Mnie śmieszy brak zrozumienia u niektórych, że ludzie cenią sobie różne wartości. Jedni wolą mieć hajs, tonę kłopotów i opłakiwać to w Lambo, a inni po prostu święty spokój. Co w tym dziwnego? A Justinowi się po prostu popierdoliło w głowie. Za dużo hajsu w tak niedojrzałym dla niego wieku, wychowanie w jakimś stopniu (chociaż rozumiem, że ciężko upilnować rodzicom dzieciaka, który w tak młodym wieku rusza w trasę koncertową, no ale coś za coś) i towarzystwo. Przecież jemu się wydaje, że jest Tupaciem Shakurem, czyli tzw. gangsta. Zidiociały i przećpany kinder. Współczuję, ale spływa to po mnie, bo takich jak on będzie wielu.
Zakładki