W Gdańsku same Punciaki, raz widziałem coś innego, ale nie pamiętam co to było. Tzn jakieś mniejsze szkoły mają czasem inny wóz, ale to należy do rzadkości.
Drugi raz nie zdałem - jak już pisałem, trzecie podejście nie wiem kiedy, ale jak za 3 razem nie zdam, to chyba sobie na jakiś czas odpuszczę ;)
Teraz miałem egzamin z jakimś starym chujem - wpierw prawie zemdlał na schodach - spytałem się, czy wszystko okej, on się kurczowo trzymał poręczy i kiwał, powiedział, że dobrze, wziął parę oddechów i poszliśmy do samochodu - ręki mi nie podał, żadnego 'dzień dobry', nic. Potem pomachał mi plakietką przed nosem, wymruczał jak się nazywa, sprawdziłem olej, bieg wsteczny - oczywiście czepiał się wszystkiego, o oleju powiedziałem WSZYSTKO, a ten i tak się drugi raz o niektóre rzeczy pytał.
Potem rękaw lajtowo, ruszanie pod górę - zaczął się przypierdalać, że niby źle zaciągam ręczny - w końcu jego zdaniem zaciągnąłem dobrze, pojechaliśmy dalej, zaparkowałem, wycofałem, pojeździłem etc - on cały czas jakiś wkurwiony, nie pogada, nic. Przyjebał się potem o to, że niby źle skręciłem w lewo (?) i mnie oblał.
Jeden egzamin kosztuje tyle, co dwa i pół miesiąca jeżdżenia autobusem 24/7, hm.
Zakładki