Ja to nie rozumiem ludzi którzy się tą aborcją oburzają, tak jak mówią to jest niewykształcone dziecko, nie wie co traci ginąc, nie jest nawet częścią świata bo się nie urodziło i jest w brzuchu matki. Co innego zabić noworodka a co innego płód. Jeśli rodzic(e) wiedzą że dziecku nie zapewnią warunków, to po co to dziecko ma się rodzić? Żeby chodzić w przetartych spodniach i jeść codziennie jakieś wodziunki albo chleb nożem smarowany? I argument że ktoś inny to dziecko chętnie przyjmie - ja nie wiem czy bym sobie poradził psychicznie z tym że matka mnie nie chciała, że mnie porzuciła, że całe życie zawdzięczam tak naprawdę obcym osobom które mnie przygarnęły.