Musisz roznieść ulotki. Czasem na miejsce dostarcza cie samochodem menadżer roznosicieli, a czasem wymagają własnego samochodu(albo po prostu będziesz z nimi dymał przez całą drogę.).
Wersja do druku
ja bylem jakies 7 lat temu przez dzien na roznoszeniu ulotek, tak wyszlo ze potem nie moglem. jakies 500-600 roznioslem, zarobilem kolo 20 zl, ale to jak mialem 12-13 lat bylo. musialem sam autobusem pojechac do nich i od nich na miejsce roznoszenia
Nie wiem ile rozniesiesz, nie roznosiłem nigdy. A mówili ci gdzie masz je zostawiać? Bo czasem wrzucają w skrzynki na listy na dole a czasem, mimo skrzynek, jest wymóg, żeby chodzić po piętrach i rzucać pod drzwi. No i muzyka a uszach koniecznie raczej.
Ja aktualnie pracuje jako boy-recepcjonista w sieci apartamentowców, w zasadzie nie wiem ile dokladnie na miesiac wychodzi, ale z napiwkami ok 1600 dla mnie, siedze 12 razy w miesiacu, po 12 godzin (wpisujemy w karte 15), co daje eleganckie 180h na papierze. Od 7:30 do 10:30 pomagam przy śniadaniach, tak to wyniose świeże pranie do kantorka i gram w angry birds, diablo, hirołsów oraz czekam na gości, którzy pragną zostawić mi tipa za pomoc z bagażem. Aktualnie jestem na etapie nagrywania innej pracy, w ***hotelu. Płacą 2k do łapy + bardzo dobre napiwki bo lokalizacja w centrum Krakowa + nie robie kompletnie nic, tylko witam gości i pomagam z bagażami (żeby było smieszniej dają własne biurko z kompem, żeby się nie nudzić zbytnio). Osobiście bardzo polecam hoteling. Nie mam w ogole wyksztalcenia kierunkowego, a C V już ładnie wygląda, nie namęcze się, pieniądz jest jaki jest, ale od czegoś trzeba zacząć. Tymbardziej, ze 17-18 dni w miesiącu mam wolne. Ogolnie do hotelingu ciezko sie dostac bez doswiadczenia czy papierow. Ja nic nie posiadalem, tylko jakis tam staz w Anglii, co mi uratowalo dupe na rozmowie kwalifikacyjnej. Apropo Anglii - pracowałem w Slough niedaleko Londynu. Byla to fabryka opakowan do płyt DVD. na poczatku bylo wszystko fajnie, zmiany po 8 godzin, siedzisz sobie na krzesełku przy taśmie, gadasz z ludźmi i naklejasz naklejki na opakowania, płatne 7 funtów za godzine, także powiem szczerze, że po tygodniowej wypłacie, opłaceniu pokoju, nakupowania żarcia i ciuchów naprawde jeszcze dało rade sporo odłożyć, a pieniądze wydawałem jak głupi ;d Niestety przyszedł ten nieszczesny dzien, ze zrobili zmiany 12 godzinne, bo kitajce sobie zazyczyly 35 milionów opakowań z tektury na Dzejmsa Bonda no i zaczelo sie dymanie po 12h na nogach, przy taśmie, za te same pieniadze. Nie polecam, bo po 12 godzinach stania w jednym miejscu i gapienia sie na tasme szło zeswirowac, do domu wracalem jakby mnie stado murzynow analnie zaatakowalo. Tak czy siak goraco od siebie polecam Anglie. Nie ma problemow z praca. Najwazniejsze to jest miec zakwaterowanie nagrane juz wczesniej. Z robota sprawa jest nastepujaca - idzie sie do najblizszego job center, wyszukuje odpowiadajaca oferte i kontaktuje. Mozna tez isc do angecji pracy, ktorych jest naprawde duzo. Dla testu poszedlem do dwoch agencji pare dni przed wylotem do polszy i z miejsca nagrali mi trzy roboty. Jedna jako kelner, druga jako jakiś tam cieć i trzecia przy wybrzeżu w chłodni z rybami. Ryby byly ciekawe, ale problem byl taki, ze dojazd w jedna strone 1,5h, praca 12h + dojscie na miejsce, z ktorego zabierał bus to bylo jakies 20 minut z buta. Praca w temperaturze od -15 do -25, 24 dni w tygodniu. Płatne około 14 funtów na ręke, ale watpie zeby ktokolwiek sie zdecydowal na taki hard (przynajmniej z polacków, którzy mieli taka odleglosc jak my)
Pracowałem w czymś takim jak miałem 16 i 17 lat.
Jak miałem 16 to było tak: Zbiórka o 0630, wsiadamy w 15 osób (sic!) na pakę vana, siedząc 2 godziny na stosach gazetek reklamowych Netto, Reala, itd. Na miejscu (w sumie zależy jak daleko jechaliśmy. nieraz była to chwila a czasem wgl do innego miasta - przejazd niepłatny) dzielili nas na "teamy" po ~4 osoby, każdy po 10kg tych jebanych gazetek w plecak i ile zdoła unieść do ręki i lecimy bloki po kolei i napierdalać po 4 różne gazetki reklamowe do skrzynek na listy.
Płatne 5 zł/h na rekę. Zapierdalanie nieraz 12 h, ból kręgosłupa gwarantowany. Sporo pracowników to takie biedaczki, że mała bania. Ale jak nie ma innej roboty, no to da się przeżyć.
Jak miałem 17 lat to miałem trochę inną pracę, bo roznosiłem ulotki szkoły jazdy w Policach (trochę mniejsze miasto koło Szczecina, do którego ze Szcz jedzie się pół godz. autobusem miejskim). Przyjeżdżałem autobusem na miejsce, brałem ulotki w plecak i szedłem na wyznaczone przez typka tereny i wsadzałem ulotki w drzwi (w skrzynki na listy zabraniał, z resztą dużo kamienic w Policach miało jeszcze te stare skrzynki na kluczyk).
Tylko tam było płatne od sztuki. I musiałem robić listę gdzie, na jakiej ulicy, pod jakim numerem ile zostawiłem ulotek. Czasem typek jeździł potem i sprawdzał czy rozniesione.
Nie pamiętam ile było od sztuki, chyba 4 grosze. Robiłem tak z 4 h dziennie i miałem średnio 20 zł dniówki, więc wychodziło podobnie jak w poprzedniej robocie (z gazetkami) ale za to duuużo bardziej lajtowo.
Tylko największy minus: typek wysłał mnie na bloki gdzie było w jednym 200 mieszkań, to trzaskałem szybko. Ale jak jednego dnia wysłał mnie na domki jednorodzinne, gdzie dalej było płatne 4 gr od ulotki, i w 8 godzin ponad zarobiłem niecałe 15 zł, to zrezygnowałem z tej pracy.
Ale ogólnie w porządku typek, płacił mi na następny dzień dniówkę z poprzedniego dnia.
Siema, wie ktoś jak moge znalezc prace dla niepelnoletnich (17 lat) przez neta? czy moze po prostu gdzies sie poptyac czy co? nie mam zadnych kfc w miescie, nie wiem w jakich zakladach przyjmuja niepelnoletnich. ktos cos? pomocy :)
http://www.gumtree.pl/
i wpisz w google "darmowe ogłoszenia + twoje miasto" ogólnie
+ kup lokalną gazetę (najlepiej kupuj codziennie) i przeglądaj ogłoszenia "dam pracę"
+ popytaj znajomych
Myslalem nad ulotkami ale nie ze stac gdzies na rynku czy cos i rozdawac do reki tylko np roznoszenie ulotek do bram czy cos, dysponuje rolkami wiec norme wyrobilbym w 3x krotszym czasie
nie wie ktos gdzie sie o to pytac? np ulotki z lida czy jakiegos media marktu etc
sam roznosze ulotki
w piątek podjeżdżam do nich, pakuje kilkanascie paczek ulotek z roznych firm, potem biore to do domu, wkladam jedna w druga tak zeby miec gotowe zestawy, ktore potem tylko wrzucam do skrzynek. pakuje to z powrotem do samochodu i roznosze. Roznosze to w sobote i niedziele, z 4h na dzien.
Na pewno nie dalbym tego robic bez samochodu. Nie chodzi o to zeby podjezdzac pod kazdy dom i wrzucac, ale o to zeby miec skad brac te ulotki. Najczesciej parkuje sobie w 'dogodnym' miejscu i z tamtad nosze. Przemieszczam samochod max 2 razy podczas 'obchodu'. Z tego co slyszalem to jest jedna pani ktora rozwozi to rowerem, ale ciezko mi to sobie wyobrazic. Moze mieszka niedaleko miejsca w ktorym roznosi, nie wiem... ;d
Moze ty masz ulotki tylko z jednej firmy i moze masz mniejszy rejon do rozniesienia. Jeżeli tak to moze to rozniesiesz bez samochodu. Ja mam tych ulotek faktycznie duzo.
Praca w szklarni przy pomidorach
7zł/h
10-12h dziennie
Zapierdol nieziemski, drą ryja kiedy ktoś robi trochę wolniej, niekiedy temperatura przekracza 50 stopni, upierdolony człowiek po pracy jak w kopalni(tylko że na zielono)
Imo coś takiego jak za granicą(na polu), może nawet ciężej tylko że 1/4 ich zarobków
Robiłem 2 tygodnie i spierdoliłem czym prędzej ^ ^
Roznoszenieulotek po blokach
6zł/h-pracujesz ile chcesz, najczesciej okolo 6h
b fajna praca, chodzimy w parach najczesciej, wiec jest z kim pogadac. czasami ludzie w blokach troche chamscy ale o dziwo wiecej spotkałem miłych ludzi ;]]
zero presji, bo pracuje na godziny, z szefem(zajebisty koles kolo 20 lat, w ogole sie nie przypierdala, mozesz sie zwolnic kiedy chcesz i isc do domu) nie widze sie prawie wcale. mozna sie opalic ;d jedyny minus to to, ze boli kregoslup(ciezki plecak), ogromne zakwasy na kapturach i to, ze trzeba robic raporty i mu wysłać, dzis musze robic to ja. trzeba wypisac nr domów w których sie bylo i tych w których nas nie wpuscili(mamy mapki)
ogolnie polecam, gdyby byly wieksze zarobki to by bylo swietnie