Swietny tytul, 'Malezyjski boeing odnaleziony', nic nie odnalezli, tzn. ponoc widzieli jakies obiekty w morzu wiec sa kolejne slady, oraz po przeanalizowaniu (czemu to tyle zajelo...?) informacji z satelity uznali, ze skoro ostatnio samolot ponoc byl w bardzo odleglym miejscu nad tym oceanem, to oznacza, ze sie rozbil
Tzn. ja oczywiscie nie zaprzeczam temu, ze prawie na pewno lezy w kawalkach, ciekawi mnie tylko dlaczego akurat tam go ktos wylecial. Jesli chcieli rozbic samolot mogli to zrobic duzo wczesniej i w innym miejscu zamiast tyle leciec w losowym troche kierunku. A jesli z jakiegos powodu wszyscy na pokladzie stracili przytomnosc to czemu systemy komunikacji itd. byly wszystkie wylaczone? Jesli faktycznie ktos postanowil specjalnie ten samolot rozbic to jest to zupelnie bez sensu, no chyba ze im zalezalo, zeby sie zabic i przy okazji zrobic to tak, zeby nikt sie nie dowiedzial gdzie i czemu to sie stalo.
Swoja droga troche malo taktowne informowac rodziny ludzi z pokladu poprzez smsa, mogli to chociaz zrobic w osobie
Zakładki