Czołem.
Mam pod opieką mieszkanie sąsiada i dzisiaj będąc podlać kwiatki spostrzegłem gołębia na balkonie. Po otworzeniu balkonu moim oczom ukazało się kilka gałązek porozrzucanych w nieładzie. Jak się okazało, było tak tylko z "wierzchu". Nachyliłem się i dojrzałem pod szafką niedokończone gniazdo i... jajko.
Wiem, że gołębie przenoszą choroby oraz srają wszędzie i na potęgę. Do tego dochodzi karmienie, jeżeli pisklę się wykluje, co będzie skutkowało przynoszeniem jakichś robaków (?) na balkon.
Sam fakt, że mieszkanie praktycznie jest cały czas puste (raz czy dwa razy w tygodniu wpadnę podlać kwiatki/zamieść/etc.).
Czytałem na internecie, że można na balkon wywiesić podobizny sowy/innych ptaków czy nawet zrywek/puszek, żeby odstraszyć gołębia; wyłożyć podłogę jakimiś kolcami, czy wysmarować jakąś mazią (uprzednio pokryć podłoże folią).
Dobra, ale zmierzając do meritum.
Biorąc zawarte przeze mnie fakty w tym poście, co byście zrobili na moim miejscu?
Zostawić w spokoju gołębia i dać mu wychować potomstwo (czytałem, że do 18 dni wysiaduje i do 30 dni pisklę siedzi w gnieździe)?
Czy po prostu odłożyć ten dylemat i gniazdo zniszczyć a jajko wyrzucić?
Zakładki