A jak tak trochę odbiję od tematu i zapewne powtórzę pytanie, dyskusje, ale ciekawi mnie wasze podejście.
Wybaczlibyście zdradę?
Co jeżeli to wy byście zdradzili?
Czym jest dla was zdrada?
1. Przykładowa sytuacja - jesteście małżeństwem w wieku ok. 30 lat, wasz związek trwa ok. 10 lat i jest pięknie, lepiej być nie może. Ona poza Tobą świata nie widzi, za żadne skarby nie chce, by związek się rozpadł. Niestety pewnego dnia na damskim wieczorze, pod wpływem alkoholu oddaje się w ręce jakiegoś wyczesanego latynosa. Będąc pewna, że się nie dowiesz, śmiało zmierza z tym gościem do jego mieszkania. Tam latino wydymał Twoją żonę, następnie wróciła do koleżanek do klubu, po czym do domu. Dzień później niestety jedna z koleżanek Twej żony nie mogła się z tym pogodzić i opowiedziała Ci o wszystkim. Dochodzi między wami do ostrej kłótni, aczkolwiek ona błaga o wybaczenie, tłumaczy się stanem upojenia, przyznaje się do błędu, szczerze mówi, że jej bardzo głupio i że drugi raz taka sytuacja nigdy się nie powtórzy, że kocha tylko Ciebie(załóżmy że mówi prawdę).
No i wasz ruch - jesteście w stanie wybaczyć? Czy wyganiacie ją w tej chwili do latynosa?
Jeśli chodzi o mnie, to biorę pod uwagę to, że przez 10 lat naszego związku wszystko było pięknie. Biorę pod uwagę fakt, że to już 10 lat razem. I byłoby mi łatwiej wybaczyć, gdyby to sama przyznała się do błędu, wtedy miałbym tą pewność, że boli ją to bardzo. Aczkolwiek ona się nie przyznała i liczyła, że wszystko przejdzie bokiem. Za to właśnie bym najbardziej bym ją skurwiał, a następnie musiałbym to w spokoju przemyśleć. Myślę że mógłbym to wybaczyć, ale nie ot tak oczywiście. No i raczej już nie mógłbym jej zaufać w 100%.
2. Sytuacja na odwrót. To wy ulegliście wdziękom seksownej brunetki. Żona się dowiaduje, co robicie? I proszę nie pisać, że byście tak nie zrobili, tylko odpowiedzcie na pytanie.
Jeśli chodzi o mnie, to kurwa nie wiem, ale zapewne szkoda by mi było tych wszystkich lat i robiłbym dużo, by mi wybaczyła.
3. Czym jest dla was zdrada? Odnośnie mojej osoby - ja już nie wspomnę o dymaniu z kimś innym, spotykaniu się z kimś innym oprócz mnie, bo to raczej logiczne. Dla mnie zdrada zaczyna się w tym momencie, kiedy to moja połówka choć trochę zacznie wykazywać zainteresowanie inną osobą. Pocałowałaby go, czy dała mu się pocałować, dla mnie to również podchodzi pod zdradę. Jest to znak zainteresowania drugą osobą, co nie powinno mieć miejsca.
Mówię o tym, bo dla niektórych seks z obcą osobą nie jest zdradą. Przykładowo jakiś gość ma taki tok myślenia, że to, iż wydyma inną pannę nie znaczy, że zdradza swoją. Nadal ją kocha, chce z nią być i nie miałby nic przeciwko, jeśli ona także bzyknęła się z jakimś gościem, pod warunkiem, że faktycznie też ma taki tok myślenia jak on, czyli dalej go kocha i chce z nim być. Wiem, zjebane, ale takie przypadki były, są i będą.
Zakładki