Z racji takiej, że pełno osób na forum wyścigi kojarzą z szybkimi i wściekłymi, oraz z wieśniaczkami którzy gazują swoje auta pod światłami (jedynymi w mieście swoją drogą) chciałbym wam przytoczyć parę historii takich wyścigów z mojej perspektywy. Dlaczego to robię? Głównie z nudów i dlatego, że lubię wspominać stare dobre czasy :)
Auto Opel Astra 190/310
Godzina 2ga w nocy wracam z ogniska na którym moja kobieta dużo wypiła i gada jakieś głupoty. Jedziemy sobie ok. 150km/h po Wisłostradzie (3 pasmowa droga, odcinkami bardzo dziurawa, przecinająca Warszawę z północy na południe)
W pewnym momencie wyprzedzamy czarne Audi A3 które bardzo szybko nas dogania i jedzie pewien czas równo z nami. Wiadomo, nie będziemy przecież patrzyli się na siebie jak pedały więc redukcja na 4 i ogień. Lecieliśmy ok. 20km łeb w łeb z prędkościami 200-240km/h nie lubię, aż takich wyścigów, ale adrenalina i chęć zwycięstwa przerasta wszystko i zaćmiewa zdrowy rozsądek. Najzabawniejsze jest to, że moja kobieta nie zauważyła nawet że taka sytuacja miała miejsce i gdy kierowca Audi zjeżdżał z trasy mrugnął awaryjnymi, żeby się pożegnać a moja kobieta nie miała pojęcia o co mu chodzi. (Może dlatego, że głównie lecieliśmy pierwsi :P)
Sobotni wieczór, godzina może ~23 jadę dość dynamicznie ulicą Waszyngtona (2 pasy, co ~300m światła). W pewnym momencie do moich uszu wkrada się piękny dźwięk zaworu upustowego, wyglądam w lusterka szukając jakiegoś evo, tudzież subaru niestety widzę tylko stare, zdezelowane Uno które stoi zaraz z mną. Zielone się zapaliło ruszam dość dynamicznie z lewego pasa (Bez pisków, szarpania sprzęgła itd) i nagle owe uno wskakuje na prawy pas, chwilę się równa i znika. Na wizycie przy kolejnych światłach spróbowaliśmy się na poważnie niestety byłem bez szans. Na stacji benzynowej obgadaliśmy sobie parę spraw, wymieniliśmy się numerami i pojechaliśmy każdy w swoją stronę. Do zdezelowanego Uno był włożony 2 litrowy, uturbiony motor który dmuchał 300 koni, a w dodatku zakuty był na 4 kapcie więc odejście naprawdę miał kozackie. Niestety właściciel się rozbił i postanowił, że nigdy do tego już nie wróci.
Znowu jakiś tam wieczór, znajomy kupił sobie Mazdę Xedos 6 z 2 litrowym silnikiem V6 i koniecznie chciał mi pokazać, że jego autko jest szybsze. Z racji takiej, że ja lubię zapierdalać długo nie musiał mnie namawiać. Stoimy na światłach pod trasą S7, zaraz przy wjeździe prowadzą nas dwa pasy i jeden z nich się kończy po ok. 800m. Zielone się zapala ruszamy. Początkowo idziemy łeb w łeb, niestety mój pas się kończył więc musiałem troszeczkę odpuścić, żeby usiąść mu na ogon. W pewnym momencie moim oczom ukazuje się radiowóz i Pan policjant który kieruje swoją suszarkę na ludzi zjeżdżających z wiaduktu. Szybkie zerknięcie na budzik - 160km/h. Mazda nie odpuszcza, więc ja też depczę ile sił. Nigdy nie zapomnę widoku policjanta któremu opadła kopara ;)
Auto Honda Prelude ~185hp
Kreski ustawione, miejsce spalarnia (google). Staje ze mną Honda Civic z silnikiem 1.5 o mocy ok. 115hp. Trochę śmiech, ale nic. Wyzwanie to wyzwanie. Koleszka wystartował nas dość szybko, ja w nowym aucie nie bardzo wiedziałem z jakich obrotów ruszyć więc strzeliłem z 3.5 i zonk. Na starcie straciłem trakcje, zanim odpuściłem gazu honda była 2 długości przede mną. Nie udało mi się jej dogonić, a wstydzę się tej porażki do dziś.
Godzina ~20 wracam z pracy trasą Siekierkowską (4, bądź 5 pasów równiutkiej nawierzchni) w lusterku widzę BMW E39 przeskakujące z pasa na pas. Nie wiele myśląc redukcja i ogień, żeby dość wyrównać prędkość zanim mnie minie. Leciałem zanim pewien odcinek z prędkościami ~170km/h. Gdy dojechaliśmy do świateł, zauważyłem kciuk podniesiony do góry przez czarne jak murzyn szyby. Zielone się zapaliło i zostawił po sobie tylko kupę dymu i mnie w kompletnym szoku. Dzięki tej porażce pozbyłem się Hondy następnego dnia.
Auto BMW E30 ~170hp
Moja kobieta od zawsze nienawidzi moich znajomych którzy zakochani są w autach jak i wypadów w miasta, ale kupiłem sobie E30 i chciałem jej pokazać co to znaczy drift.
W między czasie miałem 1.8IS i startowałem w klasie RWD więc proszę nie hejtować, wiem jak wyprowadzić auto z poślizgu. Po ok 30 minutach dobrej zabawy przy jeździe bokami na światłach staje Opel Corsa z dość pijanym pasażerem, a za kierownicą kobieta. "Fajne bmw, stajemy ze świateł?" Wiedziałem, że jestem bez szans. Trochę w Oplach siedziałem i wiedziałem co to był za potwór. Rzuciłem parę profesjonalnych słów i oznaczeń i po 15 minutach luźnej rozmowy siedziałem za kierownicą tego potwora. Przy jeździe próbnej na moście północnym wycisnąłem 200km/h (na więcej nie pozwalała skrzynia) i znowu patrol stołecznej policji. Dzięki bogu dopiero się rozstawiali i usłyszałem tylko "Macie szczęście że nie zdążyłem wyciągnąć suszarki" Dmuchnąłem w balonik, pogratulował projektu i pojechaliśmy dalej. Ten wieczór skończył się o 5 nad ranem, zostawiłem beemkę i jeździliśmy z nimi przez całą noc mając różne przygody po drodze.
Nie chce, żebyście uważali ten post jako przechwałki. Po prostu musicie spróbować takiej jazdy, żebyście zrozumieli że to nie chodzi o gazowanie spod świateł, a poznawanie wielu wartościowych ludzi z pasjami takimi jak wasze. A tym postem staram się was nakierować jak to zrobić :)
Zakładki