Cytuj:
Miałem jednak rozwinąć wątek gangreny. Rozmawiałem z Niemcem, typowy socjaldemokrata, wierzący w redystrybucję dóbr oraz inne cuda wianki i kochanki. Mówił mi, że bogatemu można zabrać milion euro, bo to dla niego nie zrobi różnicy, najwyżej będzie swój statek (jacht) do tyłu, a zresztą, po co komu jachty? Musiałem przegryźć wargi, by nie wypalić "aksamitny bolszewizm", określenie, którym nazywam tego typu myślenie. Bastiat uczył jednak, by z sofizmatami rozprawiać się mimo wszystko, niezależnie od ideologicznego zabarwienia.
Otóż, moi drodzy socjaldemokraci, socjaliści, komuniści itp. Itd. Milioner nie kupuje samego statku. To jest wytwór dopiero wyższego rzędu. Żeby zbudować ten jacht, ktoś musiał go najpierw zaprojektować. Miesiące spędzone nad kartkami papieru technicznego, bądź też programu obróbki 3D, zrobionego przez firmę zatrudniającą 5 osób. Potem prefabrykaty - blachy, żagle i maszty lub silniki i systemy elektroniczne, w zależności o jakim jachcie mówimy. W jednym i drugim już profituje klasa średnia, zanim w ogóle jacht trafi na linię produkcyjną. Blachy musi ktoś pospawać, nawet śrubki, wkręty trzeba dostarczyć, żagiel trzeba uszyć, ktoś musi dostarczyć wymiarów, płótna, nici i igły lub maszyny. Ten statek lub jacht trzeba złożyć później, zamontować podzespoły, na koniec oblatać. Potem ten niezidentyfikowany milioner musi wykupić ubezpieczenie na tak drogą rzecz, zadokować gdzieś swój nabytek, płacić za paliwo, serwis, konserwację, za opłatę tytułem prawa do żeglugi. Nie będę nawet próbował liczyć, ile osób profituje dzięki temu, że "jakiś-tam-milioner" ma kaprys chcąc kupić sobie statek. Wielu wyzyskiwanych robotników z pewnością, bo stal muszą przygotować hutnicy przy wsparciu górników i elektryków.
Co prawda, pieniądze redystrybuowane nie giną od razu. Tylko, że całkowicie zostaje zachwiana racjonalność obiegu pieniądza. Naturalny ład znakomicie lokuje kapitał tam, gdzie jest zapotrzebowanie na usługę i dobre jej wykonanie. Tymczasem urząd socjalny jeden z drugim dadzą pijaczkowi pieniądze z tytułu zasiłku, które racjonalne wydane nie będą. To zresztą najlżejszy przykład. Najcięższym przykładem jest np. jez. Aralskie.
.