Mi się podoba, że jest jej mało. W książce bardziej denerwuje mnie chyba tylko Catelyn i Sansa. Wgl ta dzisiejsza ostatnia scena-omg.. zawiało Hollywood na kilometr, jeszcze Nieskalani powinni zacząć bić brawo po kolei żeby było bardziej amerykańsko. U Danki denerwuje mnie ta jej egzaltacja, mówienie przez nią czy też Misandei co minute " Danerys zrodzona z burzy (30 tytułów dalej) i prawowita władczyni siedmiu królestw", słaba gra aktorska i jaranie się "Daaaariem ohh" chociaż w serialu nie jest to tak przesadzone jak w książce. Nawet nie zwróciła uwagi na Joraha który rozjebał 50 strażników i przyszedł zakrwawiony zameldować że zdobył miasto bo obchodził ją tylko ten laluś, lol. Z innej beczki to fajnie wypadła dla mnie scena spotkania małej rady (myślałem, że Tywin nie wyrobi nerwowo i strzeli liścia Jofreyowi) oraz scena Jona i Ygritte (jakaś taka emocjonalna dla mnie była).
Zakładki