Rith napisał
Widzisz i tu pojawia się problem, bo to co jest normalną działalnością bibliotek jeżeli robi to inny człowiek/podmiot jest piractwem. Trzeba rozróżnić normy moralne, a normy prawne. Tak samo tyczy się dozwolonego użytku. Jest to piractwo ale w pewnych sytuacjach, dla pewnych podmiotów prawo tego nie sankcjonuje. Co do mojego przykładu z biblioteką, pomijając zapisy w ustawie o prawie autorskim i o prawach pokrewnych, to jej działalność można nazwać thepiratebay średniowiecza. Książka zostaje kupiona raz, wydawca i autor otrzymują pieniądze raz, a książka jest użytkowana wiele razy. Problemem jest to czy podchodzimy do piractwa tylko w związku z zgodnością z prawem, czy jako troszeczke większy problem. Przecież sama kradzież znana jest nam dłużej niż obecne stanowione prawo, a nawet wynika z prawa naturalnego. Jeśli bierzemy pod uwagę pierwszy aspekt to mamy możliwość korzystać jeszcze z wspomnianego dozwolonego użytku, jeśli drugi to w sumie nie możemy robić nic, czytać niczego, oglądać niczego bo wszystko jest objęte prawami autorskimi(no chyba że interesują was filmy puszczane w telewizji z przed 5 lat)