-
Rzucanie palenia
Opisujcie jak wam sie udało bądź tez nie rzucic palenie.
Ja pale od 16 r.ż. Zawsze bylo to srednio max 2-3 szlugi dziennie + na imprezach to wiecej. Ostatnio jednak liczba ta potrafi skoczyc nawet do 10-12 wiec cos juz zaczyna byc na rzeczy. Na pewno jestm w jakims stopniu juz uzalezniony aczkolwiek nie przeszkadza mi to w zyciu. Najbardziej niepokoi mnie fakt, ze coraz czesciej zaczynam czuc dyskomfort jesli przez jakis czas nie zapale. Np wczoraj ostatniego szluga zapalilem o 20. Teraz czuje wlasnie takie lekkie poddenerwowanie(aczkolwiek przyjemne nawet ;pp) pustke, ktora idealnie zapelnilby papieros ;333 i ochote zeby zjesc cos o brdzo wyrazistym smaku(a normalnie mam na to wyjebane). Chyba zrobie sobie kontrolny miesiac bez palenia i zobacze jak sie bede czul.
A co tam u was
-
nie rzucę palonka bo po co? przecież papieroski to najlepsze co dał bóg
-
urzekla mnie twoja historia
napisz jeszcze o ktorej wczoraj srales
-
Jakieś 3/4 moich znajomych po prostu rzuciło z dnia na dzień. Jedni potrzebowali do tego lizaków, cukierków, słonecznika a inni nic. Jak się chce to myślę, że każdy ogarnięty człowiek rzuci bez większych problemów poza pewnym czasowym dyskomfortem psychicznym/fizycznym z związku z charakterystyką nałogu.
-
palilem papierosy od okolo 2 klasy gimazjum do polowy technikum, podejmowalem z 3 grubsze proby rzucia koniec koncow rzucilem dzieki palenium marihuany, choc zastopowanie jednej uzywki inna nie jest najlepszym wyjsciem, lecz napewno w moim przypadku zdrowszym funkconuje tak juz pare lat i jest wszystko ok
-
dostalem depresji, od 3 miesiecy nie wychodze z domu = nie pale. polecam
kup se snus przez neta najlepiej syberie. gwarantuje ze bedziesz miec dosc nikotyny na jakis czas xD
-
A ja sam z siebie po 8 latach rzuciłem, tak z dupy nie kupiłem paczki, powiedziałem sobie a chuj tam i tak leci kolejny tydzień bez i jakoś tako normalnie, nawet nie wiedziałem że tak łatwo będzie, to właśnie jest chujowe bo jak się nastawiasz żeby rzucić to jeszcze gorzej a jak tak nagle to no problem
-
pale jakies 7 lat raz probowalem rzucic nie popalilem z 2 tygodnie a ze strasznie lubie zapalic przy alkoholu to zaczelo sie od paru na imprezie potem paczka i wiadomo jak sie to skonczylo xd w sumie zebym tak czesto nie pil to bym rzucil
-
Moje trzy ziomki przeczytały jakąś książkę "jak rzucić palenie" ;] I przestali palić. Jeden do dzisiaj nie pali, drugi wrócił po paru miesiącach, a trzeci zaczął walić ścieszki hehehehe. Spróbuj tej książki ; ]
o to książka ;] "allen carr prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie"
-
a ja polecam siłę nawyku Charlesa duhigga, a nie palę bo doznałem jakiegoś oświecenia xD. Tzn wpierw przerzuciłem się z grubych na cienkie, później po jakimś czasie i same cienkie przestały mi smakować i po prostu jakoś stwierdziłem, że mi to jest nie potrzebne i teraz bez kitu mi te faje śmierdzą, chociaż zdarza się zapalić do alko ale to bardzo sporadycznie :D aha paliłem parę ładnych lat, a w gimbie to i najgorsze szatany viceroyte ruskie czerwone jarało się, także jestem z siebie dumny jeśli o to chodzi :D
@ widzę, że parę osób miało podobnie z rzuceniem :p polecam jeszczę fajkę zamienić na coś innego kawę czy herbatę, ewentualnie owoc żeby coś zawsze przy sobie mieć jak się zechcę zapalić
-
Jak niektorzy tutaj pisali, przestalem po 2 latach palic z dnia na dzien. Zdarzalo sie, ze palilem po paczce dziennie nawet, nie bylo problemu, nie ciagnelo mnie do tego. Teraz jakbym mial wziac buszka jednego, to bym zwymiotowal chyba takze no problemo :D
-
Ja nigdy nie paliłem, ale moja ex zanim się poznaliśmy paliła sporo. Odkąd zostaliśmy razem rzuciła też sama z siebie z dnia na dzień. Raz tylko potem przytrafiło jej się zapalić, ale jak jej powiedziałem, że wyczuwam pod jej językiem smak to się przyznała, że poprzedniego dnia się skusiła przy znajomych. :)
Tak więc tak jak piszą ludzie to nic więcej jak tylko kwestia tego czy się chce czy nie chce.
-
Ja już od 3-4 godzin nie palę, powiedziałem sobie że nie i koniec :)
-
Po 4 latach z dnia na dzień rzuciłem, bo straaasznie źle się czułem po wczorajszym chlaniu. Tak się strułem, że dwa dni mnie kac trzymał, że aż palić nie mogłem. Trzeciego dnia nie miałem już silnego nawyku palenia to się powziąłem i spróbowałem rzucić. Przez pierwsze dwa miesiące żałowałem, że rzuciłem, bo kiepy naprawdę są fantastyczne, ale rozumiałem też, że wyjdę na ostatniego frajera jeśli wrócę do tego po dwóch miesiącach niepalenia. No i tak sobie żyję już lekko ponad pół roku bez papierosów. Nie chce mi się jakoś nawet specjalnie przy piwie palić. Czy straciłem duszę?
-
Ja zacząłem wcześnie palić, jak miałem 10 lat. Jak miałem 12 lat kupowałem już regularnie paczki. W międzyczasie miałem przerwy miesięczne, pół roczne, roczne, półtora roczne itp - rzucałem z 20 razy. Pierwsze 2-3 tygodnie są niby najcięższe, no bo ciągnie do tego, ciągle czegoś brakuje. Po trzech tygodniach człowiek przestaje o tym myśleć, bez problemu można wypić piwo przy palaczach i nie palić. Jednak po kilku/kilkunastu miesiącach myśli zaczynają powoli krążyć wokół palenia np. oglądam film, widzę głównego bohatera co pali przy porannej kawie i od razu myśl - fajnie ma. Widzi się kogoś przy piwie z papierosem i przychodzą podobne myśli. Taki proces może trwać długo, kilka miesięcy. W każdym bądź razie powoli nałóg przypomina o sobie. W końcu wystarczy jeden impuls, np. miało się ciężki dzień, coś nie wyszło, ktoś mnie wkurwił, kolega co nie palił nagle zaczął palić i się sięga po tego papierosa mówiąc sobie, że ten jeden i koniec. Jednak jak ktoś jest uzależniony, czyli jak palił powiedzmy przez rok codziennie po 10 papierosów to się nie da palić na sportowo. Może za pierwszym razem taki system będzie działał przez miesiąc, jednak w końcu wraca się do codziennego palenia. Papierosy to moja słabość, jednak staram się to rzucić w cholerę. Tym bardziej jak sobie pomyślę - mam 22 lata, palę 12 lat. Większość życia, u niektórych po 15 latach palenia pojawiają się problemy ze zdrowiem. Do tego znajomi co mnie znają parę lat mają ze mnie polewkę, że cipka nie może rzucić, siada to trochę na psychikę. Aktualnie nie palę szósty dzień.