@Zakius
Fikcja a rzeczywistosc to zupelnie odrebne dziedziny. Byc moze sie starzeje, ale dla mnie przynajmniej postacie powinny byc w miare realistyczne.
W ilu rodzinach jestes z czystym sercem w stanie powiedziec, ze brat z siostra zachowuja sie idealnie wzgledem siebie? Nie wiem, jak jest w Japonii, ale u nas 80% takich rodzenstw w najlepszym przypadku nie przepada za soba, kolejne 15% jest w stosunkach neutralnych.
Sura napisał
No, jako ktoś, kto lubi tego typu anime, mogę odpowiedzieć na pytanie - co kogo w tym kręci. Otóż, na to bicie po prostu trzeba przymknąć oko. Twórcy po prostu wyolbrzymiają sprawę. Każdy z nas zapewne zna kobiete, która ma w zwyczaju poszturchiwać, trochę wyzywać ludzi. Oni to natomiast - by dodać element komizmu - wyolbrzymiają, często ze skutkiem takim, że główna bohaterka bije bohatera siekierą.
A samo anime jest wciąż enjoyable i może być epickie. Przykład - ZnT.
Epickosc to przesada. Owszem, Shana byla oryginalna (i jako seria calkiem przyjemna), ale tworzac seryjnie kolejne anime, ktore praktycznie sie od siebie nie roznia to gruba przesada. Sam lubilem ogladac haremowki i ecchi, ale i ja mam juz dosyc wrzucania tego do kazdej serii. To samo mysle o piskliwej, malo "rozwinietej" babce o wybuchowym charakterze w kazdym nowym anime. Do Shany w sumie juz sie troche przymuszam, bo Yuji mnie zainteresowal. Tsukaime lyknalem obie serie bez problemu, 3cia to byla duza przesada. Jednak po Zettai Karen Children nie moge juz sluchac glosu Kugimiyi.
Problemem jest to, ze z nieznanych mi powodow J.C.Staff w kolko tworzy klony Shany tak jak Activision ciagle wypuszcza to samo Call of Duty. Dla mnie to czysty trolling pokroju Endless Eight - z tym, ze zamiast 8 odcinkow dostajemy cale serie, ktore roznia sie tylko troszke bardziej niz wczesniej wspomniany watek z Haruhi.
Tak samo moe - Lucky Star wprowadzil podwaliny, zas K-on stal sie perfidnym moe-blobem. Teraz A-1 Pictures kopiuje udane pomysly z KyoAni - Sora no Woto i Idolmaster to ewidentna zrzynka z K-on'a.
Przy obecnej sytuacji sam sie zaczynam zastanawiac, czy nie zrezygnowac z ogladania anime. Kiedy w 2004 Love Hina wciagnela mnie w swiat Japonskiej animacji czulem powiew swiezosci. A teraz co? W kolko ogladam to samo...
Rece opadaja.
Zakładki