Well.
Rosja z Ukrainą to już Imperium Rosyjskie, bez - tylko Rosja. Wspierając Ukrainę oberwiemy sankcjami. Jednak im dalej od granicy Rosjanie - tym lepiej. Zresztą z Rosją najlepiej robi się interesy kiedy jest daleko (patrz. Niemcy, Francja). No i historia wielokrotnie pokazała, że KAŻDY sąsiad Rosji przynajmniej raz został przez nich zaatakowany (gdyby nie liczyć Alaski). Także im Niedźwiedź dalej - tym lepiej.
Z drugiej strony wspieranie ukraińskich nacjonalistów, których tożsamość narodowa zbudowana jest w dużej mierze na antypolonizmie też nie jest specjalnie dobre. Jednak może być to profit na przyszłość. Ukraina w gruncie rzeczy tkwi w latach 90'. Kiedy ich rynek otworzy się na zachód, cóż. Polska gigantem nie jest, ale firmy mogą znaleźć tam niezły rynek zbytu. Coś jak po upadku ZSRS Blok Wschodni.
No i można "przewartościować" ichniejszy nacjonalizm w kierunku antyrosyjskim. Oni są na to skazani. Nie mogą robić sobie wrogów i na wschodzie i zachodzie.
Patrzcie zresztą jak Rosja "dzieli" na siłę próbując nas skłócić z Ukraińcami wymyślając, że chcemy przejąc dawne Kresy wschodnie. Ba, nawet był list od polityka rosyjskiego(niszowego, ale jednak) w tym kierunku.
Trochę głupio też wyszło z tymi "taśmami", szczególnie od Sikorskiego. Co by nie "narzekać", Polska od lat była postrzegana na zachodzie przez pryzmat rusofobów... i koniec końców wyszło na nasze, że jednak Rosja jest niebezpieczna, a my nie jesteśmy pieniaczami, my po prostu "wiemy z czym się Rosja je". Wyrośliśmy przez to na "lidera" - papierowego, ale jednak najsilniejszego wśród krajów byłego bloku wschodniego i według mnie trzeba "konstruować" coś w rodzaju "międzymorza".
I teraz najważniejsze:
Sami będziemy wyśmiewani przez Rosję i nękani sankcjami, a nasi zachodni sojusznicy wypną się na nas tyłkiem(interesy to interesy). Jednak gdyby Polska stworzyła inicjatywę krajów byłego ZSRS...
Kraje bałtyckie stoją za nami murem, z Rumunią można się dogadać. Czechy tak samo są zaniepokojone (tyle, że zachowują oficjalnie neutralny stosunek żeby nie dostać w tyłek). Gdy taka inicjatywa zaczęłaby zataczać szersze kręgi - nie byłoby problemu dogadać się nawet z Węgrami. Opinia publiczna byłaby za nami, a rządzący przekalkulowaliby, że bardziej opłaca się "trzymać" z nami.
I teraz sedno. Taka inicjatywa byłaby na tyle silna - że trzeba byłoby się z nią liczyć. Oczywiście Rosja zgodnie ze starą polityką divide et impera stara się dzielić (przykład Węgier, Bułgarii).
Gdyby coś takiego udało się skonstruować oznaczałoby to stworzenie przeciwwagi, wzrost prestiżu Europy wschodniej i sporą stratę wpływów Rosji ograniczającą się już tylko do Białorusi.
Innymi słowy - porażę rewizjonistycznej polityki i początek normalnych stosunków w których Rosja zaczęłaby się liczyć z Europą Wschodnią.
Chętnie podyskutuję jako iż temat jest bardzo interesujący.
Historia tworzy się na naszych oczach.
(tylko proszę nie szafować argumentami "uczuciowymi". Polityka to zimny racjonalizm. Żeby nie było. Sama moja rodzina straciła majątek na kresach, a pół "jej stanu wyjściowego w 39'" wymordowała UPA)
Zakładki