Positioning jest najważniejszą obok farmy rzeczą przy graniu ad carry. Nie da się tego wytłumaczyć na jakiejś prostej tezie, że jeżeli staniesz w miejscu x i będziesz bił przeciwnika y to nikt Cię nie ruszy, a Ty wszystkich zjesz. Trzeba trochę pograć, żeby się tego nauczyć, żeby to po prostu wyczuć. Ja od 4 dni gram Kog Mawem duo, wyciągnąłem z 1003 na obecnie już 1170, póki co chyba skutecznie udowadniając, że coś takiego jak elo hell to bullshit, na dodatek mój duo 1450-1500 elo, więc trafiali się od początku ludzie w granicach 1200, aktualnie już po 1300-1350, a chyba gorszych retardów można trafić właśnie na 1200 niż np na 1000, bo tu właśnie pojawiają się Ci wszyscy "mam 130 win na normalach, 0 run, ogarniam 2 championy, ale wbiłem 30 to pogram rankedy". Planuję do ferii wbić 1500, nie gram zbyt dużo, po 4-5 rankedów dziennie teraz, jak jest wolne, w czasie szkoły będzie jeszcze mniej.
Prawie wszystkie gry gram ad carry, do tego mającym opinię jednego z najtrudniejszych w grze - Kog Mawem, championem, który ma trudny laning phase z racji braku escape'a (dlatego na nim zawsze biorę Flash/Cleanse), ale przy odrobinie chęci można spokojnie wyciągnąć te 150 minionów do 20 minuty, które wystarczą na buty, IE i Zeal, w tym momencie przy dobrym pozycjonowaniu w teamfighcie robisz już tak sick dmg, że jakikolwiek inny ad carry się chowa, do tego jego range i ulti, aoe slow, po prostu miażdży. Wychodzę z założenia, że na tym elo nie ma co liczyć na randomów, więc jeśli robią coś głupiego i nie chcą Cię posłuchać, to lepiej iść farmić, niż wystawiać się na pewną śmierć. prędzej czy później dojdzie do teamfighta, w którym koggy moggy staje z tyłu, szuka wzrokiem ad/ap carry, 3 AA i już go nie ma, zgadzam się też z Luxikiem, że jeżeli nie ma pozycji na kogoś innego, to warto bić chociażby i tanka, Kog jest anty tankiem, więc zjada ich bez problemu, nawet jeśli jest budowany w pure ad (tak jak ja go buduję), a enemy team bez tanka = przeważnie grupka free fragów, jeśli podczas tego nagle jakiś squish się wychyla, to szybki switch i jedziemy tamtego.
Załączam ss'a ze statystykami, zaczynałem Kogiem mając już 0/2 rankedy, więc można powiedzieć, że od momentu jak zacząłem się nim carrować, mam 20:6. przegrane to 2x gry po 4v5 (jedna po 50minutach, skończyłem 14/4, ale jednak w late gamie 4v5 jest raczej niemożliwe do wygrania) no a pozostałe, cóż, nie wszystko da się wycarrować, nie zawsze też samemu zagra się perfekcyjnie, shit happens.
Fajna opcja też z walkami w dżungli, gdzie można stanąć za ścianą, wycisnąć w i bezkarnie bić kogo nam się podoba, 3 dni temu zrobiłem tripple stojąc na smoku, gdy mój team bił się na prawo od dolnego red buffa ^^
Na koniec po tych zachwytach nad Kogiem dodam, że mimo wszystko zbieram na Vayne i prawdopodobnie zamienię ich miejscami, pouczę się grać Vayne i nią będę grać rankedy, większa mobilność i wydaje mi się, że jednak jest łatwiejsza.
Zakładki