Gram od początku 2010 roku i bardzo tęsknie za starym LoLem. Kiedyś budowało się Katarinę pod AD(ja tam dalej tak nią gram) bo miała przeliczniki z AD oraz Q zadawało fizyczne obrażenia. Mundo kupowało się buty oraz 5 sunfire cape i był nie do zabicia i można było nim do respa wbiegać. Kassadinem polecana gra była pod AD. Jaxem z Phantom Dancerami można było mieć 100% dodge i robić nieskończone tower divingi. Ashe czy inne dystansowe championy szły na mida bez względu na ten dziwny, sztuczny dzisiejszy podział mapy i ról postaci. Ryzem na 1 lvl ze Spell Fluxa można było objechać przeciwnikowi 3/4 życia. Pantheon z Heartseekera podobnie. Udyr z Locketem był nie do zatrzymania.
A teraz? Drętwe role danych postaci oraz drętwe ustawienie: ide na rankedzie z kolegą na bota i bierzemy sobie np. GP oraz Garena, jedziemy cały czas bot lane a i tak jesteśmy wyzywani od trolli czy debili bo nie gramy zgodnie z tym co grają "mistrzowie" na turniejach. Championy ponerfione i przebudowane, że nie można kilku różnych i oddmiennych buildów robić - AD czy AP Yi, Tristana, Miss Fortune - teraz to niemożliwe bo muszę grać "jedyną słuszną drogą". Kiedyś potrafiłem grać w LoLa po 6 i więcej godzin dziennie(btw. na XFire jak jeszcze był miałem chyba przegrane coś koło 3000 godzin), dziś raz na tydzień zagram i po jednym meczu jestem znudzony i wkurzony w jakim kierunku poszła ta gra.
Zakładki