Zresztą, do tej pory nie mogę wyjść z podziwu dla ludzi, którzy jeszce nie wyszli z ciemnoty umysłowej średniowiecza i próbują innym narzucić swoje przekonania czy wiarę.
Wersja do druku
Zresztą, do tej pory nie mogę wyjść z podziwu dla ludzi, którzy jeszce nie wyszli z ciemnoty umysłowej średniowiecza i próbują innym narzucić swoje przekonania czy wiarę.
Ale to czekajcie. Jak byłem mały to chodziłem do kościoła, nie podobało mi się. Zrobiłem bierzmowanie, bo mama chciała żebym miał. Teraz nie chodzę do kościoła, nie modlę się, mam wyjebane. To kim jestem? W sumie, tak jak wyżej ktoś pisał, po prostu się obraziłem na kościół. To tak bardzo źle?
Jesteś człowiekiem, który dokonał rozumnego wyboru, dokładnie tak samo, jak wyboru dokonali Ci, którzy chodzą. Również chodziłem do kościoła, również mam bierzmowanie (bo czemu mam nie mieć? Dużo czasu nie poświęciłem, a w przyszłości będzie łatwiej) i również już nie chodzę do kościoła, co najwyżej na jakieś rodzinne uroczystości.
ja mam podobnie, bierzmowanie mam w razie gdybym sie nawrócił i chciał zrobić sobie kiedyś ślub w kościele, żeby sobie oszczędzić czasu w przyszłości
również nie chodze do kościoła i nie modle się, ale ani trochę nie uważam się za ateistę, bardziej deistę, chociaż sam do końca nie wiem bo nigdy się tym nie interesowałem
Jak w sumie wyglada slub bez bierzmowania w Polsce?
Wyjechalem z Polski w 5 klasie a jestem nie bardzo into religia :zaba
Dziewczyna w sumie ostatnio rozmawiala o slubie i o tym ze musialbym przystapic do bierzmowania ale z drugiej strony
nie latwiej by bylo dac ksiedzu dolan w pape?
Znajomy nie miał chrztu nawet. Po 50zł za sakrament, czyli stówką się załatwiło.
Byłem dwa razy na tych potocznie zwanych "egzorcyzmach powszechnych", "wieczorze błogosławieństw" czy jak toto się tam nazywa. Jako kwardy atejuch na każdym kroku słyszałem jak to ludzie mdlęją, zaczyna ich telepać i krzyczą. Tak jak mówię - poszedłem dwa razy, do towarzystwa wziąłem zatwardziałego (i przy okazji bezrefleksyjnego w tym wszystkim) katola. Za pierwszym razem nie powiedziałem mu o co się zasadniczo rozchodzi. No i nic, elegancki chłopak, po prostu odjebał sobie kościółek jak to ludzie mają w zwyczaju, wejdą na godzinę, myślami uciękną do azjatyckiego hardporno, twarz bez wyrazu, mina jakby mu się srać chciało, posiedzieliśmy i wyszliśmy. Za drugim razem powiedziałem mu, że idziemy na takie jajca i że to prawda jest i idę się nawrócić i takie takie. O jak chuja zaczęło telepać, jak mi tu nie zaczął piany z ust toczyć, nagle gość tureta dostał. Zajebałem mu przy wszystkich lepę, próbował świrować dalej, złapałem chuja mocno za pejsy jak nauczycielka, poprawiłem bekhend forhend tylko się oblizał jebany i na nowo, zdrowy, fajny, ogarnięty chłopak bez demona w sercu.
Śmieszne to, że się słyszy jak to nie gadają innymi językami, ale jakoś nikt nigdy nie widział dowodu, nagrania czy czegoś. A no tak, w piwnicy watykanu jest zakopane, ale jest na pewno xD. A może mózg jest tak zajebisty, że w pewnych okolicznościach przypomina sobie dosłownie wszystkie kontakty z życia (zasłyszane na ulicy, w radiu, telewizji, na karuzeli w dzieciństwie) w danym języku i stwarza sobie z tego prywatny wokabularz i gramatykę. A może opanowała syrena, dziwna odmiana kociokwiku? Nie kurwa, to na pewno musi być demon.
Mózg jest o wiele bardziej zajebisty niż się komukolwiek może wydawać. Kiedyś był pewien "magik" który hipnotyzował ludzi i sprawiał jako, że oni czytali na głos pokazaną im książkę okładką w ich stronę. Każdy się dziwił i zastanawiał jak to możliwe, ale w końcu dociekliwi doszli, że zahipnotyzowana osoba czyta tą książkę na prawdę, tylko, że czyta ja z obrazu który odbija się w gałkach ocznych tego kolesia który ją trzyma.
jak tygrysek tak napisał, to tak musi być
ja też czytałem tę książkę pozdro polecam
Do zagorzałych ateistów: (sam nie wierzę, ale...) Szczerze powiedziawszy, większośc ateistów opiera się na nauce. Która w mojej ocenie, również przyjmuje się na wiarę tak na prawdę, o ile nie są to własne wnioski (które, też mogą wypływac, z iluzorycznej świadomości, ale o tym później). Biorąc pod uwagę Wielki Wybuch, który opiera się na fizyce i matematyce (liczbach, równaniach itp) może byc ona złudnym wyjaśnieniem powstania wszechświata. Dlaczego? Otóż dlatego, że nadal jest rozpatrywana w formie TEORII i teorią pozostanie, ponieważ nie mamy żadnej możliwości tego zweryfikowac. (empirycznie i racjonalnie). Ewolucja nieco rozjaśnia (?), ale nadal nie można wytłumaczyc powstania "świadomości". mógłbym, nawet przytoczyc parę innych rzeczy. Abstrahując od tego, możliwe, że "nagięliśmy" rzeczywistośc sprowadzając do naszego poznania, aby ją "zrozumiec". Przechodząc do wiary, tak na prawdę, przebieramy w "ofertach" - poglądowych itd. i wybieramy tą, która nam pasuje. Jednak "prawda" możliwe, że jest transcendentalna. W tym momencie, negując wszelką zgromadzoną "prawdę" czy "wiedzę" dochodzimy do sceptycyzmu, a w zasadzie nihilizmu absolutnego. Osobiście wybieram wiarę w nic z powodu, mówiąc dosadnie "nie wiadomej". Wszyscy tak na prawdę, czujemy się zagubieni, gdyż mamy zbyt rozległą wiedzę i ogromny dostęp do informacji (od cholery religii, teori, spisków,nauki, mistycyzmu, nurtów filozoficznych itp). Nie wiem czy jesteśmy bytem uduchowionym. Nie wiem czy w ogóle istnieję "na prawdę". Zresztą nie powiecie mi, że ogarnęlibyście wykład Hawking'a. W tym wypadku, ufacie ludziom mądrzejszym od Was samych. Przechodząc do sedna, każdy z nas zapewne ma jakieś wątpliwości, a lepiej wątpic niż zawierzac w cokolwiek bezwarunkowo, z góry jak to robi większośc.
Mam po prostu na myśli książkę inna niż beletrystyka. Książkę gdzie prowadzone są rozważania na jakiś określony temat. Nie pamiętam tytułu, było to sporo lat temu, a poza tym pamiętam, że ten przypadek nie był związany z tematem książki.
Poza tym napisałem przecież, że nie mam zamiaru się spierać więc nie wiem co starasz się osiągnąć.
Źle podchodzisz do nauki. Oczekujesz, żeby udzieliła ci odpowiedzi od razu na wszystkie pytania tak samo jak ludzie oczekują tego samego od Boga, a to nie tędy droga. Droga do poznania prawdy jest dość długa i czasochłonna, ale na dziś dzień jeśli chodzi o naukę to potrafi ona wyjaśnić i zaprzeczyć wielu rzeczom, które opisuje religia. A historia może pokazać sytuacje w których, wręcz kłamie.