-A niech to!!, krzyknąłem widząc jak dach w moim pokoju znowu ocieka wodą.
-Mamo, zawołałem specjalistkę, od takich spraw. Gospodyni domu dwoma mocnym uderzeniami młotka pozbawiła szans wodę na zalanie mi pokoju.
-Idę na zakupy, obudź wszystkich, bo zaraz będzie śniadanie, oznajmiła po czym wyszła w kierunku bazaru. Taty wcale nie musiałem wyrywać ze snu gdyż tej nocy w ogóle nie spał, walcząc z zepsutą szafą oraz biurkiem. Co innego było z moim bratem Jonem (tata nazwał go tak gdyż podczas wybierania imienia był pod wpływem mocnego trunku o takiej właśnie nazwie). Było mu obojętne wszystko, oprócz składu posiłku, który ma zjeść. Był wybrednym bywalcem w kuchni mamy. Gdy coś mu nie smakowało mocno marudził. Nie chciał wstawać więc oblałem go kubłem zimnej wody.
-Zostaw mnie kretynie!!, chce spać!!, odezwał się do mnie jak zwykle uprzejmie brat.
-Mama poszła na zakupy zaraz wróci i chce widzieć wszystkich przy stole oznajmiłem Jonowi, następnie udałem się do łazienki. Gdy zszedłem na dół wszyscy byli już przy stole. Mama kupiła dużo owoców i warzyw. Nie zapomniała również o pieczywie i moich ulubionych bagietkach. Na stole znalazły się również sery i wszelkiego rodzaju mięsa.
-Uwaga, uwaga !! Dzisiaj spośród wszystkich kuponów, które były do nabycia dzisiaj w sklepach, losujemy piękny pałac w samym centrum Thais. Owszem znajdowaliśmy się w stolicy Tibi, lecz mieszkaliśmy w małej chatce na poboczach tego pięknego miasta. Nagle jakiś człowiek wszedł na główną wieże i zaczął czytać numer kuponu zwycięzcy.
-1048294, gratulację dla tego szczęściarza, który jest nowym posiadaczem tego olbrzymiego pałacu.
-WYGRALIŚMY !!!!! zaczęła krzyczeć z moja mama radości. Żyliśmy skromnie, lecz uczciwie. Matka szyła firanki, ceraty, oraz niektóre ubrania szczególnie ze skóry. Tato natomiast zajmował się naprawą mebli, oraz sprzętu ogrodniczego. W naszym domu był naszą złotą rączką. W tym momencie nasze życie odmieniło się o 180 stopni. Będziemy żyć jak bogacze. W naszym przyszłym nowym domu znajdowało się bowiem wyposażenie najwyższej klasy. Było tam również pomieszczenie z fantastycznym ekwipunkiem. Znajdowały się tam między innymi koronne zestawy, buty przyśpieszenia, złote pancerze, wszelkiego rodzaju miecze oraz bronie dystansowe razem z amunicją. Od mieszkańców dowiedziałem się, iż byłym posiadaczem pałacu był rycerz, który ginąc pozostawił je bez spadkobiercy. Miasto postanowiło wystawić lokum na loterię, której zwycięzcą została moja mama.
Czym prędzej udaliśmy się do banku, aby tam potwierdzili naszą wygraną. Odebraliśmy klucze, po czym weszliśmy do domu. Znajomi opowiadali mi co się w nim znajduje, lecz i tak byłem zszokowany. Przyzwyczaiłem się, do prostoty i biedy, natomiast tu czułem się jak król. W pałacu znajdowały się dwie łazienki, olbrzymia kuchnia, cztery wielkie pokoje, oraz jeden gościnny. Rodzice porzucili pracę, ponieważ oprócz domostwa zostaliśmy obdarowani jego pieniędzmi, które miał ulokowane w banku. Było ich około 400.000 złotych monet. A mama za obfite zakupy płaciła 90 miedziaków mogliśmy więc kupować co chcemy choć i tak nie musieliśmy gdyż wszystko było w naszym nowym domu.
Mnie i Jona dzieliło wszystko od cech charakteru do wyglądu, ale łączyło jedna olbrzymia pasja: polowanie na potwory. Nie było nas stać na zakup porządnego ekwipunku, więc nasze wypady po za miasto ograniczały się jedynie do wilków, przed misiami niestety musieliśmy już uciekać. Teraz jednak mieliśmy do dyspozycji najlepsze rzeczy jakie noszą najbogatsi ludzie. Ja nałożyłem na siebie koronny pancerz, złote spodnie, hełm wojownika, tarczę demona, buty przyśpieszenia, oraz zwykły miecz, aby trenować umiejętności w zadawaniu obrażeń tym właśnie rodzajem broni. Mój brat postawił na łucznika i założył niebieską pelerynę, koronny hełm oraz spodnie, tarczę wampira oraz wziął do ręki 40 małych kamieni w celu podniesienia swoich umiejętności w walce na dystans.