Wczoraj się obijałem, to pomyślałem, że dziś coś więcej zdziałam. Jakoś tak wyszło, że nie poszedłem do szkoły. Czy to dobrze, czy źle nie mi oceniać.
Jedno jest pewne. Pomogło mi to podnieść trochę poziom mojej postaci!

Jak zwykle starałem się złapać jakiegoś nowego pokemona do mojej małej kolekcji. Nie wiem dlaczego, ale nie mam szczęści do latających pokemonów.
Tak więc zamiast świętować złapanie pidgeotto, zdobyłem jeszcze wyższy poziom doświadczenia!

Po jakimś czasie postanowiłem zmienić miejsce polowań. Nie jestem przesądny, ale duża ilość graczy zawsze negatywnie wpływa na rzucone piłki.
Wybrałem się na drogę pomiędzy Saffron, a Vermilion. Tu po za trenowaniem mojego voltorba, mogłem przetestować nowe umiejętności koffinga!
Ten zresztą przynosił mi chyba więcej szczęścia...

Jednak ja nieugięcie walczyłem z tymi tępymi ptaszyskami. Starałem się nagiąć ich wole do swoich celów.
Moje plany złapania pidgeotto przeplatane były już dwoma poziomami. Czas na trzeci z nich!

Nie tyle, że zacząłem już odpuszczać złapanie ptaka, ale po prostu kończyły mi się poke balle. Ogłuszałem już jednego z ostatnich pidgeotto, kiedy!

I tak. Biedny, ale szczęśliwy. Plecak lżejszy był o około 100 poke balli i 70 small potionów. Zebrałem masę nasionek i sianek, kilka liści oraz piórek, ale co najważniejsze, to 2 nowe stworki. Weepinbella oraz pidgeotto!
Zakładki