Temat: Streetwear

w ich sklepie firmowym.
To porównaj do tych Columbii, w czym widzisz problem? Odwracasz kota ogonem i piszesz pierdoły, które nikogo nie obchodzą. Konkrety znawco, konkrety.
Dużo w tym racji, za markę się płaci i to wiemy nie od dziś. Ludzie są gotowi za nią płacić, robią to chętnie i nie ma w tym nic złego. Sam jednak przyznałeś, że robią dobre rzeczy, a więc no - doszliśmy chyba do rozwiązania problemu. Czy są za drogie - nieistotne, marka to marka, dopłacić trzeba.
Ale ja to wiem. To tak samo jak Spider na stoku, jego użytkownicy to też zazwyczaj nowobogackie ciapy, co na krechę ledwo umieją zjechać, ale lans musi być. To jest przecież norma, Ameryki nie odkryłeś. Obeznany w temacie kupi sobie coś tańszego, z takimi samymi parametrami, a poza tym taki ktoś ma świadomość, że nie ma sensu przepłacać na ciuchy, które mogą się zniszczyć dość łatwo na szlaku jeśli popełni się błąd. TNF czy Wolfskin są królami bulwarów i bardzo dobrze, tam jest ich miejsce na chwilę obecną. Ja sobie teraz noszę kurtkę Bergsona wygrzebaną matce z szafy po 10ciu latach i sobie chwalę, bo spełnia wszystkie moje "bulwarowe" wymagania, a i nad morzem przy mocnym wietrze pięknie dawała radę.
Maxy są gównem, to prawda. Nie wiem czy TNF jest gównem przy swoich cenach, ale wydaje mi się, że nie ma aż takiej przepaści.
Ale czytaj ze zrozumieniem, odniosłem się tylko do cytowanego posta. 4F jest bardzo popularne ostatnimi czasy (czyt. od kiedy się w ogóle pojawiło, bo Polskie i w ogóle, olaboga, cza kupować!) i trzeba je brać przede wszystkim pod uwagę. Inna sprawa, że niektóre ich kurtki wcale tanie nie są i to właściwie chciałem przekazać tutaj.