Zdążyłem już sobie trochę pograć w Gears of War 3, oto moje wrażenia.
Zacznę może od tego, że kampania jest najlepszą i najdłuższą z całej serii. Sprawiła mi znacznie więcej przyjemności niż ta z GoW’a 1 i 2 między innymi dlatego, że jest dużo bardziej zróżnicowana. Oprócz standardowej walki siadamy za sterami Silverbacków, czyli mechów bojowych czy też jesteśmy operatorami działa na opancerzonym pojeździe podczas efektywnego pościgu. Historia została poprowadzona w bardzo ciekawy sposób, a postacie zostały głębiej zarysowane niż w poprzednich częściach, przedstawiono ich historie dzięki czemu możemy się z nimi lepiej utożsamić. Samo zakończenie została również zrealizowane w bardzo dobry sposób i w dodatku jest wzruszające. Dialogi i cutscenki jak zwykle mistrzowskie ze względu na świetne głosy postaci oraz czarny humor. Co tu dużo mówić, mnóstwo akcji, strzelania i flaków, bo poziom brutalności jak zwykle jest niezwykle wysoki – tak w skrócie można opisać kampanię. Bardzo cieszy mnie fakt, że dodano sporo nowych giwer, jak chociażby Retro Lancer, czyli starszy kuzyn standardowego karabinu na wyposażeniu koalicji, który zadaje dużo większe obrażenie, ale ma kosmiczny odrzut. Mimo to jest bardzo przydatny na niewielkie dystanse oraz możemy dzięki zawieszonym pod lufą ostrzu wykonywać manewr szarży. Jest także alternatywa dla Gnashera, czyli obrzyn, który z bardzo małej odległości (0-5 do 1 m) zabija na jeden strzał, ale jego wadą jest niezwykle długi czas przeładowania. Najciekawszą z nowych spluw jest zdecydowanie Digger, czyli granatnik, którego pociski mogą przekopywać się pod ziemią. Gra zawiera także ogromną ilość contentu. Tryb Hordy został gruntownie przebudowany i teraz możemy budować fortyfikację, stawiać atrapy, pułapki czy wieżyczki strażnicze. Dodatkowe co 10 fal musimy walczyć z bossem, co również bardzo urozmaica rozgrywkę. Jedną z nowości jest tryb Bestia, który w skrócie może zostać opisany jako odwrócona Horda, gdyż w nim zamiast w żołnierzy koalicji wcielamy się w Locustów. Mamy tutaj naprawdę sporą ilość grywalnych potworków. Od wybuchającego tickera przez boomerów aż po berserkerów, którzy niszczą wszystko co stanie im na drodze. Jest to naprawdę fajna odskocznia do pozostałych trybów, sam się przy nim naprawdę dobrze bawiłem. Kolejnym filarem gry i chyba jednym z najważniejszych jest tryb Multiplayer, który został poprawiony względem drugiej części. Uległ też przy okazji niewielkiej casualizacji. Dodano bowiem poziomy doświadczenia i experience niczym w Call of Duty, wprowadzono baretki i medale jak w Battlefiedzie oraz od teraz można ustawiać skórki broni według upodobania. Zostało dodanych także dużo nowych wygładów postaci. Wreszcie po raz pierwszy w serii został umieszczony tryb TDM, co było bardzo dobrym krokiem Epic, gdyż w poprzednich częściach nowemu graczowi bardzo trudno było się dostosować i nauczyć podstaw przez to, że oferowały one tryby, w których po śmierci musieliśmy czekać do końca rundy, zupełnie niczym w Counter Strike’u. Mimo wszystko sięgając po tryb Multi trzeba mieć świadomość, że i tak nie będzie łatwo. Podczas gry staniemy naprzeciw prawdziwym weteranom serii, którzy mogą zjeść nas na śniadanie. Po prostu Multi GoW’a to nie to samo co w strzelankach pokroju CoD’a i wielu osobom nie przypadnie do gustu bo jest bardzo specyficzne, dlatego przed jego sprawdzeniem polecam obejrzenie chociaż kilku filmów na youtubie żeby mieć o tym świadomość. Oprócz wspomnianego trybu TDM dostajemy również inne pokroju King of the Hill czy Execution, który występowały już w poprzednich odsłonach serii. Na pochwałę zasługują również mapy. Są świetnie zbudowane i oprócz tego genialnie się prezentują. Warto również dodać, że są one symetryczne, dzięki czemu obie grające drużyny mają wyrównane szanse. Jedyne rzecz, które według mnie została trochę skopana to respawny, bo czasem zdarza się, że przeciwnicy odradzają nam się za plecami, ale na szczęście nie jest to aż tak częste. Nie wspomniałem jeszcze o grafice, a wspomnieć warto, bo jest śliczna. Widać duże postępy od Gears of War 2. Tekstury są ostrzejsze, a modele postaci bardziej szczegółowe. Kolorystyka także uległa zmianie, bo teraz doświadczymy bardzo zróżnicowanej i ciepłej palety barw, w przeciwieństwie do ciągłych szaro-burych odcieni w poprzednich częściach. Niektórym może się to nie spodobać, ale według mnie dzięki temu całość prezentuje się lepiej. Jedyny mankament to wolno doładowujące się czasem tekstury, ale to już wieczna bolączki Unreal Engine 3. Podsumowując, Gears of War 3 to gra, która zasługuje do waszą uwagę i pieniądze. Jest to świetne zwieńczenie serii i każdy fan chodzonych strzelanek powinien ją mieć na swojej półce. Jednak jeśli komuś poprzednie odsłony serii nie przypadły do gustu to nie ma czego tu szukać, gdyż mimo wielu zmian gra wciąż jest bardzo podobna do swoich poprzedniczek. Bigger, Better and more Badass, wystawiam grze ocenę 9/10, polecam!
Zakładki