Dobra, skoro widze zainteresowanie przeżyciami Jacka z klientami, to proszę bardzo :D. To co mi przychodzi do głowy, mogę opisać. Tylko trzymam was za słowo - jak nam wparaduje tutaj hiszpańska torgowa inkwizycja, to redbagujemy bez litości.
Ostrzegam, treści opisane poniżej, mogą być przez niektórych uznane za obrzydliwe. Czytacie tylko i wyłącznie na własne ryzyko
1. Pierwsza historia. Według mnie, absolutny mistrz. Zadzwonił do niego jeden chłopak. Przez telefon głos jak taki typowy, zniewieściały pedałek. Umówili się, Jacek miał do niego przyjść(beka że na początku gość powiedział, że za 50zł xD). Przyjeżdża na miejsce, wchodzi do bloku, starej kamienicy. Puka. Otwiera chłopaczek, 160cm w kapeluszu, okularki, jednym słowem - hipster. Zaprosił go do środka, podgaduje, wciąż tonem zniewieściałego pedałka, do tego takie ruchy, noga na noge tak, że jajka sobie chyba miażdżył, kręcenie pupą, sami wiecie. Kolega zaczął się zastanawiać, czy nie jest w ukrytej kamerze. Spytał go, czego od niego oczekuje. Cytuje "chciałbym byś mnie zerżnął w moją ciasną pupcię". No w porządku. Zaczął się brać za typa, rozebrali się, nasmarował go i wchodzi, delikatnie. Gość siedzi cicho, po chwili zaczął coś tam jąkać "ja pie*dole, rany, ku****wwwa". No nic. Jacek robi swoje, w pewnym momencie słyszy "wiesz co, ja jednak chyba nie jestem pedałem" :D. Zamurowało go z lekka, pyta się, co w takim bądź razie robimy. On na to "zakończmy tą wizytę". Jak poprosił, tak zrobił, wyszedł, wytarł się, ubrał. Typek chciał mu pod koniec dać te pięć dych, zamiast dwóch stów, ale po lekkim i stanowczym napomknięciu dał co obiecał. Koniec wizyty.
2. Umówił się z kolegą, który na wstępie, dzwoniąc do niego powiedział "Witam, jestem gentlemanem i chciałbym się umówić na mile spędzony wieczór". Całą rozmowę przeprowadził tak, jakby byli na przyjęciu królowej Wiktorii i pili afternoon tea. Przyjeżdża do niego. Domek jednorodzinny w Łomiankach. Wchodzi przez bramę, puka. Słyszy "zhaprhaszam uphrzejmie"(serio, gość jakby na siłę starał się podrobić angielski akcent". Wchodzi, rozgląda się, idzie do otwartego pokoju. Na fotelu siedzi facet, w średnim wieku, ubrany w żakiet. Wstaje, kłania się, usilnie namawia na whisky, po odmowie, w końcu kolega prowadzi "trudno, najwyżej zostanie pan na noc". Koniec końców, zrobił mu herbatę w kubeczku z kubusiem puchatkiem(to chyba taki nowy zwyczaj gentlemenow nowej ery). Przez godzine tyrał Jacka tyradami politycznymi, w końcu usiadł obok niego na kanapie, włożył mu rękę najpierw pod koszulkę, potem w majtki, cały czas go całując i jebiąc przesadzonymi perfumami. Zdjął mu spodnie i zrobił mu laske, po czym poprosił(też słowami typu "czy byłby Pan tak łaskaw...), o rewanż. Z relacji Jacka - nawet kutasa miał spsikanego czymś co może i pachniałoby, gdyby użył tego kilkukrotnie mniej. Na koniec go zapiął(nie zdejmując górnej części żakietu), doszedł szybko i poszedł się umyć, zapraszając do tego Jacka. Pod prysznicem do niczego nie doszło, jedynie gość mył się, nucąc coś, nie wiadomo co. Pod koniec wręczył mu dwukrotność obiecanej kasy, opakowanie czekoladek z likierem i obiecał, że jeszcze zadzwoni.
3. Tutaj krótko, bo wszystko się działo telefonicznie. Zadzwonił do niego typek, z głosu jakiś obrzydliwiec. Chciał się umówić, ale prosił, żeby Jacek wziął ze sobą pieska. Na odpowiedź, że nie ma pieska i zresztą, po co miałby to robić, powiedział mu "ale proszę, znajdź pieska(obrzydliwe dyszenie)... ja zapłace... dużo zapłace...
Nie skorzystał z tej oferty.
To właściwie wszystko z takich większych akcji, nie licząc tych, których nie opisze. Bywało parę mniejszych, jak kobieta, która usilnie namawiała Jacka, by się na nią.... zesrał, typek który wysmarował go bitą śmietaną i nazywał "mój torciku" i pare innych. Wbrew pozorom, na trzy lata jego roboty w "branży", to tylko mały procent. W większości to są normalni, mili ludzie, którzy nie są aż tak zboczeni. Jeśli usłyszę kiedyś od niego jeszcze coś ciekawego, będzie się nadawało do opisania - nie omieszkam się tym z Wami podzielić. Tymczasem - pozdrawiam.
Zakładki