wlasnie daltego 99% jego zwolennikow w internecie to mentalni gimnazjalisci i to nie jest nic nowego
Wersja do druku
Ciiii, bo zaraz bd kilka postów, że jego zwolennicy mają najwyższe IQ w Polsce i tylko my barany jesteśmy.
Nikt o zdrowych zmysłach nie lubi PO/PiS-u czy innych partyjek, ale nikt o zdrowych zmysłach również nie zagłosuje na tego pana, bo III wojny nam nie trzeba, a wpuścić go na kongres Unii Europejskiej czy ONZ to wstyd na cały świat :o
Dostalibyśmy embargo od wszystkich na wszystko coś czuję :P
też oglądam t. lisa i jestem bardzo zaskoczony tym co robi ten śmieszny człowiek...
po tym jak w internecie się naczytalem o mikke, to myślałem ze rzeczywiście tylko media go kreują na idiotę, ale zobaczyłem na własne oczy, ze to jest niepoważny człowiek
Dlaczego Kaczyński jest w telewizji ciągle? I byli swojego czasu Lepper, Giertych?
Z mojego punktu widzenia ludzie którzy np. na widok jednego zaćpanego człowieka zakazują handlu towarem całemu społeczeństwu (czyli 97,3% socjalistów) nie potrafią się zachować.
Jest debata, Korwin postawiony w formacji 4vs1 jako oskarżony i pomijając fakt iż i tak by się nie wybronił, to nie daje się wypowiedzieć jednej dłuższej sentencji, aby przypadkiem ktoś tego nie zrozumiał.
Rozjebał mnie ten program na łopatki . Dosłownie sami idioci można wręcz powiedzieć para-intelektualni. Korwin jak to Korwin, musi robić młyn, żeby Najwyższy Czas! się sprzedawał i dużo osób na jego bloga wchodziło, chyba mało kto sądzi, że zależy mu na wejściu do sejmu. Najlepszy chyba był Lis główna armata pijaru Tuska, atakujący gościa, czy prowadzący nie powinien być bez strony ? Do tego jeszcze tak skurwiała baba, która urwała się chyba od zielonych, próbująca nabrać wszystkich na swoja etatystyczną wrażliwość społeczną, no i do tego jeszcze "smutny" niepełnosprawny oraz "Korwin faszysta", chyba już na prawdę nie mają czym przykrywać kryzysu i wręcz galopującej inflacji. Co do samego Korwina, jestem tym typem libertarianina, który ma wyjebany na innych, póki nie naruszy się jego własności. Jak dla mnie to mogą sobie robić nawet na paraolimpiadę pod moim domem, póki nie z moich pieniędzy. Ważniejsze od płacenia na niedorobionych jest dla mnie zapewnienie godziwego bytu rodzinie oraz najbliższym, ale ktoś może mieć inne zdanie i mentalność i może dla mnie robić co chce. Wracając jeszcze do programu, naprawdę trzeba być kompletnym idiotom, żeby się do polemiki z JKM nie przygotować, używa od 20 lat tej samej argumentacji, a chyba w roli tego co broni "niepełnosprawnych", sprawiłbym się ja niż pajac Lis uciekają od tematów ekonomicznych głupio zbywając żałosnymi tekstami. Przechodząc do meritum, całego tego pip szoł nie da się skomentować inaczej jak słowami red Michalkiewcza "nieszczęsny kraj Polska"
Przepraszam, że odkurzam temat ale cóż...
Z tego co wiem nigdy, w żadnym kraju nie doszło do obalenia władzy i wprowadzenia anarchokapitalizmu... więc twoje rozważania na temat systemu są czysto teoretyczne...
Za to w historii zdarzyły się dwie poważne anarchie komuna paryska, która była zmieszaniem (skoro używasz aż podziału nurtów anarchistycznych to i ja użyje) anarchokolektywizmu i socjalnych utopsitów. Jednak ten system ukazał to, że ludzie w cale nie muszą konkurować ze sobą aby świadczone przez nich usługi były dobre. Ludzie zorganizowani w małe komuny, okazali się o wiele bardziej produktywni, dążąc do spokoju, który miała przynieść rewolucja. Gdyby komunardzi zlikwidowali Francję świat dziś wyglądał by inaczej...
Drugim przykładem jest Machnowszczyzna. Wolne terytorium po z organizowani w komuny ogromne ilości żywności, a wśród ludzi panował duch braterstwa i równości, i to jest to czego wolny rynek nie zapewni, on zaspokoi tylko i wyłącznie twoje potrzeby materialne, a żeby do tego doszło to i tak trzeba czekać... oczywiście konkurencja jest jak najbardziej potrzebna tylko, że najczęściej odbija się na pracownikach którzy też są ludźmi... jesteś zwolennikiem Murray'a Rothbard'a i związanej z nim szkoły austriackiej ale zapewniam Cię, że przeczytanie kilku książek jednej osoby czy dotyczącej jednego nurtu, nie umożliwi Ci zrozumienia tego co Cię otacza... Owszem w dzisiejszych czasach wolny rynek wydaje się być najbardziej słuszny i należy tęsknić za czasami systemu waluty złotej... ale powinniśmy dążyć do harmonii... socjalizm, komunizm i anarchizm są czymś więcej...
I nie mówcie to o tym jaki było ZSRR czy PRL... to nie było to do czego dążyli Lenin czy Marks...
Nie jestem zwolennikiem tylko Rothabrda, swoja wiedzę opieram na spuściźnie intelektualnej całej szkoły austriackiej czyli na kilkudziesięciu książkach, które miałem okazje przeczytać. Gdyby miał w ręku 2-3 pozycje samego Maurycego, to z takim dorobkiem wiedzy ekonomicznej, nie miałby bym odwagi tu dyskutować i hańbić swoją niewiedzą zwolenników jedynej słusznej szkoły ekonomii. Wprowadzenie akapu nie polega na rewolucji jaka miała miejsce we Francji, tylko na powolnym ewolucyjnym przechodzeniu z jednego systemu na ten drugi bardziej leseferystyczny. Mówisz, że to sama teoria, np wesoły Pan w okularach z mojego avatara w książce wydanej o ile się nie mylę w 1980, a dokładnie "Złoto, Banki, ludzie- krótka historia pieniądza ", już postulował , że to co rządy światowe wyrabiają z pieniądzem, w końcu doprowadzi to podjęcia inicjatywy wprowadzenia jednolitej, scentralizowanej europejskiej waluty. Mówisz, że nigdy nie panowała anarchia kapitalistyczna, to radzę Ci dokładnie poszukać. System wspólnotowy, o którym wspomniałeś, nazywany jest anarcho-syndykalizmem, czyli w moim mniemaniu, jedną z bardziej upośledzonych logicznie odłamów anarchii. Czemu?, bo w takim społeczeństwie jest wyeliminowana autonomiczność jednostki. Co motywuję ludzki od setek tysięcy lat, do polepszenia swojego bytu akumulacji kapitału czy wiedzy ? Jest to wola przeżycia, przedłużenia swojej egzystencji, jest to główny motor napędowy ludzkiej cywilizacji, i dzięki niej homo sapiens sapiens, są ssakami naczelnymi. Podmioty nie konkurujące między sobą, nigdy nie będą na równi z jakością usług podmiotów na wolnym rynku, bo są pozbawione właśnie woli przeżycia, czy też polepszenia swojego bytu. Ludzkie potrzeby są też nieograniczone, więc ŻADNA komuna nie jest w stanie ich zaspokoić, jedynie co może to zrobić jest rynek, czyli narzędzie w ludzki rękach inspirowane ludzką dobrowolną inicjatywą. Zarzucasz mi nie znajomość dzieł innych nurtów ?, czytałem większość głównych pozycji głównych przedstawicieli, monetarystów czy minarchistów, miałem w rękach dzieła Keynes, czy też Marksa i Engelsa, zdziwił byś się, że są ludzie, co doszukują się u nich elementów libertariańskich, jak np. słynna armata komunistycznego pijaru na facebooku Michał Gozdera aka Kołkmen. Działanie świata i ludzkie opiera się na mechanizmach naturalnych i aksjomatach, a tylko ASE uwzględnia je całkowicie w swojej ekonomii, więc inny odłamy ekonomii, są po prostu zakłamane i nie mają pokrycia w prawdzie.
Mam wrażenie, że już raz sie o to sprzeczałem, ale dla mnie anarchokapitalizm jako nazwa (abstrahując od tego na czym to dokladnie polega) jest dla mnie oksymoronem. Przyznam szczerze, że całego twojego postu nie czytałem, aczkowliek chciałbym sie dowiedzieć jakie państwa wprowadziły anarchokapitalizm.
Ontopic
Nie lubie Korwina. Nie znam osoby która jest na filmiku, tak więc cieżko jest mi porównać do innych jego 'dzieł', ale ta informacja z zespołem Aspergera to lekka przesada i zdecydowanie jest to cios poniżej pasa, nawet jeśli to prawda, takich informacji się nie powinno nigdzie rozpowszechniać.
Jeżeli nie rozumiesz znaczenia "anarcho-kapitalizmu" to odsyłam Cię do słownika, bo nie rozumiem co jest trudnego w zrozumieniu braku państwa (administracji państwowej, czyli scentralizowanej władzy) z wolnorynkowym systemem ekonomicznym. Stwierdzenie, że "które państwo wprowadziło anarcho kapitalizm" jest oksymoronem, bo znasz jakąś legalną władzę, która zlikwidowała ustrój ? Reżim trzeba obalić na zasadzie wielowiekowej ewolucyjne pracy, polegającej na liberalizacji prawa oraz systemu państwa, aby anarchia była trwała. Więc źle wnosisz gimbazjalny orle.
Możesz też zrezygnować z nauki w szkole na rzecz domowych lekcji. Tylko ile osób ma czas, cierpliwość czy kompetencje?
x?D Może jeszcze niech rodzice zaczną decydować czy ich dziecko ma się uczyć czy nie, bo może lepiej jak im bd pomagać w domu więc po co do szkoły.
Takim myśleniem to nasz postęp wstrzymamy o połowę, bo powiększymy analfabetyzm to niezliczonych rozmiarów. Człowieku, każdy się zgodzi, że nasz system szkolnictwa nie jest zbyt dobry, ale powierzanie nauczania dzieci rodzicom, czy nawet decydowania o tym czego mają się uczyć zbyt dobre nie jest. Nie wspominając już o tym ile to "odpowiedzialnych" rodziców zniszczyłoby swoim dzieciom życie przez to, bo by się tym nie zainteresowali wgl, a kto by wtedy to dziecko dopilnował?
Oczywiście, że rodzice powinni o tym decydować, kto wychowuje swoje pociechy państwo czy rodzice ? Prywatyzacja systemu szkolnictwa odizolowała by, tą bandę debili, która siedzi w szkołach i dosłownie nadaje się do przerzucania gnoju. Później mamy tysiące magistrów socjologi i trzeba tworzyć dla nich sztuczne miejsca pracy w administracji państwowej, a kto za to płaci ? My. Zresztą gdyby ktoś był naprawdę zdolny, a nie miałby pieniędzy na szkołę, to placówka sama by się po niego zgłosiła.
System nauczania domowego w Polsce działa i to działa bardzo dobrze. Rodzice mogą sami uczyć swoje dzieci jeśli mają czas - ale dziecko musi zdawać raz na pół roku odpowiednie egzaminy sprawdzające wiedzę. Jeżeli nie zda, musi iść do szkoły. (Tak przynajmniej mi się wydaje, niesprawdzone).
A myślenie, które zatrzymuje postęp to twoje myślenie. Rodzice wprawdzie nie powinni decydować, czy i czego ich dziecko ma się uczyć, ale powinni mieć prawo uczyć własne dzieci jeżeli chcą.
Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że połowa tych debili co się nadaje do przerzucania gnoju ma dość bogatych rodziców, którzy na pewno by się postarali o miejsce w szkole, a gro dzieciaków zdolnych ale biednych ma utrudniony start (nie mówię, że niemożliwy, ale bardzo utrudniony).
#UP
Skoro mówisz, że system działa i to działa bardzo dobrze, to po co ta druga część posta? Albo coś działa, albo nie. Jeśli tak (a tak wynika z 1 części) to rodzice mają prawo sami uczyć dzieci. Więc o co ci chodzi?
Może zacznij jeszcze postulować hasła "własność środków produkcji w rękach robotników" , albo inne głupoty typu akumulacja pierwotna, bo brednie takie jak nierówności społeczne czy "cięższy start" są typowymi hasłami Marksa czy Mao.
Jeżeli ktoś jest jednostką wybitną to poradzi sobie w każdej sytuacji ( np Steven Hawking ?, to tylko przykład), zresztą istnieje w społeczeństwie coś takiego jak selekcja naturalna, inaczej cywilizacja się cofa.
To, że stan jego zdrowia wsadziłby wielu do grobu gdyby byli na jego miejscu, a on nie dość że żyje to jeszcze pracuje etc. Wybitna jednostka.
Wątpię. Jeśli coś jest prywatne to przede wszystkim portfel ma się zgadzać. Jednostki z wyrobioną renomą miałyby wyjebane bo i tak wszyscy najlepsi chcieliby iść do nich, a miejsce w średnich szkołach zawsze się znajdzie.
Hawking zaczął swoją karierę przed rozwojem choroby chyba. Potem miał już możliwości. Tak samo, bogaci ludzie będą wrzucać swoje głupie dzieci do najlepszych szkół i tyle z teog będzie.
Wiesz co to jest inwestowanie w ludzi? Stypendia? Pisałem już o tym i najwyraźniej nadal nie wiesz jak firmom opłaca się zafundować komuś dobremu stypendium żeby po wszystkim go zwerbować.
Teraz po części też tak jest. Mam na myśli to, że bogaci wrzucają swoje dzieci na studia, za które płacą wszyscy - bez wyjątku. Zwłaszcza najwięcej płacą ci, którzy nigdy na studia nie pójdą, czyli bieda.
Gdyby tak działały mechanizmy rynkowe, to mało , który z racjonalnie myślących libertarian byłby zwolennikiem kapitalizmu. Na wolnym rynku konkurencja wymusza, aby jeżeli zajdzie taka potrzeba, to znajdą się szkoły odpowiednie do stanu majątkowego i inteligencji danych podmiotów. Załóżmy hipotetyczną sytuację. Zakładasz kancelarię, kogo wolałbyś wziąć do pracy bogatego debila ? , czy zafundować jakiemuś wybitnemu biednemu dzieciakowi szkołę, a ten będzie później dla Ciebie pracował.
Studiujesz? Jeśli tak, to spytaj rodziców czy stać by ich było płacić dodatkowe 2500-3000zł za semestr czyli ok 600zł miesięcznie na płatną uczelnię? Studia i tak kosztują bardzo dużo, książki, stancje/akademiki, dojazdy, to wszystko kosztuje dużo, dołożyć do tego jeszcze 600zł miesięcznie za naukę na uczelni to byłoby stać na to nielicznych. Może teraz jest dużo "baranów" kończących studia, ale mimo wszystko coś na tych studiach się nauczą, przez co łatwiej im później pracować, a jeśli ograniczymy liczbę liczbę studentów o połowę to nie dość, że masa uczelni padnie, to padnie też masa liceum bo po co iść do liceum jak na studia potem nie stać? Zrobi się bum na technika i zawodówki, cofniemy się do lat 70'-80', gdzie na studia szli nieliczni. Było lepiej?
Spytajcie rodziców.
A i jeszcze jedno, czemu bieda na studia nie pójdzie? Na dzień dzisiejszy można dostać stypendium socjalne na poziomie 500zł/msc co spokojnie starcza na opłacenie akademika, a samo życie to przecież wszędzie kosztuje podobnie. Dodatkowo jak ktoś ma ambicje i dostanie stypendium naukowe to ma blisko 1000zł miesięcznie, za taką kasę można już studiować, dlatego w obecnym systemia biedni ludzie wcale nie są skreśleni.
Sam byłbym w stanie zarabiać te pieniądze dorabiając jak programista.
dziękuję.
##
No dobra, żeby nie było tak pusto - sam na swoim przykładzie udowodniłeś, że na studia mogą iść tylko bogaci. Bo nawet jeżeli państwo zapłaci biedzie za semestry, to sami muszą wyłożyć na dodatkowe rzeczy. Więc oni nie idą, idą bogaci, płacą wszyscy.
Nie za bardzo rozumiem co Ty w ogóle porównujesz. Przecież koszty edukacji w systemie państwowym i prywatnym mają ze sobą niewiele wspólnego. Jest logiczne, że utrzymanie "darmowych" usług kosztuje więcej niż komercyjnych, bo winduje się w górę popyt - właśnie dlatego po obniżce zasiłku pogrzebowego ceny usług pogrzebowych spadły, po anulowaniu programu "Rodzina na swoim" spadły ceny mieszkań, tak samo jak spadły ceny leków nierefundowanych. Zresztą już teraz masa studentów sobie dorabia i praktycznie sami płacą za studia, jedynie z niewielką pomocą rodziców mimo że rynek pracy dla osób młodych i niedoświadczonych jest bardzo ograniczony z uwagi na regulacje, które czynią nieopłacalnym zatrudnianie niewykwalifikowanych osób do prostych czynności (wysokie koszta pracy). Zresztą niewiele jest kierunków, które kosztują 3000zł.
Prooszę, w czasach powszechnej komputeryzacji trzeba być jakimś kompletnym debilem, żeby nie pozałatwiać sobie książek i materiałów z neta. :) Faktycznie, nie wszystko się da, ale ogromną większość - jak najbardziej. Swoją drogą, o ile dobrze kojarzę to teraz e-booki obłożone są większym VATem niż tradycyjne książki, co tylko spowalnia proces tej komputeryzacji, faworyzując archaiczne metody nauczania.Cytuj:
Studia i tak kosztują bardzo dużo, książki, stancje/akademiki, dojazdy, to wszystko kosztuje dużo, dołożyć do tego jeszcze 600zł miesięcznie za naukę na uczelni to byłoby stać na to nielicznych.
Było lepiej. Wyższe poziomy w szkołach sprawiały, że żeby dostać relatywnie dobrą pracę trzeba było mniej czasu poświęcić na edukacje. Wystarczyło technikum zamiast na przykład licencjatu. 3 lata zaoszczędzone. A w przypadku urynkowienia, różnica byłaby jeszcze większa - przyszły mechanik nie musiałby się uczyć przebiegu bitwy pod Grunwaldem na historii czy sposobów rozmnażania się pierwotniaków na biologii. Co zresztą również doprowadziłoby do spadku kosztów edukacji, każdy płaciłby tylko za te przedmioty, na których mu zależy.Cytuj:
Może teraz jest dużo "baranów" kończących studia, ale mimo wszystko coś na tych studiach się nauczą, przez co łatwiej im później pracować, a jeśli ograniczymy liczbę liczbę studentów o połowę to nie dość, że masa uczelni padnie, to padnie też masa liceum bo po co iść do liceum jak na studia potem nie stać? Zrobi się bum na technika i zawodówki, cofniemy się do lat 70'-80', gdzie na studia szli nieliczni. Było lepiej?
Spytajcie rodziców.
PS. Ktoś tam robił kiedyś w Stanach statystykę i okazało się, że odsetek idących na studiach wśród najbiedniejszych jest mimo wszystko (pomimo "darmowej" edukacji, zniżek na bilety dla studentów itd) znacznie niższy niż wśród klas wyższych. Okazało się, że... biedni w zasadzie dopłacają do edukacji wyższej osób bogatszych. Myślę, że w Polsce czy innych państwach zachodu nie jest inaczej.
Tutaj akurat chyba ważniejszymi czynnikami był ogólnoświatowy kryzys + zaostrzenie warunków, które trzeba spełnić by dostać kredyt hipotecznyCytuj:
penth napisał
Szanowny P. Godlewski jest nadal członkiem partii bo nie mogą go wywalić.. więc stara się opluwać partię, pozywać do sądu swoich "współpracowników", swojego czasu wiele zrobił dla partii ale stał się "niepełnosprawny bo i mnie pozwie jak znajomych z fejsbuka ;s", teraz działa w "ruchu narodowym" i na każdy możliwy sposób szkodzi partii :)
Nie mam czasu przeczytać wszystkich postów ale już pierwszych kilka mnie rozśmieszyło, nawet gościu który kazał mi się zabić za przekonania, dostał bana :D dzięki!
W sumie to dobrze że pisze się tu o tej partii, zyskuje coraz większą popularność ;)
Piszecie coś że chory stary itp. ale wciąż działa, ilu z was będzie w tym wieku .. może inaczej ilu z was do tego wieku dożyje?
W każdym bądź razie można popierać tuska, kaczora, palikota ( z programem gospodarczym ZERO KRZYŻY tu i teraz!) nic się nie zmieni, chociaż w sumie.. jeden wam obieca więcej drugi mniej, Korwin wam nic nie obieca.
I chociaż mam wiele argumentów dla których warto głosować na korwina, to nie warto przekonywać do niego kogokolwiek, większość ludzi nie myśli samodzielnie, sondaże, tvn.. itp itd nie ma sensu spierać się ;)
Nie chodzi o fanatyzm względem Korwina.. głosuję na wolność, jeśli jest partia mająca takie same postulaty zagłosuję na nią.. śmiechem na sali jest chociażby brak kary śmierci dla morderców, pedofilii..
ale nie chce mi się produkować, są ważniejsze rzeczy.. wpadnę za kilka miesięcy zobaczyć jak się temat rozwija...
pozdr
To zupelnie tak jakby Bill Gates zachorowal w tej chwili i cale jego cialo bylo sparalizowane,a czlowiek Twojego pokroju stwierdzilby, ze "ten to jest prze chujem, taki chory, a jaka firme zbudowal!". Hawking duzo wczesniej zostal zauwazony jako geniusz, zanim choroba go dopadla. Hawking dopiero grubo po 70 roku zostal sparalizowany na dobre, a choroba dopadla go juz po roku 60 wiec mial tak naprawde jakies 10 lat na ciagly rozwoj. Fakt - mial motywacje, jednak caly rozwoj i geniusz rozwinal jeszcze w czasie, w ktorym byl wzglednie "zdrowy".
Jak ściągam z neta e-booka to nikogo nie okradam. Ściągając e-booka nie zabieram dostępu do książki jej twórcy ani jakiemukolwiek innemu właścicielowi. Pojęcie własności z samej definicji może odnosić się tylko do dóbr rzadkich. E-booki (czy jakiekolwiek inne pliki) takie nie są. Już pomijając fakt, że wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że studenci w większości przypadków używają nielegalnych kopii, ale nikt nie robi nic w kierunku ograniczenia tego "procederu".
Na razie nie są, ale niedługo pewnie będą, a przynajmniej dorównają zwykłym książkom (dzięki rozwojowi urządzeń tego typu). Na razie są po prostu bardzo dobrą alternatywą.Cytuj:
Rocky Balboa napisał
@Penth
Odnośnie kradzieży - to głównie zależy od tego po której stronie barykady stoisz, jeśli sam zaczniesz zarabiać wydając materiał cyfrowy lub możliwy do konwersji do formy cyfrowej to zacznie ci to przeszkadzać - niezależnie od tego czy piszesz książki, tworzysz muzykę, oprogramowanie czy czego byś nie chciał robić. Ktoś po prostu wykonał określoną pracę, za efekt której powinien dostać należne wynagrodzenie
Tylko w przypadku patentów to jest śmieszne, bo jak wiele razy już postulowałem coś takiego jak własność intelektualna nie istnieje.
No właśnie nie. Prawo własności (bez którego pojęcie kradzieży nie ma sensu, dlatego właśnie do niego będę się odnosił) wykształciło się po to, by istniał obiektywny punkt odniesienia, a nie relatywistyczne podejście "jak komu wygodnie". Własność z jednej strony nadaje właścicielowi prawo do używania jej zgodnie z jego intencjami, a z drugiej wyznacza osobę odpowiedzialną za koszty eksploatacji. Dzięki temu, że prawo własności do Twojego samochodu jest ściśle zdefiniowane - Ty jesteś właścicielem - ja wiem, że bez Twojej zgody nie mogę tego samochodu wziąć, a Ty wiesz, że nie możesz mnie obciążyć kosztami (na przykład) paliwa. Możemy oczywiście ze sobą współpracować. Możemy razem dojeżdżać do szkoły i wtedy ja mogę ponosić część kosztów, ale nie unieważnia to tego, co napisałem wcześniej. Wręcz przeciwnie, prawo własności pozwala na harmonijną współpracę. Tam, gdzie nie ma praw własności (albo są źle zdefiniowane jak w przypadku "własności" państwowej), pojawią się problemy. Przykładem są na przykład szkoły (skoro już o nich mówiliśmy). Nawet jeśli skończysz tylko gimnazjum, to przez cały okres swojej pracy zawodowej ponosisz część kosztów nauki innych i nie możesz się z tej "współpracy" wycofać. Nawet jeśli w ogóle nie jesteś zainteresowany edukacją, jaką oferuje państwo - też nie możesz wycofać się ze "współpracy". Wracając jednak do kwestii własności i plików - do czegoś takiego prawo własności istnieć nie może, bo nie istnieje konflikt użytkowania. Jednego samochodu nie możemy używać jednocześnie jeśli mamy dwa różne cele (i tutaj potrzebne jest prawo własności, by wiadomo było jak z tego samochodu skorzystać). Jeden plik - jak najbardziej. Jeśli ja ściągnę sobie film z sieci, to nie zabieram tego filmu osobie, która go tam umieściła. Nie twierdzę przy tym, że w ogóle nie powinno się chronić tego czegoś, co dzisiaj nazywamy własnością intelektualną. Wskazuje po prostu na to, że z punktu widzenia czysto ekonomicznego mówienie o własności intelektualnej to w zasadzie absurd.
http://www.devtopics.com/wp-content/...isnottheft.jpg
Co nie zmienia faktu, że wszystko diametralnie się zmienia, gdy to nasze dzieło ktoś kopiuje bez zgody.
ksiazke tez moge przepisac i drukowac w milionach egzemplarzy
poza tym to ze policja nie dorosla jeszcze do pewnych rzeczy i nie zdaja sobie sprawy z istnienia rzeczy w postaci cyfrowej to tylko ich debilizm
pliki istnieja na rzeczywistych serverach w postaci cyfrowej na twardych dyskach odpowiadaa to dokladnie temu samemu co mozna zapiasc na papierze
to ze sprzet dziala znacznie szybciej niz my, to nie znaczy ze procesy w nim zachodzace nie powinny podlegac prawu
to sobie wydrukuj milion egzemplarzy książek, powodzenia. Daj mi znać jak zaczaisz, że za papier i druk trzeba jednak zapłacić; nie można drukować w nieskończoność.
Za to ja mogę bez żadnych kosztów (względnie żadnych) skopiować milion razy e-booka. Biorąc kogoś do pomocy, mogę skopiować parę milionów razy. I tak w nieskończoność..
Jeżeli nadal nie rozumiesz różnicy między czymś cyfrowym a rzeczywistym, to przykro mi.
PS. Walnąłem babola w cytowanym przez ciebie poście, dlatego wywaliłem go zanim napisałeś komentarz, ale jednak zdążyłeś go załadować. Tak więc nie podpisuje się pod tamtą wypowiedzią.
Odnoszę wrażenie, że ktoś tutaj po prostu szuka eufemizmów dla kradzieży, odnosząc się do tego co penth napisał - internetowy słownik PWN definiuje kradzież jako 'potajemne zabranie cudzej własności' ; w naszym prawie również istnieje definicja dla kradzieży w tym własności intelektualnej - i odnosząc się do ostatniego zdania - sam wiesz, że na codzienność składa się więcej płaszczyzn niż tylko ta ekonomiczna.
Co do posta Przemo - domyślam się, że obrazek to bardziej w celach humorystycznych, bo tu nie chodzi tylko o oprogramowanie, filmy, muzykę, książki, ale także inne rzeczy - np. sygnał radiowy, telewizyjny, technologie (tutaj sprawa bardzo dyskusyjna), wszelkiej maści plagiaty, a także inne rzeczy - ktoś ma lepsze określenie od kradzieży? Chyba, nie chcecie mi powiedzieć, w państwie prawa, uczciwy obywatel wykonuje swoją pracę, za którą nie dostaje jednak pieniędzy, no bo przecież można wziąć - to nie je, kradzież, jak ja biorę to on nie traci eheh. no kurwa
wersja cyfrowa to logiczny zapis pewnych rzeczy i jest on jak najbardziej rzeczywisty a to ze genialni naukowcy wymyslili komputery dzieki ktorym latwo mozna pewne rzeczy duplikowac,na dodatek bardzo szybko sie rozwijaja, to juz jest tego jeden z negatywnych skutkow
takie pierdolenie zeby tylko uciec od prawdy i prawa albo po prostu ignorancja rzeczywistosci byc moze swiadoma
typowe myslenie pasozyta