Feralny wypadek wczoraj, jakiś 1km ode mnie. Koleś przyjechał po mnie na swojej 650 i mieliśmy jechać moto obejrzeć, patrzymy pełno aut potrzaskanych i kawałki jakiegoś ściga(nie do zidentyfikowania). Stanęliśmy w nitce i czekaliśmy, aż droga będzie przejezdna z relacji świadków ten koło wjebał z taką prędkością w te auta, że przeleciał ok. 40m obijając się od innych, noga wisiała mu na nitce, przyleciał po niego helikopter. Ze wstępnych ustaleń podobno jechał 200km+ na takiej drodze, szkoda mi go, ale ewidentna głupota.
Nie wiem mi się zawsze podobało enduro : >