Akcja z wczoraj. Wbijam z dziewczyna na kope w kazo, żeby poblokać jej soldiery, schodzimy se do jednego hola z guardami, a tam ziomek 60+ knight. 0 reakcji, bije sobie mobki. Pisze do niego siema co tam, jemu nagle wywala bota i tylko stoi i co jakis czas pali mane. Oczywiscie nic nie odpisuje. Kamery nie mialem odpalonej no to trudno mysle ubijamy brazola. Laska go wali, hity potezne z arrowsow nie moze sie przebic. W koncu hura yellow hp. Chuja w dupe auto uhanie mu sie nie wylaczylo. Mysle chuj mam wolnego fraga. Odpalam sie. Ostrzal juz nieco lepszy, uhy uciekaja przez palce konkretnie. Mija 5 minut. Ktoś z faveli uslyszal alarm, za sterami siada brazol. Wylacza bota wiec i heala też. W ostatniej chwili sie orientuje. Zaczyna bić mojego kompana, ja go uham nic z tego nie bedzie. Mane mam podladowana, przechodzimy na ciezszy kaliber w ruch ida explo. Brazol sie miota. Zaczyna cos spamowac "no bot amigo" "help" Lapie zolte hp. Exori i pusz na skos. Brazol puszcza kierownice. Nie trafia uhem i biegnie na black hp przed siebie. Dobijam go racą. 6 bp uh tona grzybów 10k w złocie - profit
Zakładki