Pisałem wcześniej, na jakiej zasadzie zamierzasz regulować kto ma prawo, a kto nie ma prawo podejmować decyzji?
Wersja do druku
Jeszcze dobrego systemu nikt nie wymyslil. Demokracja jest blisko, ale nadal jest chujowa. Bo dwoch debili przeglosuje specjaliste w danej dziedzinie. I dalej idac, specjalista w dziedzinie X potrafi sie nie wpierdalac w dziedzine specjalisty Y i popiera jego zdanie lub odcina sie od dyskusji. A debile nie potrafia zaufac madrzejszym od siebie, i forsuja swoje gowno teorie niepoparte niczym i maja znowu wygrana, bo jest 2 debili vs 1 specjalista i 1 niebioracy udzialu. Na tej zasadzie moze nigdy nie byc wybrane dobre rozwiazanie ktore proponuje specjalista w danej dziedzinie. Bo nie wystarczy miec racje, wystarczy przekonac wieksza ilosc osob ze ma sie racje, nawet jak sie jej nie ma.
Jak ktos wymysli system ktory rozwiazuje ten problem, a jednoczesnie debile nie beda czuli sie pokrzywdzeni to prawdodobnie dostanie nobla. Mozesz byc pierwszy (y). Aktualnie jest sytuacja bez wyjscia, i stosujemy demokracje. Ale no chyba zgodzisz sie ze nie jest to dobry system. Sprawiedliwy owszem.
Niestety ocena kto juz jest tym specjalista a kto jeszcze nie, jest najtrudniejszym punktem, i zawsze o to beda spory. Zycie nie jest sprawiedliwe, i nigdy nie bedzie.
Debil to szybki skrot myslowy, nie chce nikogo obrazac, ale uwypuklic roznice miedzy znajomoscia tematu, mozna zamienic na ignorant :)
Raczej nie za bardzo, ustawiona jakaś podstawowa granica ( z którą łączy się bardzo wiele przywilejów np. pełna zdolność do czynności prawnych itd.) to raczej nie dyskryminacja, po prostu ustawiona bariera wieku na rozsądnym poziomie.
Dyskryminacja to np., to że do sejmu możesz startować dopiero w wieku 21 lat a nie 18.
W jaki sposób na masową skalę chcesz "rozróżnić" kto ma mieć możliwość głosowania?
a potrafisz bez ad personam, czy mam Cie stad wyrzucic?
Nigdzie nie napisalem, ze decyzja bylaby podejmowana raz w zyciu. Czlowiek dorasta, poznaje i uczy sie i taka decyzja moglaby nastepowac na zadanie zainteresowanego. Zostawmy na razie implementacje i zastanowmy sie w czym sie zgadzamy, a w czym nie. Pytanie jest bardzo proste i ma na celu rozbicie glownego problemu na grupe mniejszych i przedyskutowanie ich osobno a nastepnie przeanalizowanie relacji miedzy nimi.
Powtarzam:
Czy gdyby istnial sposob rozrozniania ludzi na "nadajacych sie" do glosowania i na reszte, to uznalbys za racjonalne, dopuszczenie do glosowania tylko tych pierwszych?
Prosze o odpowiedz tak lub nie i uzasadnienie.
A gdzie tu jest argument ad personam? Zapytaj kogokolwiek czy jest głupi, to otrzymasz aproksymując 95% albo i więcej odpowiedzi, że nie. Natomiast realia mają się zupełnie inaczej. Dlatego też to przytaczam, bo każdemu się wydaje, że trafi do tej grupy, która jeszcze będzie mogła podejmować głos.
Równie dobrze można iść rekurencyjnie w dół i co chwilę dzielić o połowę grupę, która będzie miała demokratyczny głos na podstawie jakiś kryteriów, w związku z czym w końcu dojdziemy do dyktatury jednoosobowej.
Odpowiedź na Twoje pytanie udzieliłem wyżej, nie ma sensu się nad tym rozwodzić bo to debilny i horrendalny pomysł z ograniczaniem głosu, a nie jestem osobą, która uważa się za demokratę.
Uznałbym to za jakiś tam cenzus, który mógłby być rozsądny.
Obecnie nie wprowadza się cenzusów, bo wszystkie które były raczej są idiotyczne i nie pokazują nic, a wręcz szkodliwe bo niekiedy mogą np. faworyzować jakąś grupę, ponieważ tylko ona ma prawa wyborcze.
Tutaj prosta sytuacja, gdy mężczyźni brali udział tylko w życiu publicznym, i mieli prawo wybieralności/ głosowania to wiadomo, że dyskryminacja była na dużym poziomie, podobnie było z cenzusem majątkowym, a nawet cenzusem wieku na wysokim poziomie.
Problemem jest to, że nie ma raczej jakiejś wyroczni, która byłaby wstanie stwierdzić kto nadaje się do głosowania, a kto nie. Ustalenie natomiast "w miarę ok" czynnika, który decyduje czy ktoś może głosować czy nie doprowadziłoby na pewno do sporego zamieszania i w efekcie również mogłoby doprowadzić do tego o czym pisałem powyżej.
IQ? Przecież to nie jest jakiś obiektywny i adekwatny test, posiadanie pracy? Dużo osób pracuje na czarno, kobiety, które zostają w domu itd.? Nie jestem tbh w stanie sobie wyobrazić dobrego czynnika.
Raczej poszedłbym w większe zaostrzenie prawa w sprawie tzw. " bullshittingu" polityków, ale to też niestety nie jest proste.
Akurat dość mocne "zawężenie" demokracji bezpośredniej owocuje w to, że "idioci" nie mogą przegłosować specjalistów, bo większość ważnych decyzji właśnie zapada na poziomie gdzie szary lud nie ma nic do powiedzenia.
Jakkolwiek może to wpłynąć na wynik głosowania, to kwestią relatywną jest kto ma, lub nie ma odpowiednich predyspozycji intelektualnych lub nie ma pojęcia w jakiej sprawie głosuje. Tak na prawdę nie ma rozwiązania dla tego problemu, tak, żeby było sprawiedliwie, więc niech wszyscy mają głos, albo nikt.
Ile do powiedzenia w obecnym systemie demokratycznym mają obywatele to inna sprawa :) Jak dla mnie wynik tego referendum był♥do przewidzenia, patrząc na to co się teraz dzieje w Europie.
>Ktos ma inna opinie niz ty
>Nie wiem czemu odpisuje bo to musi byc troll hurr durr xDD
Pierdolenie o dyskryminacji tez zawsze zabawne xD
To jest mowa o hipotetycznej sytuacji, ja tylko pisalem o autentycznych przypadkach gdzie idioci nieznajacy sie na sprawie glosowali, wy zaczynacie pierdolic o rzeczach niezwiazanych z moim postem w odpowiedzi to odpowiadam :kappa
dlaczemu wciaz unikasz odpowiedzi na zadane pytanie ? załozylismy hipotetyczna sytuacje w ktorej mamy system ktory idealnie pokazuje kto ma pojecie o sprawie w ktorej glosujemy a kto nie wiec nie wiem czemu caly czas usilnie twierdzisz ze nie ma sensu o tym dyskutowac bo to niemozliwe