http://torg.pl/attachment.php?attach...5&d=1429526054
ten
Wersja do druku
Te skakanie Bronka do ludzi i twierdzenie, że oni mogą sobie gwizdać, ale oni(PO-wcy i Bronek) i tak postawią na swoim utwierdza mnie w jakim żyłem błędzie przez tyle lat:/ Tych ludzi trzeba jak najszybciej odizolować od świata, przecież Platforma myli ogółem pojęcie demokracji. Ludzie nie gwizdają bez powodu, jakbym już kilka razy widział niezadowolenie wśród ludzi to zapytałbym o co tak naprawdę chodzi, w końcu to dla nich jestem prezydentem. On żyje w utwierdzeniu, że skoro ma poparcie wśród chorych ludzi(inaczej nie mogę nazwać wyborców PO-PiS-u, chociaż sam kiedyś nim byłem), to jest wszystko dobrze. A guzik prawda, powinien dotrzeć do szerszego grona i ogarnąć to wszystko. Brakuje nam teraz takiej persony jak Lech Kaczyński, może i za dużo on wojował z ruskimi, ale jednak chciał dotrzeć do każdej warstwy ludzi. Ludzie, zmobilizujmy się, zakończmy ten podział wg. okrągłego stołu. Zakończmy przekazywanie sobie władzy i stołków kosztem nas, Polaków. Zmobilizujmy się i wspierajmy persony typu Kukiz, Korwin-Mike, Braun. Działajmy coś w tej kwestii, bo jeszcze nie jest za późno. Możemy zdziałać wspólnymi siłami wiele. Plakaty, ulotki, wszystko byleby nie pozwolić tym złodziejom dalej na nas żerować. Oni obiecują nam, że będziemy drugą Irlandią, cóż z ich obietnic wynika? NIC! Poza tym jak Polskę można porównywać do Irlandi? Polska ma być Polską, to jest piękny kraj, który zasługuje na wszystko co najlepsze. Mamy bogatą historię, którą uzupełniają wspaniali ludzie. Nasza kultura, tradycja to rzecz do pozazdroszczenia w wielu krajach. Wielu anglików, amerykanów, niemców, bułgarów zazdrości nam tego co mamy. Sprawmy, aby Polska była Polską. Aby Polska była dla nas, aby nasze rodziny nie musiały wyjeżdżać, abyśmy mogli wspólnie budować piękny kraj. Na pewno nie uczynimy tego głosując na Komorwskiego/Dudę/Ogórek/Jarubasa/Palikota...
http://aszdziennik.pl/114723,korwini...tow-na-miejsce
Jezu Kryste jeśli to prawda to chyba wracam do Polski
a ten caly Kukiz co nie wiem przez co ostatnio sie zrobilo o nim tak glosno, co zamierza?
Tak generalnie on sam nie wie co zamierza, bo nie ma zielonego pojęcia o gospodarce i ekonomii. Jest za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych, co z jego ust jest czystym absurdem - gdyby je wprowadził to mielibyśmy w Polsce duopol polityczny jakiego przez ostatnie 25 lat ten kraj nie widział, chce być aktywnym prezydentem obywatelskim i nie podpisywać ustaw, którym obywatele są przeciwni, albo korzystać z możliwości rozpisania referendum. Jest dosyć prawicowy, chociaż obyczajowo wydaje się być zrównoważony. No i rzuca mnóstwem populizmów.
no dobra ale bardziej szczegolowo, jezeli Korwin chce to to to i tamto zrobic itd itd to Kukiz jaki ma plan?
odpowiedz zmienic polske duzo mi nie mowi
@nvm
tak na marginesie to idziecie na wybory czy tylko zaznaczacie w sondzie? i jak widze to wiekszosc jest za Korwinem, wiec pytanie ile myslicie uzyska Korwin w wyborach? nigdy o nim tak glosno nie bylo jak teraz przez ostatnie dni, polsat newsy, tele5, wiadomosci na kazdym kanale, Kuba wojewodzki, radio, itd itp
Nie ma szczegółowego planu, a przynajmniej ja go nigdzie nie znalazłem, jeśli jest na wizji to mówi o JOWach, obrzuca błotem, czasem słusznie, PO i PiS i rzuca populizmami że władza powinna służyć ludowi i tym podobne.
Pozwolę sobie zacytować, nie jestem autorem ale to dość dobrze wyjaśnia mechanizm.
Cytuj:
Czy jednomandatowe okręgi wyborcze mają sens?
Owszem. Mają sens w Stanach Zjednoczonych, mają sens w Indiach, mają umiarkowany sens we Francji, natomiast nie mają kurwa absolutnie żadnego sensu w Polsce.
Dlaczego? A no dlatego, że czynnikiem który przesądza o skuteczności JOW jest zróżnicowanie. Spójrzmy na USA - wszystko może się walić i palić, oceany mogą wystąpić z brzegów, a gwiazdy spadać z firnamentu, ale pewne jest, że Alabama pozostanie bastionem partii Republikańskiej. Na podobnej zasadzie Demokraci wygrywają w Kalifornii. Nie jest to kwestia chwilowym zawirowań, sympatii do danego kandydata, czy nawet preferencji politycznych całego pokolenia. Te dwa stany mają zupełnie odmienną kulturę, historię, strukturę demograficzną, uwarunkowania ekonomiczne, zmagają się z innymi problemami i wiążą inne nadzieje z przyszłością. Pogodzenie ze sobą tych różnic jest niemal niewykonalne. Posłużyłem się oczywiście skrajnymi przykładami, ale podział na stany niebieskie (demokratyczne) i czerwone (republikańskie) jest powszechnie znany, wielokrotnie opisywany i to na jego podstawie planuje się wszystkie kampanie wyborcze. Niewątpliwą zaletą takiego stanu rzeczy jest fakt, że nigdy nie dojdzie do miażdzącego zwycięstwa jednej ze stron, a partia mająca w danym momencie większość w Kongresie musi się liczyć z silną opozycją.
Podobnie w Indiach - muzułmański pasterz z Kaszmiru żyje w zupełnie innej rzeczywistości niż buddyjski rolnik z Arunachal Pradesh, więc mało prawdopodobne jest, by oddali swój głos na to samo ugrupowanie polityczne.
A jak to wygląda w Polsce?
Jedną z nielicznych rzeczy które faktycznie udały się komunistom było stworzenie maksymalnie jednolitego społeczeństwa. Trzeba w tym momencie zaznaczyć, że nasza spójność etniczna, ale też kulturowa i religijna stanowią ewenement na skalę światową. Mimo, że zostały one osiągnięte za pomocą przesiedleń, deportacji, masowych mordów i ponownego wytyczenia granic, efekt jest zadziwiający. Mamy 40 milionowy naród żyjący w samym sercu Starego Kontynentu, gdzie ponad 99% ludzi deklaruje się jako etniczni Polacy, a 90% jako katolicy. 40 milionów ludzi którzy mówią jednym językiem, poczynają się do wspólnej historii, posługują tym samym systemem wartości. Również na płaszczyźnie ekonomicznej rozbieżności są niewielkie. Owszem, południe Polski jest nieco bardziej katolickie, a północ nieco mniej, wschód trochę biedniejszy, a zachód trochę bogatszy, ale nie są to różnice znaczące. Polak żyjący na Śląsku może bez problemu utożsamiać się ze swoim rodakiem mieszkającym w Suwałkach, bo statystycznie rzecz ujmując bardzo podobnie zapatrują się na większość spraw.
Dowodem na to wszystko jest skład polskiego rządu, gdzie zarówno partia sprawująca władze jak i największa partia opozycyjna wywodzą się z tego samego rdzenia ideologicznego - umiarkowanej socjaldemokracji w sprawach ekonomicznych i umiarkowanego konserwatyzmu w sprawach światopoglądowych. Rozbieżności są niewielkie i wtórne, bo nie wynikają one z ideologicznego zwrotu, a jedynie z chęci pozyskania nowych grup wyborcow.
Jednolitość polskiego społeczeństwa ma oczywiście wiele zalet - zmniejsza liczbę wewnętrznych tarć, pozwala politykom wypracować strategie działania, dzięki której wszystkie regiony odniosą zbliżone korzyści, czy chociażby zwiększa poczucie wspólnoty wśród obywateli.
Niemniej jednak gdy mówimy o JOW jednolitość Polski staje się jej największą wadą. Jeśli na terytorium całego kraju rozkład wierzących i niewierzących, biednych i bogatych, konserwatystów i lewicowców jest w miarę symetryczny, to naturalne jest, że program danej partii będzie się cieszyć zbliżona popularnością niezależnie od regionu.
Co to oznacza dla partii politycznych? Otóż zależy dla jakich. Dla mniejszych inicjatywy typu KNP, Ruch Palikota, czy Ruch Narodowy, jednomandatowe okręgi wyborcze to wyrok śmierci. Weźmy dla przykładu partie KORWiN. W skali całego kraju cieszy się ona poparciem oscylującym w granicach 5%. Z oczywistych powodów znaczna część społeczeństwa jest nastawiona negatywnie do osoby Janusza Korwin-Mikke, wiec niemożliwe jest by uzyskał on większość głosów w którymkolwiek okręgu. Jego partia nie ma żadnych szans na wejście do parlamentu.
Zupełnie inaczej rzecz ma się w przypadku wielkich graczy. Podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku walka między PiS, a PO była dosyć wyrównana, ugrupowanie Donalda Tuska uzyskało 45% mandatów, a partia Jarosława Kaczyńskiego 33%. Pozostałe 22% podzieliły między siebie inne, mniejsze partie.
A teraz przyjrzyjmy się wynikom wyborów do senatu, które przebiegały w konwencji mitycznych Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Platforma zupełnie zadeklasowała PiS uzyskując 63 mandaty, podczas gdy PiS jedynie 31. Pozostałe ugrupowania dostały tylko 6 miejsc. Gdyby w 2011 roku wybory do Sejmu odbywały się w JOW Platforma rządziłaby samodzielnie, a opozycja niemal by nie istniała. Przypomnę tylko, że mówimy o roku gdy poparcie dla dwóch największych partii było bardzo wyrównane.
Dla kontrastu weźmy wybory parlamentarne z 2001 roku, gdzie SLD zdobyło 41% głosów, następna po nim Platforma tylko 13%. Gdyby przyjąć, że jeden powiat = jeden okręg to SLD zdobyłoby ok 90% miejsc w senacie.
Zgadza się 90%. Taka liczba mandatów nie tylko skutecznie wyklucza inne ugrupowania i pozwala na przeprowadzenie zmian w konstytucji. Mając ponad 400 miejsc w Sejmie można zmienić konstytucję nawet mimo sprzeciwu części własnej partii.
Według zwolenników JOW mają one być lekiem na "partiokrację".
Jeśli rzeczywiście je wprowadzimy to będziemy mieć partiokrację jakiej ten kraj nie widział odkąd Jozef Stalin spadł z rowerka.
Wiesz, założenia Kukiz ma dobre, bo mówi, że obywatele powinni rozliczać swojego "wybrańca" z tego co tam robi dla swojego regionu i jak spełnia swoje obietnice. Trzeba trochę przyznać ci racji, że ludzie często głosują na partię, a nie na konkretnego kandydata, ale gdyby było tak jak mówisz, to dlaczego PO nie wprowadziła JOWów, skoro miałaby wtedy tak ogromną przewagę nad innymi partiami?
jak dla mnie teraz na yt powinna polecieć ogromna seria sondaży ulicznych od wielu youtuberów, coby nikt nie mówił że wybory zostały sfałszowane