Aboroth napisał
A mi sie film podobal, podszedlem do tego jak do nowej serii, a nie do kolejnego obcego, jedyne mankamenty, to ten smieszny zombie no i nie wiem czemu ten film byl pokazywany w 3d, 3d samo w sobie jest mega bzdura, a w Prometeuszu nie bylo ani jednej sceny, ktora by to usprawiedliwiala.
Ja również podszedłem do filmu ze sporym dystansem, nie spodziewałem się drugiego obcego, tylko czegoś na jego kształt. A co dostałem?
W tym filmie była cała masa scen i zachowań tak durnych, że to się nie mieści nawet w ramach sci-fi.
Dwóch kolesi siedzi w obcej budowli (gdzie znaleźli trupy stworzeń dużo większych od siebie) na obcej planecie, odciętych od reszty zespołu, sonda pokazuje jakiś ruch w tej budowli, a kapitan stwierdza, że to usterka (!) i idzie się pieprzyć z Charlize Theron O.o Naukowiec - biolog podchodzi do obcej, wężopodobnej formy życia na odległość dotyku, pochyla się nad nią i gada jak do małego kotka? Puci puci, chodź do wujcia? Wiatr, który wywraca ważący kilkaset kilogramów łazik (?) nie porywa w pizdu dwójki ludzi? Maszyna otwiera brzuch głównej bohaterce, wyjmuje obcą formę życia, zszywa jej brzuch czymś na podobieństwo zszywaczy biurowych, a ona sobie później biega i gania za ludźmi i nieludźmi? Rozumiem, że mogła przyjąć coś na przyspieszoną regenerację, ale nawet w roku 209x człowiek nie będzie w stanie się ganiać 20 minut po zrobionej cesarce...
Dalej: Zachowanie tego Inżyniera zaraz po przebudzeniu było idiotyczne. Jak zobaczyliśmy, zabić człowieka to dla niego żaden problem, więc mógłby się od nich wielu rzeczy dowiedzieć. Chociażby, jak właściwie wygląda teraz ziemia (no bo spał raczej długo, nie?), na którą defacto się wybierał z zamiarem zniszczenia ludzkości. Istota inteligentna na tyle, żeby tworzyć życie, po przebudzeniu przez ludzi po prostu ich z rozpędu zabija.
I jeszcze: Holloway upija się zdruzgotany tym, że znaleźli kilka trupów. Na tej olbrzymiej planecie już nie ma życia! Już nie dostanie odpowiedzi na swoje pytania! Oni wszyscy nie żyją! Wszyscy!
I, swoją już drogą, motyw ratowania całej ludzkości jest już tak oklepany i tandetny, że śmiać mi się tylko chce, jak w filmach tego pokroju ów motyw się pojawia. I to jeszcze w takiej formie: Mamy technologie, dzięki którym operacje przeprowadzają maszyny, latamy po galaktykach w poszukiwaniu odpowiedzi na najstarsze pytania, więc pewnie nawet broń jądrowa to przeżytek. Lecz musimy ratować CAŁĄ LUDZKOŚĆ przed jednym kosmitą w statku przepełnionym mazią. No bo jak uda mu się polecieć, to już nie będzie gdzie wracać. Bo przecież przez tą maź zginęło kilkoro ludzi...
Zakładki