Mam jeszcze pytanko.
Posiadam też Suzuki TS 50 z 1992r. O tak "se" kupiłem, bo miałem akurat kasy a nie miałem nic do roboty, czasami fajnie tak posiedzieć i coś porobić przy motorku a jak się zepsuje to i nie tak szkoda, bo dałem nie całe 1,5k ;p
Więc tak. Cylek jest po dwóch szlifach robionych przez poprzednich właścicieli.
Motor chodził bardzo dobrze, aż sam się zdziwiłem, bo leciał 90-95 REALNE.
Pojeździłem tak z 3tyg po kupnie i się zjebało coś. Otóż jak chcę nim pojeździć to ciężko strasznie odpalić a kiedyś na kopa startował.
Jak już go odpalę na pych, bo na kopa to mogę pomarzyć, w ogóle nie bierze (...) to strasznie przerywa i v-max maksymalnie 65km/h, ale to muszę go nieźle rozpędzić a przedtem to te 65km/h w 6-7 sek a teraz z 25-30. W ogóle mocy nie ma, dymi strasznie, pluje czarnymi kropeczkami (olej?, płyn od chłodnicy?) i na dodatek po jeździe całe ubrania śmierdzą i motor też "spalenizną"
Myślę, że albo szlif albo cylek do wymiany + tłok + pierścienie + uszczelka pod głowicą, która może przepuszcza płyn od chłodnicy i dlatego tak przerywa i śmierdzi?
Co sądzicie? Świeca, gazior, przewody sprawdzane. Ropy jbc nie zalałem xD.
Zakładki