Minsafo napisał
Teoretycznie jest zakaz rozmowy z egzaminatorem w trakcie egzaminu, więc pytanie się "on mnie puszcza, mogę jechać?" jest niedozwolone i egzaminator ma prawo na to zwrócić uwagę, nie odpowiedzieć, wkurzyć się albo opieprzyć czy nawet uznać za błąd i nieumiejętność podejmowania samodzielnych decyzji. Z tej racji nie powinno się pytać, tylko stwierdzać fakt - "kierowca tego pojazu daje znać, że rezygnuje z przywileju pierwszeństwa na moją korzyść" i po wypowiedzeniu tej magicznej formułki jedziesz dalej. Jeśli egzaminator będzie wyjątkowym skurwysynem, to Ci przerwie egzamin, ale w takim przypadku składasz odrazu odwołanie i za kilka dni masz za darmo drugą próbę, bo zawsze rozpatrzą to na Twoją korzyść. W większości przypadków jednak zaaprobuje Twoją decyzję i nie będzie stwarzał żadnych problemów.
Oczywiście może się trafić lajtowy egzaminator, który machnie ręką na wszystko i nawet jak się słowem nie odezwiesz, to Ci nic nie zrobi, ale lepiej się zabezpieczyć ;)