Myślę, że to jest coś pięknego, że w tym miejscu ludzie po prostu egzystują. Bez napinki, bez żadnego udawania, że tu się coś zmieni, że nagle zaczniemy nowe życie, czy tam znajdziemy sens. Torg to jest oaza tych, którzy nic już nie muszą, a jak muszą, to udają, że nie słyszą. Jakbyś się mnie zapytał, co najbardziej w życiu cenię, odpowiedziałbym, że właśnie to — tę błogą akceptację przegrywu. Przecież my, torgowicze, to tacy goście, co zamiast gonić za czymś, siedzą w ciemnym pokoju i plują w monitor. Kręcą się na tych wyrobionych obrotowych fotelach, z systemem ssącym zamontowanym pod siedzeniem, a pod biurkiem – wiadomo, zestaw klasyczny, butelki z moczem. O, właśnie tak, patrzę na ciebie, profesorku.
Ale wiecie co? Jest w tym coś pięknego, co mnie tutaj trzyma. To forum to śpiew, to forum to taniec. Właśnie te wszystkie „sztuczne dramy” i „burze w szklance wody” dają nam poczucie, że coś się dzieje, że jest się z kim kłócić, że ktoś to czyta, że ktoś odpowie. Takie forumowe życie ma swoje głębokie zasady, jakby nie było — czysta forma ekspresji.
I, kto wie, może pewnego dnia ja też wyjdę z tej strefy komfortu. Może zostanę kimś więcej niż tylko lurkerem czy weteranem przepychanek z „Moth” o ilość wenezuelczyków na tibiantisie. Może ja, ot tak, sam z siebie, zostanę... gamemasterem?
Zakładki