Taka rozkmina trochę na boku. Wszyscy płaczą, że nowe prawko jest megatrudne, bo mało osób zdaje i rząd zrobił sobie tylko maszynkę do nabijania kasy, a tak naprawdę nikt nie myśli, że może przez to poprawić się bezpieczeństwo na drogach. Dużo osób wbrew pozorom nei czuje się pewnie na drodze i w mojej ocenie takie osoby stanowią zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Jeśli ktoś nie czuje się na tyle pewnie, że nie jest w stanie zdać głupiego prawka, to może nie powinien w ogóle wsiadać za kółko, nawet jak zda za x razem? Nie trafia do mnie np. to, że ludzie muszą jakoś dojeżdżać do pracy. Co mnie obchodzi ich praca, jeśli potencjalnie mogą kogoś zabić w drodze do niej, niech jadą busem. I teraz pytanie do was, czy też uważacie, że prawo jazdy powinno być(w granicach rozsądku) w miarę trudne, żeby odsiać tych, którzy mogą stanowić zagrożenie? Czy raczej jesteście po stronie tych, którzy uważają, że prawko powinno być łatwe? Gdybym ja miał wpływ na to, co jest na egzaminie dodałbym do tego to czego można się nauczyć w tzw. szkole bezpiecznej jazdy, czyli m.in. wychodzenie z poślizgów. Poza tym dodałbym również testy psychologiczne.
Zakładki