Wemster napisał
Czyli uwazasz ze taktyka 'oko za oko, zab za zab' jest w tym przypadku odpowiednia? Bo grupa debili ktora jest przy okazji muzulmanami ktora zrobila zamach na USA i zmarlo duzo cywili to Ameryka musi od razu wysylac do nich swoja grupe debili i robic to samo? Przeciez to czysta hipokryzja. Jak mozna negowac cos co robi jedna strona i popierac druga ktora robi to samo 'bo tamci zaczeli'? Przeciez to zachowanie prosto z piaskownicy.
Ameryka jest w tej chwili jedynym hegemonem na swiecie, kilka panstw moze argumentowac, ze sie zbliza do stanu w ktorym tez moze sie takowym nazywac, ale to nie wazne. Oczekujesz, ze bedac wielokrotnie bardziej poteznym narodem niz iraki czy afganistany, + z pomoca czesci armii innych, sprzymiezonych panstw, machna reka i powiedza "to tylko grupa terrorystow byla za to odpowiedzialna (a swoja droga obydwaj wiemy z tych terrorystow sa tysiace, czy to talibany, czy al-kaida), nie zrobimy im tego samego bo wtedy bylibysmy tacy jak oni". Jesli chodzi o anegdote piaskownicy, to ta sytuacja troche przypomina taka, w ktorej jest duzy, silny dzieciak i drugi maly, chudy dzieciak, i ten chudy nagle decyduje sie uderzyc duzego, za co dostaje spore manto. Kazdy by wolal, zeby tylko terrorystow odpowiedzialnych za owe ataki zlapali, i zeby nikomu sie przy tym nie stala krzywda, ale tak sie zwyczajnie nie dalo. Jak sie ma sile, i wie sie, ze nikt sie tej sile nie sprzeciwi (bo i Rosja i Chiny + inne panstwa ktore np. posiadaja bronie masowego razenia, nigdy nie interweniuja przeciwko USA w tego typu konflikcie), to sie jej uzywa, taki jest swiat.
Swoja droga poczytaj sobie jeszcze to:
http://en.wikipedia.org/wiki/Al-Qaeda#Strategy
(wiem, ze wikipedia slabe bardzo zrodlo wiadomosci ale akurat te punkty sa cytowane z ksiazki pewnej)
Strategia Al-Kaidy polega na atakowaniu cywili w usa, a nastepnie praniu mozgow muzulmanom w kraju zaatakowanym przez usa zeby przeciwko nim walczyli. Dalej USA ma wszystko ignorowac, bo nie ladnie tak zabijac cywili? Ofiary wojny i tyle, patrzac na to jak oni sie tam traktuja, to i tak ich zycie nawet bez amerykanow w ich krajach bylo tragiczne (no ale przeciez nam nic do tego, niech sie gwalca/zabijaja w rodzinach).
Nie wiem tez czy zauwazyles ale wielokrotnie takie bomby w samochodach, podkladane przez terrorystow, zabijaly cywili z ich wlasnych krajow - sami sie zabijaja.
Na pewno na moje zdanie czesciowo wplywa fakt, ze nie musze sie obawiac tego, ze jakis amerykanin mi nagle wysadzi bombe - ale muzulman juz by mogl.
Pamietaj tez, ze zycie realne to nie jest call of duty, gdzie od razu wiadomo gdzie sie skrywaja terrorysci, wiec wysyla sie smiglowiec z 4 komandosami ktorzy wszystko wybijaja.
Tak wiec o ile wiem i zauwazam, ze obydwie strony popelniaja niewyobrazalnie zle rzeczy, tak jednak opowiadam sie zdecydowanie za amerykanami, ktorych akcje badz co badz maja sprawic, ze terrorysci nie zaatakuja nigdzie poza swoimi krajami. A o co walcza terrorysci? O allaha. Nawet gdyby w tej chwili wszystkie zachodnie sily wycofaly wojska z iraku/afganistanu itd., myslisz, ze nie bylo by juz atakow terrorystycznych? Tacy ludzie nie odpuszczaja i trzeba ich eliminowac, a ze przy okazji sa niewinne ofiary - ja za nimi plakal nie bede.
Ale tak co do tej rzekomej hipokryzji o ktorej wspomniales - oficjalnie i przynajmniej w teorii akcje amerykanow, nawet jesli skutkuja w smierci cywili, maja na celu wybicie terroryzmu. Akcje muzulmanow z kolei to po prostu zabicie tysiecy cywili, ot tak po prostu, bo duszek kazal.
Zakładki