No dobra, tu sie zgadzam ale wg mnie taka powinna byc kolejnosc opuszczania skrzyzowania 3 -> 2 -> 1
; /
Wersja do druku
No dobra, tu sie zgadzam ale wg mnie taka powinna byc kolejnosc opuszczania skrzyzowania 3 -> 2 -> 1
; /
Pytanie nie masz o kolejnosc tylko kto komu ma ustapic :)
w praktyce, na malym skrzyzowaniu to bylby pat, bo kazdy pojazd ustepuje co najmniej jednemu (3 po dojechaniu do srodka musi ustapic 1, 2 ma 3 po prawej rece, 1 ma 2 po prawej rece).
kolejnosc opuszczenia skrzyzowania to imo 2,1,3
3 dojezdza do srodka i zatrzymuje sie, 2 skreca w lewo i jedzie dalej, 1 przejezdza, dopiero teraz jedzie dalej 3
Kolejność zjazdu w takim wypadku zależy od tego kto pierwszy dojechał do skrzyżowania albo od dobrej woli któregoś z kierowców.
jak to jest z teoria na kursie ?
musze na koncu jakos potwierdzic,ze bylem na tych 30h teorii czy po prostu zdaje test kiedy chce ?
Zalezy od OSK.. U mnie wewnetrzy zdawalem dopiero w polowie jazd... i odrazu po zaliczeniu go dostalem papiery do WORD'u
dla niektórych banał, dla innych może nie. nie wiem czy we wszystkich szkołach to daja, dawno temu dostalem takie cusZałącznik 261291
Dobry.
W jaki sposób uczyliście się do egzaminu teoretycznego?
A jak jest z tym, że instruktor, może po ciebie przyjechac?- bo ja mam wlasnie daleko plac manewrowy, a jutro dopiero bede pytal o to (rozpisac jazdy, telefon do niego dostane)
Jak u was bylo?- mogliscie sie umowic na miescie i bez problemow przyjechal po was na plac?
A jak z odwózką?- bo tez slyszalem, ze mozna o to poprosic, tylko, jak np odwozi, a my jeszcze jestesmy na "placu", to np konczymy 15 minut wczesniej i "odstawia" nas na przystanek?
Avvaroku, ale umawialiscie sie gdzies w centrum, nie?- dalej nie chcial jechac?
Na pewno po pierwszych 2 godzinach nie da sam odjechac, wiec jak by mnie odwozil to ten czas musial by mi zabrac, ze tak powiem?- czy po moich godzinach?
Ja miałem tak, że on po mnie przyjeżdżał, ja wsiadłem i jechałem, a potem sam się odwoziłem, wysiadałem, on odjeżdżał.
@ on podjeżdżał pod mój blok, około 20 jechałem tam gdzie się zdaje, 20 wracałem, ale ja jeździłem zawsze 3h-4h, więc dużo nie traciłem.
Ja jeździłem do domu już na pierwszych jazdach, nie mów, że nie dasz rady...
U mnie było z tym dosyć sporo zabawy, ale moim zdaniem był to najsensowniejszy patent, jaki się dało wymyśleć:
ja do swojego osk miałem 5 minut drogi piechotą, więc zawsze się tam umawiałem, a że najbliższy word mam w mieście oddalonym o ponad 50 kilometrów od mojego, więc na jazdy się jeździło właśnie tam i zawsze w samochodzie było dwóch kursantów. W przypadku gdy ten drugi kursant mieszkał w jakiejś wiosce kilkanaście czy nawet więcej kilometrów od osk, to ja z instruktorem po niego jechałem na jego czasie - dojeżdżaliśmy na miejsce, on wsiadał za kierownicę i jechał tyle czasu, ile mu zostało (jazdy były po 3h każdy kursant, co godzinę przesiadka, więc jego pierwsza tak z reguły trwała jakieś 40 minut). Jak już skończył, to wtedy ja wsiadałem za kółko i jechałem swoją pełną, regulaminową godzinę. Na koniec dnia jak już wracaliśmy do siebie, to z reguły ja prowadziłem i odwoziłem go na swoim czasie, a później już na czasie niczyim, bonusowym, wracałem pod swój dom, skąd instruktor odstawiał samochód do osk.
A w przypadku gdy obaj kursanci mieszkali na tyle daleko od osk, że żadnemu nie pasowało się po ośrodkiem umawiać, to instruktor jechał po bliższego z nich na jego czasie.