Pić, piłem 12 lat ale tak codziennie to zaczęło się jakoś 2-3 lata temu po wyjściu z depresji. Pierwszy raz czułem, że coś się pierdoli jak zacząłem ćpać. Po fajkach i jaraniu zacząłem omdlewać i zimny pot. Rozstałem się ze wszystkim (trwało to latami) i zostałem z piwkami. Poltora roku temu zauważyłem, że w sumie to mam wyjebane. Zacisnąć zęby i jedziemy do przodu jak każdy. Nagła utrata wagi, brak ruchu, brak apetytu, problem ze skupieniem się. Dwa piwka i wracałem do normy ale posiłki nie dawały mi nic, bo i tak wszystko wysrane z piwem. Długa historia i patrzenie z pobłażliwością na małe (na początku) problemy. Nie chciałem słyszeć, że muszę to leczyć. "Przecież to tylko piwa, meh". :D
W każdym razie przewiduje, że fibroscan wypluje bardzo dobry wynik bez konieczności przeszczepu ale z restrekcyjnym żyćkiem albo 6 lat na szukanie narządu + od 5 do 10 lat na przeszczepionej.
Taidio napisał
to raczej nie był czteropak taterki tylko grubo wóda ładowana
Piłem wszystko co miało procenty tak jak każdy na imprezie ale dla siebie do domu tylko i wyłącznie piwa. Oczywiście nie należy cisnąć beki, że piwo to nie alkohol. Teraz to jest mega wkurwiające jak smakowe "piwa dla dzieci i kobiet" mają swoją oddzielną półkę. Tak jakby ten alkohol był znormalizowany niczym czekolada i czipsy. Swoją drogą ciekawe ile kobiet podczas ciąży łyka sobie piwko 0%
XD
Hepatolog mówiła mi jedną (w sumie nie wiem czy zabawną) rzecz: Włosi, którzy mają w zwyczaju pić wino do obiadu (niby 16+ ale pewnie 13+ też) mają duży problem z zachorowaniem na marskość wątroby.
Do tego przyczyniło się jeszcze dużo rzeczy. Nie chodziłem po lekarzach i nie robiłem badań, a przecież wiek nie stoi w miejscu. Ostatni raz chyba podczas trzeciej dawki szczepionki na żółtaczkę. Warto chociaż raz do roku sobie zrobić kilka badań z krwi :P Pewnie bym uniknął niepotrzebnych problemów.
Zakładki