st_Mikael napisał
Dlaczego najwiecej do powiedzenia o Kosciele Katolickim mają albo w ogole niewierzący, albo wierzący niepraktykujący?
Jestem wierzącym, ekhem... tak to się chyba u niektórych nazywa, niech będzie, "praktykującym", Chrześcijaninem.
Pudło więc.
Co nie znaczy, że teza, zawarta w Twoim pytaniu nie jest czasem (niestety) prawdziwa :d
@Kuba
Spowiedz powszechna gładzi tzw lekkie grzechy, a spowiedz uszna (sakrament) gładzi grzechy ciężkie (najogolniej przeciwko Dekalogowi). Wszystko też zależy jak postrzegasz sakrement pokuty i pojednania. Jeśli jest to dla ciebie spotkanie z Bogiem w sakramencie miłości, to człowiek nawet sam chce sie spowiadac czesto. Istotnym problemem sa sami ksieza. Ale gdy sie mysli o Bogu, to nawet ciskajacy gromami ksiezulo nie przeszkadza, tyle wiem z autopsji. Spowiadam sie u roznych ksiezy z racji tego, że z kapłanami ze swoje parafii jest w kolezenskich relacjach i tak po ludzku nie potrafie przelamac wstydu. Ostatnio zastanawiałem sie nad znalezieniem stałego spowiednika do tzw. kierownictwa duchowego.
A co Pisma Świętego to przede wszystkim chrzescijanstwo nie jest ludem Ksiegi, tylko ludem Jezusa Chrystusa. Biblia nie jest źródłem chrześcijanstwa. Jest Słowem Bożym, w niej jest opisana historia zbawienia. Nowy Testament np. jest pochodną wiary pierwszych chrześcijan (tego co głosili apostołowie). Tak samo ST jest wtórny wobec historii Izraela czy religii Mojżeszowej. Biblia zauważ została napisana pod natchnieniem, ale nie jest tak jak w islamie, że Koran został w całości przekazany z nieba.
To, że ludzie nie mają żywej relacji z Bogiem to nie wina KK, tylko samych ludzi. Nie zapominaj, że trzeba najpierw samemu powiedziec tak Jezusowi.
A na koniec taka refleksja. Jakbym miał patrzeć tylko na ludzi Kościoła, to juz dawno byłbym albo poza Kościołem albo nie wierzący. To że zdarzaja się tacy a nie inny ksieża czy wierzący hipokryci to automatycznie nie oznacza, że to co głosi KK musi byc fałszywe. Mysle też że czasami lepiej byc surowym dla siebie, a wyrozumialym dla bledow innych. Czasami warto dostrzec najpierw belke we wlasnym oku. Jak tak dobrze zastanowimy sie nad swoim zyciem, to potem trudniej jest rzucic kamieniem, prawda?
Ksiundz, multi #Penthagrama, czy ki piernik, kuchnia? ;o
Ale Michael, nie musisz cytować mi tu KK(R)K, bo to nie o to chodzi. Tu chodzi o to, czym jest spowiedź dla mnie, Ciebie jako osoby. Relacja z Bogiem to nie znajomość katechizmów i dogmatów.
Grzech: nie ma grzechów "ciężkich" i "lekkich". Biblia mówi, że "zapłatą za grzech jest śmierć" i nie jest tu wymienione, czy chodzi o dokuczanie młodszemu rodzeństwu, czy o zabicie kogoś. Grzech to grzech - dla Boga nie ma różnicy. On brzydzi się KAŻDYM grzechem.
Wiem, znam, nie musisz mi cytować I Jn 5:16-17. To akurat nie jest o żadnej "klasyfikacji" grzechów - przeczytaj Ew. Mk. 3:28-30.
Kierownictwo duchowe - trzeba znaleźć na prawdę kogoś mądrego i przede wszystkim takiego, który POMOŻE w szukaniu Boga, a nie będzie tłuc do głowy "tak masz wierzyć, a tak nie, tak masz robić, a tak nie"... Ale - realnie rzecz biorąc - ze świecą takiego szukać...
Spowiadałeś się kiedykolwiek w sposób taki, jak opisuje Biblia? Czyli: wyznanie grzechu osobie, przeciwko której się zawiniło, prośba o przebaczenie i próba pojednania... "I nie chodzi mi o przeprosiny za nadepnięcie na odcisk w zatłoczonym autobusie...". Bo taki sposób jest de facto w Piśmie opisany... ("[...] wyznawajcie grzechy jedni drugim [...]").
"Chrześcijaństwo nie jest ludem księgi" - cokolwiek by to miało znaczyć - nie bardzo podchodzi mi to określenie. Biblia nie jest źródłem Chrześcijaństwa?? No, w sumie racja - Biblia jest - a przynajmniej powinna być -
źródłem chrześcijańskiej wiary.
Masz rację, jesteśmy "Chrystusowi", ale...
a) Chrystus jest Słowem Bożym - wcielonym, poznawalnym wiarą;
b) Biblia jest Słowem Bożym - pisanym, interpretowalnym rozumem. Ale poznawalnym - jako Słowo Boże - również wiarą, z pomocą Ducha Świętego!
Swoją drogą, może niektórzy nie rozumieją - i sam też tego nie rozumiałem - Biblia, to jeszcze może być Słowem Bożym, ale Chrystus? Osoba? O co tu chodzi?
Słowo to metoda komunikacji. Słowo Boże to metoda komunikacji Boga z człowiekiem. Biblia jest Bożą metodą komunikacji Boga z człowiekiem.
Jezus był człowiekiem, ale również Bogiem - posiadał cechy boskie, ale przede wszystkim - manifestował to, co można by nazwać "osobowością" JHWH.
Tak przy okazji.
Niektórzy, również tutaj obecni, przeciwstawiają Jezusa starotestamentowemu Jahwe - uważają, że Jezus był "mądry, łagodny, dobry dla wszystkich", a "Bóg ST jest nielitościwy, okrutny" itp. Ale zapominają, że "starotestamentowy" Bóg okazywał niezliczonym ludziom łaskę. Za to Jezus... potrafił być "ostry"; przekupniów, handlujących w Świątyni wypędził biczem, nie bał się "pojechać" faryzeuszowi, nawet mimo tego, że był u niego w gościnie, a w jednej mowie wręcz zmieszał faryzeuszów i uczonych w Piśmie z błotem.
Więc, wracając do tematu - Jezus w pełni objawia nam Ojca (por. Ew. Jana 14:8-11). Tak, jak Biblia. Osoba jednak nie wymaga interpretacji. Pismo wymaga.
Biblia została spisana niedługo po śmierci Jezusa (I w. n.e.). W porównaniu z dzisiejszymi czasami - mamy mnóstwo aspektów, które należy uwzględnić, czytając jakiś tekst biblijny (historyczne, społeczno-prawne, religijne itd.). Jest też miejsce na metafory, które muszą być rozumiane jako metafory - nie dosłownie. Dlatego uważam, że Biblia to nie to samo, co Słowo Boże - nim staje się jakiś tekst dopiero wtedy, kiedy szukamy tego, co Bóg nam chce przez to powiedzieć - jak z dobrym skutkiem zmienić Słowo w czyn.
Oczywiście. Przynależność do kościoła nic nie oznacza. Dopiero właśnie "powiedzenie Jezusowi "TAK"" daje prawo do określenia siebie jako Chrześcijanina. Ale jeszcze trzeba wytrwać we wszystkim, czego Jezus naucza...
KRK nie ponosi bezpośrednio winy. Ale zbyt mały nacisk kładzie się w nim na osobiste poznanie Boga. Na szukanie Go, próby zrozumienia Jego woli względem nas. Zbyt dużo teologii na zbyt ważnym miejscu nigdy nie prowadziły żadnego kościoła w dobrą stronę. Zbytnia obrzędowość nigdy nie zaprowadziła człowieka do Boga. Może przesadzam, ale "zwykli" ludzie są leniwi - większości wystarczy chodzenie do kościoła... A gdzie wiara żywa w uczynkach?
@down
Źródłem chrześcijanstwa jest Osoba Jezusa Chrystusa. Nigdzie nie podważyłem autorytetu Biblii jako źródła wiary. Wierze słowom Biblii i jest ona dla mnie Słowem Bożym, ale to nie zmienia faktu, że ST to spisana historia Izraela, czy religii mojżeszowej, a NT to wyraz wiary pierwszych chrześcijan (to co apostolowie glosili o Jezusie, Jego Dobra Nowina). Czy przed powstaniem NT, nie było chrześcijan? Owszem byli, np. uczniowie Jezusa a później takze Jego apostołów. Czytanie ze zrozumieniem to Twoja słaba strona. Polecam zapoznac się z historią chrześcijanstwa. A poza tym imputuj mi czegoś czego nie powiedziałem.
Powtórzę jeszcze raz - źródłem wiary powinna być Biblia.
Jej CELEM powinien być Jezus.
NT nie powinno się odrywać od ST. ST zapowiada Jezusa, a NT go objawia. Co prawda, to prawda - ST prawnie i obyczajowo odnosi się do Narodu Wybranego. Ale cała Biblia, ogólnie, wskazuje na Jezusa, objawia nam Boga.
A na temat spowiedzi to poszukaj sobie w Ewangeliach słów Jezusa do Piotra "o zwiazywaniu i rozwiazywaniu" oraz o "zatrzymywaniu i odpuszczaniu".
Mówisz o (najczęściej cytowany) Mt 16:19. A co Jezus powiedział w 18:18? ;-) Zauważ też, że ówcześnie wg nauki KRK jego kapłani "związują i rozwiązują, zatrzymują i odpuszczają". A funkcja kapłana nie istniała w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa - istniała natomiast funkcja apostoła... Poza tym, powiedz, co znaczy "związywanie i rozwiązywanie"? Wg mnie widocznym znakiem takiej władzy było uzdrawianie ("związane" zmysły, nogi, "związanie"-zniewolenie przez demony). A jakoś nie widać, żeby uzdrowienia miały obecnie miejsce na równi z odpuszczaniem...
Vegeta napisał
Dla mnie prowadzenie dyskusji z osobą która uznaje ten stek bzdur jakim jest Biblia za słowo boże jest absurdem.
No to po co ją prowadzisz ;o (thing`s clear now :p)
Master_Tv napisał
Wj 21 - nie tyle co Jezus, a Biblia.[...]
Skierowane do Narodu Izraelskiego jako część zakonu Mojżeszowego. Prawa moralne i religijne ST są uwarunkowane historycznie i kulturowo i nie odnoszą się bezpośrednio (czasem można niektóre rzeczy odnieść pośrednio) do Chrześcijaństwa, a do Judaizmu, Izraela.
Nosikamyk napisał
poglad, ze wszystko jest z przypadku to nie wiara, bo jest on oparty na dowodach empirycznych. Nie ma w tym nic absurdalnego w przeciwienstwie do rzeczy, w ktore ty wierzysz.
Niestety, ale pogląd, że "wszystko jest z przypadku" nie jest oparty na dowodach. Wszystko na świecie ma swoją przyczynę i tak uważają nawet niewierzący naukowcy.
Master_Tv napisał
Tam gdzie kończy się logika zaczyna się wiara. Wiara nie ma nic wspólnego z empiryzmem, racjonalizmem, a mimo to wiele osób wierzy. Albo większość ludzi na świecie to chorzy ludzie, albo coś w tym jest. Sceptyk postawi na pierwsze, wierzący w cokolwiek na drugie.
Oj, wiara może być o wiele bardziej logiczna, niż Ci się wydaje :)) Nie trzeba pod tym względem ustępować "światopoglądowi naukowemu"...
Nosikamyk napisał
niczego w tym nie ma. Religia to pozostalosc po dawnych czasach, kiedy to ludzie tlumaczyli sobie nia rzeczy, ktorych nie rozumieli. Teraz niewierzacych stale przybywa, za kilkaset lat religia umrze smiercia naturalna. I wbrew temu co niektorzy bezpodstawnie twierdza - na swiecie wcale nie bedzie gorzej. W Czechach wiekszosc stanowia ateisci i jakos tamtejsi ludzie sie masowo nie morduja.
Hehe, co rok, to prorok normalnie :> Nie przeżyjesz nawet 100 lat, a przewidujesz,co będzie za 400... Łagodnie mówiąc - pochopne rzucanie "przepowiedniami przyszłości"...
Czesi są po prostu mądrym narodem, a nie dlatego, że są ateistami... Oni woleli ustąpić, niż walczyć, czasem bezsensownie i to jest dla Polaków nauką... A co do ateizacji - skutek niechęci do KRK - uzasadnionej polityczno-historycznie...
Na świecie BĘDZIE gorzej, już jest. Przez cały rozwój cywilizacji ludzi trapiły jakieś problemy, które z biegiem czasu przybierają na sile. Nie oszukujmy się... Będzie gorzej, a ludzie temu nie zapobiegną.
Master_Tv napisał
A nie słyszałeś że Islam coraz bardziej się rozrasta? Za parę lat, Islam ma zalać całą Europę, stać się największą religią.
Eh, już nie mogę słuchać gadania starego o tym... Chociaż... Może mieć rację... Dzisiaj sobie gadałem z szefem przy robocie i on mówił podobnie.
Vegeta napisał
Jeśli tak się stanie to trzeba będzie sobie przypomnieć gdzie jest Mekka ;d
Konformista, jakby mieli głowę uciąć, to i w Boga by uwierzył :P (żartem trochę ;)
Nosikamyk napisał
to prawda, ale dzieje sie tak jedynie z powodu duzego przyrostu naturalnego w krajach muzulmanskich. Nikt sie nie "nawraca" na islam, za to laicyzacja jest czyms powszechnym w krajach rozwinietych.
Są i takie przypadki, nie generalizujmy.
Kraje arabskie się rozwijają, przecież one są obecnie jednymi z najbogatszych... I wpływowe są, co, jak co, ale ropa to ważki argument...
europa natomiast nawet jesli zostanie "zalana" przez islam to skutkiem tego bedzie raczej ucywilizowanie muzulmanow niz zaglada kultury zachodniej. Wyznawcy mahometa nie sa debilami; po prostu w swoich zacofanych krajach nie maja kontaktu z prawdziwa cywilizacja. Wbrew powszechnym opiniom w europie laicyzacja mahometan tazke ma miejsce.
Oj, chyba nie znasz Muzułmanów ;-) Fundamentaliści Islamscy są, niestety, mniej pokojowo nastawieni do "niewiernych", niż fundamentaliści chrześcijańscy... Poza tym Oni mają swój ideał - zaprowadzić Islam do reszty świata; nie chodzi przecież tutaj tylko o religię, ale również, jakby inaczej, o kasę i władzę...
Pzdr
Zakładki