Praca 1
Przez wszystkich kochany, przez wielu uwielbiany
hymn na jego cześć wśród gór grany, a wyraz twarzy wciąż rumiany.
Tak trudno zrozumieć, jak się to stało
za jego rządów, wszystko przecież grało.
Pocisk Kupidyna zmienił się nie do poznania
przybrał ostrze, już nie służy do kochania.
Położył kres gniewom, waśniom, zawiściom
nastał pokój, miłość, wzajemny szacunek.
Już zima nie ta sama,
już melodia nie taka piękna,
już nie taka radosna brama,
już sława kraju nie taka wielka.
Odszedł nasz wódz, król nad królami,
co przemierzył wiele mórz, pan nad panami.
Chwała pogromcy Babilonu,
Wiwat! Wypijmy na jego cześć wina galon.
O Boże! Weź go do siebie,
posadź go po prawicy,
u siebie w niebie.
hymn na jego cześć wśród gór grany, a wyraz twarzy wciąż rumiany.
Tak trudno zrozumieć, jak się to stało
za jego rządów, wszystko przecież grało.
Pocisk Kupidyna zmienił się nie do poznania
przybrał ostrze, już nie służy do kochania.
Położył kres gniewom, waśniom, zawiściom
nastał pokój, miłość, wzajemny szacunek.
Już zima nie ta sama,
już melodia nie taka piękna,
już nie taka radosna brama,
już sława kraju nie taka wielka.
Odszedł nasz wódz, król nad królami,
co przemierzył wiele mórz, pan nad panami.
Chwała pogromcy Babilonu,
Wiwat! Wypijmy na jego cześć wina galon.
O Boże! Weź go do siebie,
posadź go po prawicy,
u siebie w niebie.
Praca 2
Byłem Ci zawsze lojalny, mój królu
W Twej służbie nie bałem się śmierci ni bólu
Nieznane były mi strach oraz trwoga
Nie uląkłem się nigdy żadnego wroga
Stawałem do boju nawet przegranego
Ku czci i chwale Duncana, władcy mego
A jednak ich słowa są dla mnie bólem
„Cześć Makbetowi, który będzie królem!”
Czyżbym naprawdę miał korony dostąpić?
Nie pora teraz na to, by wątpić
Wszak już zostałem tanem Cawdoru
Owszem, lecz bez plamienia honoru
Lecz może tylko tego wieczoru
Będę mógł bez żadnego oporu
Sięgnąć po tron, koronę i władzę
Lecz cóż będę warty, jeśli go zgładzę?
Co się z mą duszą i ze mną stanie
Jeśli odrzucę lojalność, oddanie
Z czystej chciwości, pragnienia korony?
Lecz cóż to? Widzę sztylet zbroczony
Krwią, jest tuż przed moimi oczyma
Nie spada na ziemię, lecz nikt go nie trzyma
Próbuję go złapać, lecz złapać nie mogę
Pierwszy raz czuję w sercu mym trwogę
Ale dlaczego, i czy potrzebnie?
Czyżby to znak był, że przepowiednie
Cały ten czas prawdę mówiły
A to, co wiedźmy nam obwieściły
Zaprawdę ma stać się, stać się już teraz?
Może masz rację, ma drogo żono
Może tron Szkocji nam przeznaczono
Idź, zatruj trunki królewskiej straży
Od dzisiaj koniec, koniec z Duncanem
Od dzisiaj Makbet Szkocji jest panem
Niechaj tu stanie, kto się odważy
Chcieć mnie powstrzymać; lecz niechaj zważy
Że Makbet nie lęka się wroga żadnego
I nie doczeka wieku starczego
Nikt, kto sprzeciwia się woli jego
Idź, moja żono, obwieść dworowi
Obwieść to Szkocji, obwieść ludowi
Że serca nasze przeszywa ból
Gdyż dziś umarł król
Niech żyje król!
Kolejność zamieszczania prac jest losowa.
Głosować mogą osoby z datą rejestracji przed 01.06.2012
Walczący nie mają prawa głosować w swoich walkach.
Ankieta kończy się za 48h.
Zakładki