Hej. Zacząłem pisac tego posta w temacie o zbieraniu truskawek ale zauwazylem ze zainteresowanie jest całkiem spore wiec zaloze osobny temat na to.
Mozecie zadawac pytania, postaram się odpowiedziec na wszystkie najlepiej jak potrafię.
Post jest troche chaotyczny bo pisałem go jako odpowiedz w innym temacie, jesli cos jest nie jasne chetnie wytlumacze, wystarczy zapytac.
Jako ze byłem w anglii na truskawkach dwa i pół miesiąca to moze się wypowiem.
Wyjechałem końcem czerwca z kumplem(załatwiane przez znajomego, dlatego udalo się tak późno).
"Udało mi się" ominąć zbieranie truskawek które rosną przy ziemi = zbieranie na kucąco, w błocie itp.
Które to ludzie pracujący tam NIESAMOWICIE źle wspominają. Jezeli nie uda Ci się pogoda (tj. deszcz) będzie to jebana katorga, męczarnia i umieralnia. Plecy siądą Ci po dwoch dniach, nie bedziesz w stanie wstać o własnych siłach tylko podpierał się słupkami zeby w ogole stanac na nogi, do tego dodaj 12-15 godzin w gumiakach na nogach.
Sam osobiście na tejże farmie pracowałem przy:
Nawodnieniu - bajeczna sprawa, paluchy troche bola ale wszystko jak najbardziej do przeżycia. Polega to na wbijaniu takiego czegoś (dripper) w otwory w workach Link. Czyszczeniu tychze otworów z mchu i chwastów, kontroli wężykow i samych dripperów (czy nie popękane blablabla).
Odchwaszczanie - brzmi prosto, ale dochodzi ogromna presja szybkiej pracy. lecisz przez linkę wydzierając wszystko co nie jest truskawką lub czosnkiem (sadzi się czosnek w odstepach aby odstraszał jakieś tam owady, rzucasz na ziemie i lecisz dalej.
Pająki - heh, ciekawe nie? ;) Dostajesz baniak z pierdyliardem malutkich pajączków, bierzesz troche do garści i szybkim krokiem przez linkę rozsypujesz po truskawkach. Mozna się nieźle poranić o metalowe słupki, pręty i linki. Ręce po prostu odpadaja po godzinie, a robisz to przez 13 godzin.
"wentylacja / venting" - chyba najgorsza robota na farmie. Tunele w których rosną truskawki pokryte są z wierzchu folią na stelażu. W zależności od pogody trzeba tę folię obniżać lub podnosić. Dostajesz do łap kurewsko ciężką rurę owinieta z góry jakimś chujostwem zeby nie pociąc folii i zapierdalasz z tym obok tunelu podciagajac folie w górę. Jezeli tunel jest niski wystarczą ręce, bez na prawdę grubych rekawic nawet nie podchodź bo sobie potniesz rece / posiniaczysz. Jezeli trzeba opuścić to tez recznie, skaczesz jak jakiś pajac i zdzierasz w dół folie i odpowiednio zawijasz aby w szczelinach nie zbierała się woda deszczowa. Ha, wlasnie. Woda. To chyba czyni tą robote najgorsza pod sloncem. Podczas deszczu w załamaniach na folii powoli zbiera się woda, coraz więcej i więcej. W końcu robia sie ogromne "baniaki" pełne wody na tunelu. Nikt tam nie patrzy czy Ci zimno mokro czy chuj wie co jeszcze, folie trzeba podniesc / opuscic wiec cała ta woda leci Ci prosto na ryj / klate / rece / buty. Jestes przemokniety, skóra rozmoknięta, odciski i tak dalej. Mi się przydarzyło pracowac wlasnie przy ventingu a nastepnie przy wykopywaniu starych truskawek. Ręce miałem tak rozmoknięte, ze gdy złapałem łopatkę do wykopywania i wykopałem trzy pierwsze krzaki odpadł mi kawałek skóry z mięsem. Yup. Chuj ich to tam obchodzi, załoz bandaz i do pracy albo wracaj do polski.

Wykopywanie truskawek - ciezka praca, pracujesz zgięty w pół przez 10-13 godzin, dostajesz tępą łopatke i masz wycinac krzaki. Obcinasz naokoło krzaka korzenie, wyrywasz wszystko razem z korzeniami i rzucasz na folię rozciągnięta pomiedzy rządkami. Jak się folia zapełni przyczepiają to do traktorka i wyciagaja miedzy tunele. Tam zdziera się to z folii, podjezdza inny traktor z wielką nabieraczką z zębami i wiezie gdzieś na kupę.
Flower tucking - ożesz kurwa, mam dreszcze jak o tym wspomne. Na farmie potocznie praca nazywana "robo-cop'em". Polega na przekładaniu kwiatów / liści przed lub za linkę, aby kwiaty i owoce otrzymywały jak najwiecej swiatla slonecznego.
Brzmi prosto, ale wyobraź sobie 14 godzin stania prawie ze w miejscu (robisz maluuutkie kroczki przez linkę) z rekami uniesionymi powyżej głowy i wciskaniu liści "w środek" krzaka i delikatnym wyjmowaniu kwiatostanów / owocow z tego gąszczu i przeciąganie ich przed linkę do slońca. Po kilka godzinach plecy Cie po prostu ROZPIERDALAJĄ z bólu. Ze łzami w oczach ludzie pracuja przy tym, ja osobiscie miałem w kieszenii fiolkę z ketonalem.
Runnery - inaczej obcinanie pędów.

Obcinanie tychże pędów. Dostajesz albo pierścionek z ostrzem, albo sekator i ZAPIERDALASZ przez linke obcinajac to wszystko. Po jednym dniu jestes w stanie w ułamek sekundy rozroznic czy to pęd czy właściwa częśc krzaka. Nie ma miejsca na pomyłke, jak upierdolisz coś niepotrzebnie to Cie zjebia jak burą suke. Jak ominiesz to tez, bo to straty finansowe. Robota w miare ok, bo duzo chodzisz, zmienia sie srodowisko i mijasz się z ludzmi.
Crown thinning - przerzedzanie koron. Robota w miare spoko, czas szybko leci ale bardzo odpowiedzialna. Truskawki we wczesnym stadium rozwoju tworzą kilka "koron". Na przemysłową skale nie chcesz mieć dużo truskawek, tylko chcesz mieć mniej a ogromnych (wiecej ważą). Idziesz przez linkę wyłamując po prostu na siłę te mniejsze korony. Praca trudna bo czasem nie wiadomo jakbys się nie starał, wyłamiesz tą "lepszą". No a tego juz nie da się naprawic bo rozjebales krzaka po prostu. Jak zrobisz za duzy rozpierdol w krzakach to moga Cie i wyslac do polski bo spowodowales ogromne straty.
Plant cleaning - podobne do obcinania pędów, z ta roznica ze obcinasz WSZYSTKO co nie jest zdrowym krzakiem. Masz na palcu pierscionek

Palec boli, spuchniety, posiniaczony, ledwo się później zgina. Nozyki tępe wiec wlasciwie wyrywasz/wyłamujesz a nie obcinasz. Łatwo uszkodzic krzaki z truskawkami / obciac łodygi z kwiatkami / owocami. Za co mogą Cię ukarać.
"Recykling" worków - Truskawki rosną w workach z torfem/ziemią. Mniejwiecej metr długie, 50-60cm szerokie. Na wierzchu są otwory w których sadzi się sadzonki + zaznaczone otwory na nawodnienie.
Po sezonie takie worki należy wymienić, ale jak wiadomo w dzisiejszych czasach na wszystkim się oszczędza, wiec i te worki uzywa się powtórnie. Zeby to zrobic niestety trzeba je do tego przygotowac.
Sciaga się worek z linki mniejwięcej póltora metra, wcześniej odpinając ewentualne nawodnienie. Jezeli wczesniej planty zostały wyciete to "wystarczy": położyć worek na jednym boku, obić pięściami / butem na całej długości, przełożyć na drugi bok, obić pięściami / butem aby rozbić ziemię w środku, położyć w "normalnej" pozycji i mniejwięcej rozbić aby przywrócic dawny kształt. Na koniec bo "bucie" w każdy róg i spowrotem wkładamy worek na linkę. Waga wora to jakieś 8-10kg. W lince worków jest 100-300 (w zależności od długości tunelu). Jak łatwo policzyć, przerzucasz minimum tone w każdej lince gołymi rękoma, do tego musisz je ponapierdalać zeby rozbić ziemię w środku i wlozyc spowrotem na linke. W ciagu dnia obskoczysz 3-4 linki jak się starasz.
Sprzątanie w linkach - po wszelkich obcinaniach pędów, chwastów i tak dalej, cały ten bajzel leży między linkami w tunelu. Zapierdalasz z grabkami zbierając jak najwiecej tego syfu i ładujesz na taczki, wywozisz we wskazane miejsce. Mało tak lekkiej roboty jest :)
Zbieranie truskawek - Moglbym się rozpisywac, ale ten post jest juz wystarczająco chaotyczny. Niby "esencja" pracy na farmie.
Dzień pracy przy zbieraniu truskawek:
Po dotarciu na pole biegiem szukasz wózka w dobrym stanie (potocznie trol, od angielskiego "trolley").
Jak nie zdazysz, sorry winetou. Pchasz przez cały dzień jakieś mega ciężkie kurestwo, z rozjebanym kółkiem albo z wiaderkiem na rubbish którego nie da się odpiac. Albo niewymiarowe gówno które nie pomieści Ci wszystkich skrzynek.
Skrzynki leżą na paletach, bierzesz ilość wskazaną przez superviserów, domyślnie 15. (Jak mniej truskawek w polu to mniej).
rozkładasz sobie kilka skrzynek obok trola i idziesz po "panetki". Potocznie nazywano tak plastikowe pojemniczki na truskawki.
Bierzesz ile potrzeba i rozkładasz w skrzynkach. Jak już "zrobisz skrzynki" ładujesz na trolla i jedziesz w linkę. Przewaznie przy wjeździe do tunelu stoi twoj supervisor i zapisuje Twoj numerek (Dostaje się kody kreskowe z numerem pracownika).
Przed linką stawiasz skrzynki które nie mieszcza Ci sie na trolu i wchodzisz w linke. Zbierasz truskawki bardzo szybko i bardzo dokładnie. Jezeli zostawisz kilka truskawek w lince i ktoś Ci ją sprawdzi, cofną Cię do jej początku abyś sprawdził od nowa. Jak znajda kolejne juz po "sprawdzeniu" to mozesz zostac ukarany (przewaznie odsyłali do baraków).
Jak zbierasz pełną skrzynkę, w zależności od tego czy jest kontrola na farmie czy nie albo staiwasz po prostu w lince az zbierze Ci się wiecej skrzynek albo wynosisz każdą skrzynkę przed tunel. WAŻNE jest abyś nie zapomniał nakleić swoich kodów kreskowych na kazda skrzynke, bo inaczej nie policzą Ci jej do dziennego urobku. Naklejanie przed tunelem jest zabronione gdyz zdarzają się kradzieże (ludzie naklejaja swoje kody na cudzych skrzynkach). Jak nawet faktycznie zapomnisz nakleic to nie radze naklejac przed tunelem bo cie wypierdola ze niby kradniesz. Czasem nie wolno Ci wyniesc skrzynki nawet przed tunel tylko prosto na paletę, która potem zabiera widlak na cięzarówke i prosto do chłodni.
Presja jest spora, gdyż na koniec KAŻDEGO dnia wystawiane są listy kto ile zebrał wraz z imieniem i nazwiskiem, iloscia przepracowanych godzin etc. Pracownikow to w sumie jebie kto ile zebrał, ale superviserzy patrzą na to, jak ktos zbyt często "zamyka" listę pod koniec moze liczyc się z powrotem do polski. Ja miałem szczescie gdyz było bardzo duzo truskawek i kazda para rąk byla potrzebna do pracy, mimo tego ze wielokrotnie byłem ostatni na liscie.
Nie pamiętam wiecej "prac", wiec teraz przejde do ogólników, samopoczucia tam, mieszkania i kwestii finansowej.
Pierwszy dzień mnie troche przeraził.
Zakwaterowali nas w baraku wielkosci mniejwiecej 5m x 6m, mieszkalismy tam w osiem osób. Dwie starsze kobiety, 2 młode i czterech chłopa.
W pokoju każdy miał jedną szafkę na jedzenie, ciuchy, przedmioty, kosmetyki i tak dalej oraz półtorej półki w lodówce. (Lodówki były dwie na 8 osob, dodam, ze małe lodowki).
Kazdy dostal po jednym kocu i poduszce, niby wyprane, nie ma sie co czepiac. Jednak spiwor nawet w lecie jest bardzo wskazany bo noce bywały zimne (blisko oceanu/morza).
Wiekszosc ludzi to totalny element i nieudacznicy. Bez zębów, alkoholicy, totalny motłoch. Przeplatany ludzmi skrzywdzonymi przez zycie, studentami.
Mnogość narodowości, na farmie na której pracowałem byli (kolejnosc przypadkowa):
Rosjanie
Ukraińcy
Bułgarzy
Rumuni
Polacy
Litwini
kilku Czechów.
Jezeli ktos mysli o takim wyjezdzie aby podszkolic jezyk angielski - mozecie zapomniec.
Z nikim "ważnym" nie bedziecie rozmawiac, z innymi narodowosciami rozmawia się faktycznie po angielsku, ale poziom to "kali pić yes friend polish"
Język urzędowy na farmie to oczywiscie polski, ze wzgledu na ilosc polaków tam. Superviserzy starali sie mowic po polsku, niektórzy mowili juz jak rodowici polacy :)
Prysznice i kuchnia wspólne. Na farmie na ktorej pracowałem było ponad 300 pracownikow fizycznych takich jak ja. Kabin prysznicowych było 9.
Ciepła woda była mniejwiecej przez 30 minut po pracy, pozniej myłeś się w zimnej. Więc po pracy albo BIEGŁEŚ do domku, brales co trzeba i BIEGIEM pod prysznice do kolejki albo no sorry winetou, zimna. Ja czasem olewałem temat i szedłem myc się około 22:00 gdy była juz ciepła woda nagrzana od nowa i wiekszosc juz sie umyła.
Kuchnia... Jeden piekarnik, 4 mikrofalówki z czego 2 działały, 6 kuchenek z których tylko 2 jako tako działały.
Nie ma sie co rozpisywac, jedzenie w anglii jest całkiem inne. Nawet jeśli chcesz ugotować coś samemu to zaopatrujac się np. w tesco masz mocno zwiazane rece. Inna kultura powoduje to ze 95% towarow w tesco to towary gotowe.
Mieso i warzywa są bardzo drogie. Ogolnie kilogram gotowej wieprzowiny z jakimis ziemniakami czy innymi dodatkami było tańsze niż kilogram surowej.
Dostac kurczaka surowego graniczy z cudem, wiekszosc juz gotowe w jakichs paczkach itp.
Jedlismy głownie pizze z zamrażarki, gotowe dania typu puree z miesem, frytki (tez mrozone bo swieze ziemniaki były bardzo dziwne, rozsypywały się dosłownie), trochę grillowalismy (potrawy na grilla tez gotowe w workach, jakies nozki z kurczaka w sosie, filety z łososia blablalba, oczywiscie wszystko gotowe wiec na grillu sie w sumie to tylko odgrzewało....)
Prąd był tani, w 8 osob w jednym pokoju z działającymi dwoma lodówkami, 5 laptopami, kazdy ładował telefon itp, dziewczyny jakieś suzarki codziennie, 15-20 funtow starczało na ponad miesiac pradu. Kupowalo się karty prepaid i wsuwało do licznika, jak doładowanie telefonu. Wiec 20/8 za prad to wychodziło 2-3 funty za miesiac prądu (cały chuj).
Moge jeszcze dodac ze dostepne na samej farmie były polskie piwa - koles krecił sobie tak biznes na lewo, przyjezdzal do niego typ z samochodem pełnym polskich browarów a potem sprzedawał po funcie każde.
Były żywce, żubry, tyskie, harnasie, warki czerwone, lechy.
raz w tygodniu przyjezdzaly jeszcze samochody dostawcze z jedzeniem, w środy "polski sklep" a w niedziele "ruski sklep".
Mozna bylo dostac polskie produkty, mieso, kiełbasy, dżemy, chleb, słodycze, lody itp.
W ruskim oczywiscie rosyjskie odpowiedniki.
Przebitka na cenach ogromna. Chleb srednio 2 funty (!) :)
Kolejka oczywiscie była ogromna wiec trzeba było poswiecic godzine - póltorej na staniu w kolejce zanim przyjechali.
Do tego raz w tygodniu wyjazd do tesco autobusem (podstawiony autobus wynajmowany przez farmę, 2 funty za przejażdżkę do tesco, gdzie z bankomatu wybierało się pieniązki na zakupy / zycie na farmie.
Finanse!
Chyba wiekszosc z was to wlasnie najbardziej interesuje.
Wygrzebie wszystkie dokumenty i napiszę wam w miare mozliwosci przebieg mojego pobytu tam.
Tydzień 1 po przyjeździe:
24-29 czerwiec
Ilość przepracowanych godzin: 35.5
Zarobione brutto: 220,46 funta
-33,74 funta zakwaterowanie
-60 funtow zaliczka
-50 funtów depozyt za mieszkanie
-8.57 funta ubezpieczenie
Na konto: 0 (nie mialem jeszcze konta w banku wiec poprzednia wyplate mi wstrzymali
Tydzień 2
Ilość przepracowanych godzin: 53.50
Zarobione brutto: 377,29 funta
-33,74 zakwaterowanie
-50 drugi depozyt (w sumie trzeba było za mieszkanie dac 100 funtow depozytu)
-27.39 ubezpieczenie
+68.15 zaległa wyplata gdyz nie miałem konta
Na konto: 334.31 funta
Tydzień 3
Ilość przepracowanych godzin: 58,50
Zarobione brutto: 424 funtow
-33,74 zakwaterowanie
-33.01 ubezpieczenie
Na konto: 357,39 funta
Tydzień 4
Ilość przepracowanych godzin: 38
Zarobione brutto 235 funtow
-10,44 ubezpieczenie
-33,74 zakwaterowanie
Na konto: 191.91
Tydzień 5
Ilość przepracowanych godzin: 26
-1,50 funta ubezpieczenie
-33,74 zakwaterowanie
Na konto 126.24 funta
Tydzień 6
Ilość przepracowanych godzin 47.25
Zarobione brutto: 319.06
-33,74 zakwaterowanie
-20,40 ubezpieczenie
Na konto: 264.92
Tydzień 7
Ilość przepracowanych godzin: 50,50
Zarobione brutto: 349,31
-33,74 zakwaterowanie
-24.04 ubezpieczenie
Na konto: 291,53 funta
Tydzień 8
Ilośc przepracowanych godzin: 47.75
Zarobione brutto: 323,71
-33,74 zakwaterowanie
-20,96 ubezpieczenie
Na konto: 269.01
Tydzien 9
Ilosc przepracowanych godzin: 45,50
-33,74 zakwaterowanie
-18.45 ubezpieczenie
Na konto: 250.58 funta
Tydzien 10 (powrot do domu)
Ilosc przepracowanyc godzin 19.75
-28.92 zakwaterowanie
-21.56 ubezpieczenie
+ 205.98 funta (niewykorzystane dni wolne przeliczone na pieniadze)
+100 funtow zwrot depozytu
Na konto 378.17 funta
W sumie zarobek brutto: 3042 funtów
Ilość pracy zalezala od ilosci truskawek i potrzeby zrobienia danych czynnosci.
Kilkakrotnie zostałem wyrzucony z pola wczesniej (wolna praca, mało roboty, nie zrobienie "targetu").
Kilka dni opuscilem ze wzgledu na chorobę / gorączkę.
Ze 2 dni po prostu polecialem w chuja i sie zwolnilem bo nie dawałem rady zdrowotnie chcialem odpocząć.
Ogólnie za zarobek tam utrzymywałem się na całkiem niezłym poziomie. Piłem alkohol (jakieś 2-3 piwa dziennie), kilkakrotnie palilem zielone (10 funtow za na prawde dobry pakiet), kupiłem siostrze laptopa za 1300zł
Oddałem dług ktory wzialem na wyjazd (1000+ zł), kilka stówek dałem matce, sobie kupiłem komputer juz w polsce za 5000zł.
Całkiem nieźle tam jadłem, niczego sobie nie odmawiałem, do tego palę papierosy więc kupowałem karton fajek tygodniowo (polskich z importu heh).
Zakładki