Trójmiasto najlepsiejsze.
Jeśli miałbym zmieniać miejsce zamieszkania to wybrałbym się do Wrocławia. Blisko granicy, ładne miasto, dużo torgów :kappa i też cieplejszy klimat niż tu nad morzem.
Wersja do druku
Trójmiasto najlepsiejsze.
Jeśli miałbym zmieniać miejsce zamieszkania to wybrałbym się do Wrocławia. Blisko granicy, ładne miasto, dużo torgów :kappa i też cieplejszy klimat niż tu nad morzem.
Dobry temat, akurat pół roku studiów i uciekam z Łodzi :D
Myślałem nad Poznaniem, ale widzę Gdańsk, a Gdynia?
Jakieś pomysły, gdzie łatwiej z pracą w IT?
Wwa
Serio jak ktoś może powiedzieć wrocław?? Może ktos rozwinąć tą myśl? Czy mowia to osoby co tam na jeden dzien byly??
tylko Łódź, polecam
A co z Wrocławiem jest nie tak? Może sam najpierw powiedz co o tym sądzisz jeżeli liczysz na sensowną dyskusję. Owszem, korki są tragiczne, prezydent fatalnie zarządza miastem, wiele zbędnych a wręcz destrukcyjnych inwestycji a te niezbędne są oddalane w czasie ale to raczej polityka, w całym kraju pod tym względem zawsze są, były i będą problemy, pozostałe aspekty życia raczej oceniłbym dobrze, na pewno lepiej niż w Poznaniu gdzie mieszkałem. Natomiast Warszawa, w której też mieszkałem żeby była jasność, wydaje mi się najlepsza dla młodych ludzi pod każdym względem z wyłączeniem cen mieszkań a różnice są tak wielkie, że nawet wyższe średnie zarobki raczej tego nie rekompensują.
Poznań - zajebista sprawa. Hipsterskie burgerownie na każdym kroku. Kluby dla biednych, dla średnio zamożnych i dla takich którym wydaje się że są bogaci. 4 uczelnie państwowe trzymające poziom, ponad 30 liceów ogólnokształcących. Absurdalnie blisko siebie położone galerie handlowe. Jerzyce infrastrukturą przypominające zaułki Paryża (ciasne, jednokierunkowe uliczki - nie znasz trasy to jeździsz w koło przez godzinę), Nowe Miasto to Ameryka Północna - dwupasmowe drogi oddzielone pasem zieleni. Z minusów to tylko brzydki dworzec.
nie wiem o co Wam chodzi z Łodzią, nie każde miasto miało szczęście być volksdojczem i zbudować sobie ryneczek.
Byłem w te wakacje w Łodzi, bo akurat mieliśmy tam jeden nocleg na trasie w góry i kurcze to miasto po 22 po prostu śpi. Wszystko pozamykane, a ludzi na ulicach niewiele. Była to niedziela, ale wrażenie mało przyjemne po sobie zostawiła Łódź.
Mieszkam w Sopocie od urodzenia i zdecydowanie jest to najlepsze miejsce do życia z pośród miast trójmiasta.
a od siebie: Sopot / Warszawa
Warszawa, najbliżej na lotnisko.
Całkiem serio, fajnie jest robić sobie wypady :P
Problem przejazdu załatwiony? xD To kolega chyba nie jeździ samochodem...
Fajnie, że powstała wzetka, szkoda tylko, żew godzinach szczytu dojechać do niej to jest katorga. Jeżdżę po całej Łodzi i dosłownie wszędzie coś jest gdzieś rozkopane, rozgrzebane i zostawione praktycznie - nie wiedzieć czemu przy grubym remoncie pracuje 3 Januszy i jeden na koparce, i inwestycja, która miała zamknąć się w kilku miesiącach, trwa dwa razy dłużej. U mnie na Widzewie Rondo Sybiraków zaczęli robić w tym roku, mieli skończyć do września, już zaraz listopad jest, a to nadal rozgrzebane. Rozwalili ziemi na wszystkie strony, teraz jak pada, to się nie da do autobusu dojść, żeby sobie butów nie zniszczyć. I tak jest w całym tym mieście. Gdzie nie pójdziesz, to wieczna budowa, "przepraszamy za utrudnienia" itd. 3 lata temu kładli nowe tory na Przybyszewskiego? To fajnie, zaraz wiadukt będą rozbierać :)
Udarr ;
Miasto jako miasto jest obskurne. Nic tam tak naprawdę nie ma, nie licząc galerii handlowych. Gdzieś się dostać to jest dramat. A wieczorem jak chcesz sie pobawić to chmary wieśniaków studnetów i w sumie gówno kluby. Serio mieszkałem tam jakiś czas i jedyny pozytyw to mecze Śląska. No i komunikacja miejska która jeździ se jak chce.
apropo lotnisk, super wygoda, ja musze dojeżdzać do goleniowa 1,5h ale i tak jest mało lotów (no ale i tak badziej mi się opłaca do goleniowa 1,5h + 1h lot do wwa niż autem 7h w jedna strone), do gd na lotnisko mam koło 3h, a mieszkałbym w takiej wwa na lotnisko 30 min i lecisz gdzie chcesz...to jest fajne
Zależy co kto woli, jak ktoś jest weganem, którego chłopak ładuje od tyłu to wybierze Wrocław.
Jak ktoś lubi chodzić w rurkach, płaszczach, biegać i być artystą to Kraków bądź zaśmierdła Łódź.
Warszawa dla biznesmenów, prawdziwych chłopaków, dobrych niuń i ludzi, którzy myślą, że jak zarabiają 500zł niż inni to są Bogami.
Ludzie ceniący sobie spokój, naturę, dobre widoki, wybiorę Gdańsk bądź też jakiekolwiek miasto leżące niedaleko mazur/podlaskiego.
Tylko Chodzież panowie
bytom karb
Jak problem załatwiony, poza tym, że jadąc z południa na północ czy tam na odwrót jest już znośnie choć od Tuszyna do Częstochowy dalej komedia, ale nie o to chodzi. Miasto jak było spaprane tak jest nadal moim zdaniem, przecież tam jak robią jakieś remonty to jak kolega Astinus powiedział, jeden wielki syf, nie raz jak do rodzinki pojadę do Łodzi to narzekają na to jaki burdel jest xD
Co można na co dzień robić w 20 tysięcznej Chodzieży? W czym to miasto jest lepsze od innych miast poza brakiem korków jeśli je zestawimy z tymi największymi ośrodkami? Ja sporo bywałem w mieście ~45k i tam naprawdę nie ma co robić. Jedno kino z 3 seansami dziennie, żadnego teatru czy muzeum z wystawami czasowymi, jeden sensowny pub, fatalne knajpy, podłe pizzerie, zero koncertów poza jakimś Kombi raz na rok w dni miasta, z rekreacji to jest tylko aquapark i kręgielnia. A miasto mojego dziadka, czyli 20k ludzi to już w ogóle nie ma o czym pisać, wszyscy młodzi stamtąd wyjeżdżają bo jedyny ruch jaki tam widać to tłumy ludzi o 11 w niedzielę.
Jeździłem po delegacji w całej Polsce. Najlepiej się czułem i tu Was pewnie zaskoczę w Białymstoku. Czyste powietrze, blisko Mazur i bardzo życzliwi ludzie :)
Warszawa, jak nic, poziom życia najbardziej zbliżony do europejskiego(no, małych miasteczek w Niemczech). Mówię oczywiście o samej Warszawie, ew. Piaseczno, nie pomylić z wylęgarnią Patologii typu Marki lub Wołomin.
Chodzież to jest coś wspaniałego, proszę się nie wypowiadać jeśli się nie odwiedziło...
@topic
moim zdaniem Warszawa, miasto oferujące najwięcej możliwości, jedyne w Polsce z ponad milionem mieszkańców, a lubię duże miasta, dobrze wpływa na mnie poczucie, że dookoła istnieje jakieś życie. Kraków w którym obecnie mieszkam to jest niestety dramat pod wieloma względami jak słusznie zauważył moth
Ja tylko powiem tak
"Grass is always greener on the other side of the fence"
Lub do tych co sie przyjebia ze angielskiego zapomnialem
"Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma"
Mysle ze najlepsze miasto do zycia dla kazdego to takie ktore mu da mozliwosc pracy i przezyci na chociazby dogodnym poziomie. Dlatego ci co sie urodzili w wiekszych miastach maja lepiej bo wiecej mozliwosci i nie musza od razu wyrzucac kupy hajsu na mieszkanie przy slabo platnej pracy bo mieszkaja z rodzicami. Ci z mniejszych miasteczek maja gorzej jesli nie maja nic blisko siebie by dojechac do wiekszego bo musza emigrowac do duzych jesli chca sie rozwijac i niestety to sa koszta.
Kazde miasto ma inne uczelnie, inne oferty pracy i inne koszta zycia.
Jezeli mialbym patrzec pod wzgledem zarobkowym to chyba kazde miasto przy granicy niemieckiej a zwlaszcza swinoujscie - do pracy do niemiec a zycie w Polsce i morze na codzien :)
Dlaczego nikt jeszcze nie zaproponował o jakiejś wsi, małym miasteczku obok jakiegoś dużego miasta?
Każdy piszę, że nie ma co robić,a bo nie ma tego albo tamtego. przepraszam, co Wy chcecie robić w przeciętym tygodniu? Praca, uczelnia, powrót do domu jakieś zajęcia własne i zaraz się robi wieczór. Ewentualnie możemy podjechać do wspaniałej metropolii na weekend/w tyg. jeżeli nas coś interesuje
Jak na razie mieszkałem w Płocku, Gdańsku i teraz od 3 miechów w Warszawie. No i generalnie wszędzie fajnie, ale:
w Płocku najtaniej i w miarę fajnie, ale nie ma uczelni wyższych
w Trójmieście zajebisty klimat i morze, ale nie ma pracy
w Warszawie jest praca, dobry hajs i w kilka godzin można dojechać w każde miejsce Polski
Ja mieszkam w Skoczowie małe miasteczko w górach bardzo ładne i czyste 15k mieszkańców nie ma tłoku spokojnie i da się wypocząć pracy od zajebania i co najlepsze 15km do Bielska-Białej a to już potężne miasto w którym właściwie jest wszystko także można wyskoczyć na weekend żeby się zabawić. Nie wiem co ludzi tak ciągnie do dużych miast no ale nie mnie to oceniać a druga sprawa to polskie morze to najgorsze bagno jakie było mi dane w życiu oglądać i nie wiem jak można chcieć nad nim żyć :p wolę góry niż polskie morze
no, a tą pracę czy uczelnie to tam na wsi masz czy codziennie dojeżdżasz do dużego miasta? ja w tym roku wynajmuję mieszkanie 3 minuty z buta od uczelni i w porównaniu do poprzednich mieszkań, gdzie trzeba było liczyć z 30 minut na dojazd to taką różnicę w organizacji dnia i ogólnie samopoczuciu że nie muszę po 1-2h dziennie w autobusach gnić widzę że o kurwa
Btw, podaj te plusy wsi czy małego miasteczka, bo właściwie nie napisałeś o tym nic oprócz tego że w sumie na wsi jest pizda i nie ma co robić, ale przecież i tak w tygodniu nie ma na nic czasu xD no to super
@Boryna ; rozwiń myśl proszę.Cytuj:
Kraków w którym obecnie mieszkam to jest niestety dramat pod wieloma względami jak słusznie zauważył moth
akurat ja mieszkam w takim położeniu, że mam 10 minut od domu strefę ekonomiczną, gdzie jest z 10 zakładów automotive, więc perspektywy pracy/zarobków są i to bardzo duże.
W każdym przeciętym małym mieście masz już kino, basen, kilka kawiarni fitness,siłownia, kręgle itp. więc nie widzę problemu, aby aktywnie spędzać czas, wiadomo, to nie jest co w dużym mieście, ale kurwa, nikt nie chodzi do teatru, zoo, muzeum codziennie, jeżeli masz taką potrzeba to pakujesz się w auto i jedziesz na cały dzień.Cytuj:
Btw, podaj te plusy wsi czy małego miasteczka, bo właściwie nie napisałeś o tym nic oprócz tego że w sumie na wsi jest pizda i nie ma co robić, ale przecież i tak w tygodniu nie ma na nic czasu xD no to super
plusy: nie musisz stać godzinny dziennie w korkach, do pracy/wherever dojeżdżasz sobie swoją furką, a nie śmierdzący tramwajem. tasze mieszkania, działki pod zabudowę. na codzień cisza spokój
plusem dużych miast jest to, że masz praktycznie nieograniczoną możliwość poznawania nowych ludzi, łatwiej o jakąś nową relacje, związek.
zależy kto jest na jakim etapie w życiu i czego oczekuję, nie da się jednoznacznie stwierdzić co jest "lepsze".
Stalowa Wola, Krasnystaw, Kielce, Wadowice. Każdy kto uważa inaczej jest nienormalny
Bo na takiej wiosce np. nie pojde sobie do jakiegos przyzwoitego lokalu, gdzie zagram w bilard, albo po prostu napije sie piwa. Nie chcialoby mi sie tez po calym dniu na zajeciach wracac jeszcze do domu nie wiadomo gdzie. Serio, mieszkanie w malej wiosce to same minusy, nawet nie wrocisz w pozniejszych godzinach komunikacja.
Serio, mieszkam w Wawie z malymi przerwami od urodzenia i nie wyobrazam sobie nagle przeniesc sie do jakiejs wioski ca 15k mieszkancow.
imo to mieszkanie w malej wiosce jak jestes juz starszym czlowiekiem jest spoko, spokoj, fajni sasiedzi, ale dopoki jestes mlody i chcesz sie bawic do chujnia i wieje nuda
Zalezy od czlowieka, sam sie przenioslem z 30k miasteczka do krk na studia, wytrzymalem rok. Wolalem dojezdzac 45min-1h na uczelnie. Nie lubie chodzic do klubow- za duzo sie dzieje, za duzo najebanych nieznanych mord kreci sie kolo mnie, jakies karaoke od czwartku do niedzieli pod moim oknem, ludzie zmeczeni zyciem, ktorzy wzrokiem najchetniej by cie zabili. Wole napic sie piwa ze znajomymi na mieszkaniu, grajac na xboxie, kino mam paredziesiat metrow od domu, wiec to nie problem, a i ekspedientka ze spozywczaka na dole milsza, zawsze pare zdan zamienimy
ile osób tyle opinii, ale taki argument że nie lubisz chodzić do klubów do mnei nie przemawia, ponieważ jest na to bardzo prosty patent otóż można po prostu do klubów nie chodzić i pić piwko ze znajomymi na mieszkaniu
u mnie w miasteczku to kurwa dosłownie nic nie ma do roboty, kino jakieś stare jest, ale oprócz bajek dla dzieci w ferie to nieczynne, pubu żadnego też nie ma(ogródki są w lecie otwarte), godzina 19 w zimie to już rynek pusty, w parku czasem parę osób piwko czy wóde grzeje i tak się toczy życie
plusem w sumie jest to że zna się połowe ludzi z widzenia, a druga połowa to znajomy znajomego to nigdy strachu wieczorem nie było że ktoś mi wpierdol spuści
Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy mając poniżej 40 lat sami lgną na wieś albo do małego miasta.