całą bramkę jakiemuś z wyglądu typowemu Mongołowi w meczu z Azerbejdżanem, więc Mongoł po prostu zapakował mu gola. I ledwo udało się to odrobić, i odwlec nieco w czasie azerskie bach, bach. Jednak tamte eliminacje MŚ2010 to była jakaś farsa, gość robił po kilka baboli na mecz, a samobój Żewłakowa nie był wpadką, tylko podsumowaniem tych popisów i jego ówczesnej formy. Ktoś zaraz powie, że były jeszcze mecze, że można było odrobić, że można było strzelać więcej, itd. Fakt, byliśmy słabi i gra nie porywała, eufemistycznie ujmując, ale cała grupa była słaba, coś jak nasza obecna. Teraz też nie gramy niczego szczególnego, właściwie poza meczem z Rumunią, który może być analogią do tego z Czechami. Więc wyobraź sobie, że Fabiański puszcza szmatę z Danią, dwie z Czarnogórą, a z Armenią robi Jojkę i mamy 6 punktów, a nie 13. Co by wtedy było? Jazda po nim, czy tłumaczenie, że nie jego wina, tylko po prostu jesteśmy słabi i mogliśmy strzelić więcej? Tak to właśnie wyglądało, a mimo to, z Boruca dalej robi się "króla". A Fabiańskiego się czepiacie.
Boruc nic specjalnego w tej reprezentacji nie zrobił. Zagrał dwa super mecze na mistrzostwach, z Niemcami i Austrią, oraz pewnie ileś tam niezłych, solidnych i takich, których nie zawalał, ale po pierwsze, nie ma sensu rozpamiętywać jakichś tam sparingów z Litwą, a po drugie, niezłe i solidne to są praktycznie wszystkie mecze Fabiańskiego. No, a dobry mecz na mistrzostwach to i Majdan zagrał.
Tyle, że z Boruca robiono kiedyś gwiazdę w "Piłkach Nożnych", "Przeglądach Sportowych" i może nawet w "Pani Domu", a polsat specjalnie transmitował chujową ligę szkocką, której nikt normalnie by nie oglądał. I najwyraźniej, jak niektórym się tak wkręciło, to już tak zostało. Ale prawda jest taka, że w reprezentacji jego okres gwiazdorstwa skończył się po ME2008. Należało więc już dawno mu podziękować, wręczyć pamiątkową koszulkę i zegarek w prezencie, i się pożegnać (może nawet zaprosić na tę okazję reprezentację Liechtensteinu). W 2017 te płacze, że ojej, nie ma Borubara, to chyba jakiś żart.
Co do chlania w samolocie, to nie wiem, co ma do rzeczy Smuda. To, że selekcjonerem był dyletant z mentalnością wuefisty z lat 90-tych, nie usprawiedliwia robienia wiochy, gdy się REPREZENTUJE swój kraj. Zwłaszcza, jak się w dodatku jest kapitanem, jak Żewłakow (pewnie oblewali jego strzał życia z Belfastu). Zresztą, Boruc nigdy intelektem nie grzeszył, o czym świadczyło tatuowanie sobie herbu Rangersów na dupie, koszulki z papieżem, czy co on tam jeszcze wywijał. Dla jednych to będzie "charyzma", i niech będzie, ale dla mnie to prostactwo i wieśniactwo.
@Crus ; Odpisałem tylko dlatego, że to ty, a nie jakiś torgowy znawca od rewanżów na Euro, czy coś w tym stylu, ale wybacz, o Hajcie to już mi się nie chce. Powiem tylko tyle, że jedyną negatywną konsekwencją tego, że już nie gra, jest to, że komentuje. Na więcej szkoda czasu. Lepiej sobie na Lewandowskiego popatrzcie i podziwiajcie, póki możecie, bo kolejnego takiego możemy nie mieć przez następne 100 lat, zamiast fetować kopaczy, którzy zagrali sobie ileś tam meczów, bo akurat byli nieco mniej mierni niż inni i potrafili daleko wyrzucić piłkę z autu.