jaxi napisał
omega to może nie, bardziej jakiś senator czy kadet hehe, fajne te alfy ale nie ma ich zbyt wiele, fordy spoko
w sumie chuj tam już jaki napęd, ale takie kultowe bydlęta, ta jak jakies r5 volvowskie czy fiatowskie czy renaultowskie, peugeot 505, renault safrane czy inne takie
mimo, że bardziej mnie ciekawią auta segmentu d/e/f, to nie powiem, że bravo r5 ze 150km nie jest fajnym autkiem czy taka lancia beta/delta mmm
no a mój problem taki, że nic nie wiem o tych autach, ogarniam jedynie temat w w124 i volviakach xD
Omega i Ściera to dobre opcje. 155 Q4 to jest XD, przecież to są białe kruki, bardzo drogie auta.
Ścierka 2.0 DOHC jak znajdziesz, to do upalania super jest. Problem w tym, że one już nie są za 2-3k, poszły w górę, bo model poszukiwany przez młodych adeptów driftu i całkiem słusznie, bo to idealne auto do nauki. Ogólnie stare auta wystrzeliły w górę, wiadomo, ale np. Omegi są ciągle śmiesznie tanie i warto coś obejrzeć i wyrobić sobie zdanie.
W124 czy W123 (Beczka to już w ogóle) za 2-3k to też nierealne, nie będzie to w dobrym stanie nawet do jazdy. Oczywiście, będzie się przemieszczać, ale cóż, nie będzie to przyjemne. Problem tych aut jest taki, że 90% ich użytkowników uważa, że ma je w idealnym stanie mechanicznym, a prawda jest taka, że sporo jest zawsze do porobienia. Ich legendarna trwałość im szkodzi, ludzie myślą, że tam się nic nie wymienia i potem tak to jest. Nagminne są wyjebane łączniki elastyczne wału, jakieś tulejki, gumy itd., popychacze zaworowe, bo przecież stary diesel musi cykać co nie XDD
Ujawnię się, bo już czas - kupiłem w końcu W124. Tanio, ale taki jaki chciałem, no może wolałbym 250D, a nie znowu 200, ale chuj, nie można wybrzydzać. Blachę ma solidną naprawdę i tutaj mnie przekonało, ale mechanicznie parę pierdół jest. Oczywiście wg właściciela nic nie było, do jazdy przecież. No do jazdy, ja tym umiem jeździć, ale jakby przyjechał jakiś zielony torgowicz go oglądać, to by kurwa się zesrał, bo by mu auto skakało przy każdym puszczeniu gazu i sprzęgła.
I znowu jak w przypadku E39 - kupiłem tanio, z fajną blachą, ale mechanicznie do porobienia. W sumie polecam tak wybierać, bo to najsensowniejsze kryterium w przypadku aut ~20 letnich. Naprawy wyjdą mnie jakieś ~1k i będzie git malina, może nawet taniej. Potem zostaną kosmetyczne sprawy, czyli fotel wymienić, tapicerkę wyczyścić, dywany też, jakieś elementy wnętrza, jakaś zaślepka w zderzaku itp. itd. Na razie auto jest takie gruzowate trochę, nie podoba mi się jeszcze do końca, ma pokrowce na fotelach, hak - takie typowe dla W124 gówna, którymi gardzę w każdym aucie, bo psuje to niesamowicie wygląd. Zdam relację i pokażę go dopiero wtedy, gdy będzie gotowy, bo teraz to nie ma co.
Zakładki