JA PIERDOLE, JAKIEGO WKURWA ZŁAPAŁEM, TAK JEBŁEM W BIURKO, ŻE AŻ MNIE ŁAPA BOLI. Nie gram w tą zajebaną grę.*
Od 10 minuty gra TOTALNIE nasza. Wpada 40 minuta, zrobiliśmy inhi i 1 turreta, enemy się respawnują, ja pinguje, że cofka to nie, popadali. Wracam z Cait i Threshem. Mówię, że cofka szybko i lecimy na barona. No to patrzę te debile poszli po drake (każdy miał full builda). Wracam się, a oni kurwa z drake we 2 poszli na barona. Thresh wleciał do środka, wyłożył się. Cofamy. Enemy wzięli turreta i potem inhi. Nagle Darius wbija się 1 vs 5 (enemy mieli barona przypominam), padł w ciągu 0.00000001 sec. Ziggs się respawnuje, rzuca ulti (nie trafia), Kha zix podlatuje, wali Ziggsa z q, no to ja podlatuje, stunuję i Kha wyskakuje z 10% hp. Patrzę, że Cait ich próbuje zgnoić, oni tak każdy po mniej więcej 50% hp. Myślę, jest Cait, jest Ziggs to nie będę się wbijał, bo co we 3 zrobimy. No, ale myślę, że jak nic nie zrobię to i tak wezmą Nexusa. Wbijam się, ultuję. UWAGA! ZULTOWAŁEM ICH 5! Ale chuj, i tak popadali, mnie dorwali na końcu i GG. Jak można się nie wkurwić...Game of Throws...
I oczywiście Thresh do mnie z mordą, że nie poszedłem na barona z nim i Cait jak miałem 15% hp...
No i chyba nie muszę dodawać, że byłem 2 pod względem zadanych obrażeń. Tylko Cait mnie przegoniła...
Załącznik 310869
Jakby post był zbyt wulgarny to nie warnować proszę. Usunąć albo dać znać, żebym zedytował, dzięki.
Zakładki