Niedziela. Słoiki powyjeżdżały do domów, więc miasto jest opustoszałe. Średnia prędkość samochodów wynosi jakieś 80km/h na drogach 3 pasmowych na której są przejścia dla pieszych, światła i różne małe skrzyżowania. W tygodniu są tam po prostu korki w chuj. Nie ważne, przechodzę do sedna. Stoję na światłach na środkowym pasie, za mną jakaś czarna Vectra i po prawej busik, nie pamiętam dokładnie. Wnet weszła babcia, taka starsza nawet się śpieszyła bo wbiła na czerwonym i po dosłownie paru krokach zapaliło się zielone mi - więc czas jechać. Zerkam w lewe lusterko, czy coś leci lewym pasem który był cały czas pusty. Leci Toyota Yaris jakoś ~70km/h a babcia już przy moim prawym reflektorze. Yaris nie miał możliwości żeby zobaczyć babcie która zapatrzone w swoje kapcie mknie przez ulicę. Zapaliły mi się w głowie te wszystkie filmiki z sadistic'a czy innych wypadków z potrącaniem pieszych i przeraziłem się tym jak to się zaraz może skończyć. No to chuj lewy kierunek i dawaj na lewy pas zanim babcia wybiegnie. Yaris w hamulce pisk jak skurwysyn i trąbi jak głupia (jak się okazało prowadziła kobieta). Babcia się zorientowała co się dzieje szybki "skok" na przejcie dla pieszych i w czasie gdy ja już ruszałem w celu uniknięcia stłuczki babcia krzyknęła "Czemu trąbisz baranie?!" i pizdnęła mi torebką w lusterko. Yaris udało się wyhamować w porę i nie uderzyła we mnie (wcześniej zaczęła hamować, babcia by wyszła ok. 3-4 sekund później).Jak się trochę uspokoiło patrze lusterko całe, babcia już gdzieś spierdoliła to się nie przejąłem. I jadąc nawet trochę zadowolony z całej sytuacji na przejeździe tramwajowym ramka lusterka się rozpadła ;| I bądź tu kurwa bohaterem.
Tutaj już po operacji - taśma.
@
Justakas ;
Zapomniałem dodać, że jeżdżę astrą i klakson przestał działać jakiś miesiąc temu. Muszę rozebrać kierownicę, a mi się jakoś nie chce.
A do kolizji ze mną nie doszłoby na 90% (brałem pod uwagę to że akurat cipa pisze sms'a ale jakoś za mało czasu na grubsze rozkminy i po prostu wjechałem) miała do mnie może z 100-150 metrów. Gdybym ja nie zwrócił uwagi yariski to by zobaczyła mknącą babcię jakieś 70m dalej czyli zostałoby jej 30-70m do zahamowania
70km/1h
70000m/3600s /1200
~70m/4s (Przypuszczalny czas przejścia babki od prawego reflektora do krawędzi auta + czas reakcji kierowcy)
Jeżeli posłużę się jakimś głupim i prostym wzorem w necie (który ponoć się sprawdza)
Nawierzchnia sucha:
Prędkość z jaką jedzie samochód dzielisz przez 10 i podnosisz do kwadratu.
Np. 50km/h : 10 = 5
5x5 = 25m
Wychodzi na to, że babka z 70km/h wyhamowała by dopiero po
70 : 10 = 7
7x7 = ~50m.
Była to yaris, bez abs na słabych oponach. Pisk że dajcie spokój więc śmiało można dać te 70m drogi hamowania. Czyli babkę by zmiotło.
Obliczenia mogą być błędne, bo dawno nic sobie tak nie liczyłem. Jak coś znajdziecie to poprawcie.
Ale mi się nudzi.
Ah. Takie rzeczy się po prostu wie. Jak ktoś prowadzi to wie o co chodzi, nie liczylem tego w glowie na biegu :/
Zakładki