Ja pierdole... Co odcinek, koncowka przymulala troche, ale co Barry zrobil na samym koncu to po prostu cos co naprade trudno opisac. To ze cofnal sie w czasie zeby uratowac Mame, to bylo w chuj samolubne ale takie zrozumiale, takie oczywiste. Od tego calego bolu po prostu musial to zrobic, bo moim zdaniem by byl zbyt idealnym bohaterem, ktory niewazne co sie dzieje to nigdy nie patrzy na siebie tylko na dobro innych. Nie no, odcinek po prostu kosior, odjebany 11/10. Pieknosc sama w sobie
Czekamy znow do pazdziernika, ale warto strasznie. Jaram sie strasznie, tyle emocji w jednym odcinku dawno juz bylo.
Zakładki