Temple of Time
…Tajne zejścia zawsze go fascynowały. Teraz Litnes, będąc w Enigmie po prostu nie mógł nie zauważyć tajemniczych schodów wiodących pod światynię. Nie zastanawiając się długo zszedł niżej i pobiegł długim, krętym korytarzem. Zatrzymał się przed jasno oświetloną salą i mrużąc oczy wszedł do środka… Nie było tam nikogo nie licząc starszego mężczyzny zajętego studiowaniem jakiejś księgi. Krótka rozmowa z Daroonem poruszyła w Litnesie nieznaną dotąd strunę – oprócz zwykłej ciekawości poczuł nagle palącą żądzę przygód. Jedna spontaniczna decyzja, szybki ruch w stronę błękitnego portalu…
Nagła zmiana scenerii zbiła nieco Litnesa z tropu. Miejsce, do którego trafił było co najmniej tajemnicze – puste ściany, portale…i te zegary… chłopiec ruszył przed siebie zafascynowany odkryciem i po chwili o mało nie wpadł na stojący przed nim zegar. Otrząsnął się i rozejrzał wokół – to był koniec drogi. Zaczął przyglądać się zegarowi i zobaczył, że drzwiczki do wahadła są uchylone… Wyciągnął rękę…
Litnes zupełnie spanikował. Spowiła go ciemność, a w uszy nadal wwiercał się głos „NIE IGRAJ Z CZASEM !...”. Na oślep wbiegł w pierwszy lepszy portal nie zauważywszy nawet obok niego tabliczki z napisem „przyszłość”…
Miejsce, w którym się znalazł wydało mu się podejrzanie znajome. Tak – to była świątynia w Enigmie. Nie była jednak już okazałym budynkiem w centrum zatłoczonego miasta… Gigantyczny monument przypominał teraz zupełną ruinę, a w oddali słychać było przeraźliwe wrzaski orków i minotaurów…
”Gdzie ja jestem?...”...
Świątynia czasu - jedno z najbardziej zagadkowych zadań w całym świecie Open Tibii. Niejeden próbował rozwiązać tajemnicę, tylko nielicznym się to udało… W wersji 2.0 zadanie zmienia nieco charakter wykonania. Mag Daroon okrutnie uśmiercony przez opętane potwory prosi nas o odnalezienie swojego przyjaciela, który pomoże w odwróceniu przebiegu zdarzeń i zmiany przyszłości. Okazuje się jednak, że droga jest długa i niebezpieczna, pełna potworów i zgubnych zagadek. Ostrożność i pomysłowość będzie dużo ważniejsza przy wykonywaniu tego zadania, niż wysoki poziom doświadczenia. Uważaj ! Jeden fałszywy krok może przesądzić o losach świata !
Magic Tower
…Tego dnia Levar był pewien, że uda mu się w końcu zabić smoka. Uzbrojony w długą lancę wyruszył dumnym krokiem z rodzinnego Grit Town kierując się na południe. Upalna pogoda i trujące monstra szybko dały mu się we znaki – zanim dotarł do smoczej góry, był już zupełnie wykończony. Przysiadł na chwilę w cieniu i rzucił okiem na cel swej wędrówki. Wodził wzrokiem po dostojnych jaszczurach biegających tuż nad jego głową, ale nie mogących jeszcze zrobić mu krzywdy. Nagle uwagę Levara przykuła ponura wieża w zachodniej części góry. Ludzie z miasta unikali jej jak ognia – krążyły o niej straszliwe legendy, ale młody wojownik był skłonny wątpić w połowę z nich. „To niemożliwe, ze nikt jeszcze nie wrócił z tej wieży” pomyślał i szybko wspiął się na górę. Olbrzymi zielony smok ruszył na niego otwierając paszczę, lecz zginął ugodzony lancą w pierś zanim użył fali śmiercionośnego ognia. Mijały minuty, a Levar bez większych kłopotów pokonywał kolejnych przeciwników, aż w końcu gnany pewnością siebie ruszył w stronę wieży. U jej podnóża spotkał tylko kilku czarnych rycerzy , z którymi rozprawił się bez większych trudności. Wojownik wszedł do środka. Pokój był mały, ponury i bardzo ciasny. Stanął pod schodami usiłując zobaczyć co może być na wyższym piętrze, ale nie zdołał nic dostrzec. „Cóż, dam radę – w tej wieży nie może być za dużo niebezpieczeństw, choćby ze względu na jej rozmiary” pomyślał Levar i pewnym krokiem wszedł po schodach… Jego ostatnią myślą przed śmiercią było: „To niemożliwe !”…
Strange Rooms
”Którędy teraz…” – zastanawiał się młody druid, Hashil, po zakończonym polowaniu na smoki. Pamiętał, że Enigma leży gdzieś na północy, ale gdzie dokładnie? Hashil westchnął i ruszył przed siebie chwiejnym krokiem mając nadzieję, że zmierza w dobrym kierunku. Kilka minut później stanął przed górą, której z całą pewnością nigdy w życiu nie widział. Po chwili namysłu („Czy wczoraj to tu jeszcze było?”) wszedł kilka poziomów wyżej, ale oprócz paru demonicznych szkieletów nie spotkał nic podejrzanego. Dopiero teraz zauważył, że w skałę wkomponowana jest mała kapliczka. Omijając martwe ciała Hashil dotarł do niewielkich schodków i zszedł na dół… I tutaj zaczęło się piekło. Olbrzymi Niszczyciel zaszarżował na zaskoczonego druida, który w panice zdążył krzyknąć tylko „utamo vita!”. Hashil czuł, jak jego magiczna moc zmniejsza się z każdym uderzeniem. Chwilę później zdołał otrzeźwieć i kilkoma celnymi strzałami z runy Nagłej Śmierci pozbył się natrętnej kreatury. Zaintrygowany, ruszył dalej i schodząc coraz niżej był zmuszony walczyć z coraz potężniejszymi potworami. Ostatkiem sił dotarł do zamkniętej bramy i usiadł na chwilę by odetchnąć. Za kratami – widział to wyraźnie – czaiły się potwory z piekła rodem. Hashil bał się, ale nie mógł odejść, zanim nie uśmierci tamtych monstrów – jego duma nie pozwoliłaby mu na to. Zastanawiając się nad sposobem otworzenia bramy stanął przez przypadek na niewielkiej zapadni – kraty zatrzeszczały i uniosły się. Młody druid wykonał szybki skok w stronę bramy i w ostatniej chwili uniknął śmierci od spadających stalowych prętów. Przejście ponownie się zamknęło, a zapadnia zrównała się z podłogą. Hashil przystanął i zaczął szukać sposobu na przejście, gdy nagle jego uwagę przyciągnęła stojąca nieopodal beczka. Twarz druida rozjaśnił szeroki uśmiech… Wiedział już, co musi zrobić…
Zakładki