Cytuj:
Czołem,
to chyba zbyt optymistyczne z mojej strony pytać tutaj, ale jednak pomyślałem, że ktoś mógłby choć trochę mi pomóc ;) Do rzeczy - jeżdżę sobie Renault Sceniciem z silnikiem 1.9 dCi. Nie miałbym żadnych zastrzeżeń, gdyby nie to, iż przy odpalaniu go na mrozach, a więc teraz, silnik pracuje jakby miał przerwy w dostawach ropy. Na chłopski rozum - przy zwiększaniu obrotów, Scenic skacze jak kangur. Nie jest raczej możliwe dokręcenie go do ~2 k, bo odbije się chyba od drogi i zgaśnie. Po przejechaniu kilku kilometrów, gdy trochę się rozgrzeje, jedzie pięknie i bezproblemowo można przyspieszać. Trochę poszperałem i niby problemem mogłaby być parafina wytrącająca się z oleju, ale samochodem stoję przez noc w garażu, gdzie nawet przy tych obecnych 25 stopniach mrozu jest najwyżej -5 stopni, a tankowana ropa (Verva ON) na pewno jest też ta zimowa, z którą teoretycznie nie powinno być problemów. Moje proste pytanie - czy to jest normalne w dieslach? ;p Niby lajtowo mogę jeździć, bo po rozgrzaniu wszystko jest w porządku, ale ten "kangurek", zwłaszcza przy przyspieszaniu, jest minimalnie irytujący ;))
Kolega jeździ dCi czyli dieslu opartym na systemie common-rail. W tych typach silników mogą ulec uszkodzeniu wtryski (pff.. w innych zresztą też :]). Nie mam pojęcia jak to jest w dCi ale w "mercedesowskich" CDikach ten system jest słaby i wtryski padają dosyć często. W przypadku samochodu moich rodziców, rzecz się miała taka, iż samochód za "chuja" nie chciał odpalić. Kręciłeś, kręciłeś, kręciłeś i nic.. Dopiero po 2 minutach proszenia i piłowania zaskakiwał. Jedynym mądrym rozwiązaniem jest oddać go do serwisu. Niech go zdiagnozują i wtedy problem "się odnajdzie". Taka moja mała rada. :D Możliwe (jak to wspominał Wolo), że EGR ostro zasyfiony jest.