//Można się śmiać z tematyki. Zobaczymy co z tego wyjdzie :D. Nie wykluczam treści tylko dla dorosłych w późniejszych etapach fabuły, w razie czego poproszę moderatora o dodanie "+18" w tytule.//
Poketto monsuta. Kieszonkowe potwory. Czy ktoś potrafi sobie wyobrazić coś bardziej absurdalnego niż bajka dla dzieci stająca się przerażającą rzeczywistością? Ale zacznijmy od początku…
Rok 2035. Ichiban no Korizion, poza Japonią znana jako Pierwsza Kolizja. Uderzenie meteorytu w południową Afrykę zmiotło z tego świata niemal całą populację kontynentu w ciągu zaledwie kilkunastu minut. Naukowcy badający pozostałości po uderzeniu w Kraterze Jamestown po raz pierwszy spotkali się z evobacter, czyli Mikroorganizmami Ewolucji Natychmiastowej. To odkrycie stało się impulsem do gwałtownego rozwoju bioinżynierii, która szybko osiągnęła poziom, przy którym tworzenie organizmów o dowolnych właściwościach biologicznych przestało być jakimkolwiek problemem.
Rok 2037. Po fali zamieszek, które miejscami przeradzały się w regularne wojny z siłami rządowymi, państwa ONZ jednomyślnie przyjęły rezolucję zakazującą dalszych prac nad udoskonaleniem genomu ludzkiego przy pomocy evobacter.
Marzec 2038. Chińska Republika Ludowa wypowiedziała członkostwo w Narodach Zjednoczonych, jednocześnie odrzucając rezolucję. Impas polityczny spowodowany rozbieżnością interesów światowych mocarstw nie pozwolił na podjęcie jakiejkolwiek akcji dyplomatycznej przeciwko ChRL.
Sierpień 2038. Chiny ogłosiły przyjęcie narodowej polityki eugenicznej, która nakazywała przymusową sterylizację jednostek przeciętnych oraz poniżejprzeciętnych, jednocześnie nakładając na wszystkie kobiety w ciąży przymus poddawania się zabiegowi wszczepienia płodowi implantu superewolucyjnego. Protesty wywołane nową polityką zostały brutalnie spacyfikowane, doprowadzając do śmierci ok. 30 milionów osób.
Grudzień 2038. Kongres Stanów Zjednoczonych narodu Amerykańskiego i Kanadyjskiego (unia obu państw doszła do skutku w 2027-mym) przyjął uchwałę wzywającą rząd Chiński do wycofania się z polityki eugenicznej oraz bezwarunkowego przyjęcia rezolucji ONZ.
Styczeń 2039. Prezydent USAC, Tim Terry wystosował do ChRL ultimatum grożąc wojną atomową. Ultimatum zostało odrzucone.
Luty 2039. Podczas płomiennego przemówienia w sali Kongresu, prezydent Terry zwraca się do narodu o poparcie dla inwazji militarnej na Chiny, przekonując, że projekt polityki ewolucyjnej stanowi zagrożenie dla całej ludzkości, gdyż evobacter, który wymknie się spod kontroli może powodować dowolne mutacje oraz przenosić się na inne osoby. Przy społecznym poparciu, Terry wypowiada wojnę ChRL.
Rok 2040. Po tym jak ofensywa armii Stanów Zjednoczonych w Mandżurii okazała się ogromną klęską, prezydent Terry podejmuje decyzję o wycofaniu wojsk z kontynentu.
2 stycznia 2041. Niban no korizion, czyli Druga Kolizja doprowadza do pacyfikacji całej populacji Chin oraz znacznej części populacji państw granicznych, poza Japonią i Koreą Południową. Ten fakt jest dla zwolenników teorii spiskowej potwierdzeniem, że Druga Kolizja była tak naprawdę zamaskowanym atakiem nuklearnym ze strony USAC. Rządy Japonii i Korei utrzymują, że ich terytoria nie ucierpiały w zderzeniu dzięki rządowym programom ochrony przed kolizjami z obiektami pochodzenia kosmicznego.
Rok 2043. W Deep Web (części Internetu wyjętej spod nadzoru państwowego) zaczynają pojawiać się dokumenty świadczące o tym, że teoria o ataku nuklearnym była prawdziwa. Dochodzi do gwałtownych protestów. Rada Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych potępia USAC za atak i przyjmuje konwencję o całkowitym zakazie badań bioinżynieryjnych.
11 marca 2063. Rząd Japonii otrzymuje specjalne pozwolenie Rady Bezpieczeństwa na wyprodukowanie 150 nowych gatunków, nawiązujących do kultowej japońskiej serii anime i gier „Pokemon”. Stworzenia zostają osiedlone w parku narodowym Kansai. Społeczność międzynarodowa jest zachwycona pomysłem, a przewodniczący rady Bezpieczeństwa wygłasza przemowę o „wspaniałym pokojowym zastosowaniu technologii, która, niewłaściwie użyta doprowadziła do śmierci setek milionów ludzi”.
Rok 2064. Japonia otrzymuje zgodę na utworzenie kolejnych parków narodowych w Yamagata, Wakayama i Kanto. Kraj przeżywa boom gospodarczy w związku z falą turystów oraz rozkwitem branży związanej z pokemonami.
Maj 2066. Premier Cesarstwa Japonii, Suzuhiso Toku, ogłasza przyjęcie ustawy o Narodowych Parkach Stworzeń Regulowanych Genetycznie, zwanej potocznie Poke-ustawą. Legalizuje ona łapanie stworzeń regulowanych genetycznie (SRG, potocznie „pokemonów”), organizowanie ich walk oraz wyklucza SRG z prawa o ochronie zwierząt. Do Japonii ściągają zapaleńcy z całego świata, którzy w łapaniu i trenowaniu pokemonów widzą sposób na dobrą rozrywkę lub łatwy zarobek.
***
Chociaż pora deszczowa dobiegała już końca, to wciąż jeszcze nieroztropnym było opuszczanie domu bez parasola. Od czasów Drugiej Kolizji toksyczne deszcze były na Honshu czymś zwyczajnym. Tego dnia deszcz nie był jednak toksyczny. Na całe szczęście dla Siegfrieda, który wybiegł z hostelu wcześnie rano, zapominając nie tylko o parasolu, ale również o śniadaniu, uczesaniu się i umyciu zębów. Nic dziwnego, że chłopak był podekscytowany. Właśnie dzisiaj miał otrzymać kartę trenera i przydział pokeballi. Siegfried wskoczył na niebieski rower górski, szybko zostawiając za plecami nowoczesny hostel (zwany tez centrum pokemon), o białych ścianach i jaskrawoczerwonym dachu. Budynek był czteropiętrowy i mógł pomieścić ponad dwustu gości, chociaż zazwyczaj musiało ich być zdecydowanie mniej. Infrastrukturę budowano z myślą o przyszłości, kiedy trenerów ma być docelowo dużo więcej. Póki co jednak, Liga Pokemon nie kwapiła się do przyznawania kart trenera, ani nawet pozwoleń na łapanie (które nota bene były nieziemsko drogie). Sieg zastanawiał się czy po prostu miał farta, czy to może jego wpływowy ojciec załatwił mu dokumenty w tak krótkim czasie.
Droga, którą jechał była przeznaczona tylko do ruchu rowerowego i pieszego. Poruszanie się samochodem było w Parkach Narodowych ograniczone tylko do pojazdów rządowych, które uzyskały specjalne pozwolenie. Raz na parę minut chłopak mijał jakiegoś przechadzającego się tu i tam w nadziei zobaczenia dzikiego pokemona turystę. Po obu stronach drogi rozpościerały się łańcuchy niewysokich gór, porośniętych gęstym lasem (głównie iglastym). Przez chmury zaczęły się przedzierać pierwsze promienie światła. Deszcz nieco zelżał.
***
-Shi… gu… fu-ri-do – japoński urzędnik męczył się okrutnie przy wypisywaniu do systemu nazwiska chłopaka. Siegfried żałował teraz, że tak słabo znał jeszcze japoński. Może mógłby mu wytłumaczyć jak to się pisze. Nie mogąc się dogadać z większością spotykanych osób czuł się nieco wyobcowany. W adaptacji nie pomagał też jego wygląd. Sto siedemdziesiąt centymetrów zrostu w wieku czternastu lat, blond włosy, fryzura „na Beatelsa”, zielone oczy i niemiecki akcent wyróżniały go z tłumu Japończyków i przyciągały zaciekawione spojrzenia. - Wydawałoby się, że żółtki się już przyzwyczaiły do przyjezdnych – pomyślał Sieg – ale oni chyba już zawsze będą na nas patrzeć jak dzieci na małpy w zoo…
-Shi… shu… shunaida? – spytał urzędnik o wyglądzie typowego japońskiego „białego kołnierzyka”, zadowolony, że udało mu się wymówić nazwisko chłopaka.
-Schneider. Nazywam się Schneider – powiedział po japońsku Sieg. Musiał to zapisać na kartce, ale ostatecznie i tak znalazł się w systemie komputerowym jako Zigufurido Shunaida. Cholerni kitajce. Mogliby się uczyć języków.
Proces rejestracji dłużył się niemiłosiernie. Znudzony Siegfried zaczął rozglądać się dookoła. Wszystkie budynki Ligi Pokemon w prefekturze Kanto wyglądały prawie tak samo. Marmurowe podłogi, ściany wyłożone imitacją drewna, tu i ówdzie wisiał jakiś obraz, większość z nich przedstawiała pokemony. Te prawdziwe. Ciężko było je porównać do tych z bajki, którą Sieg lubił oglądać w podstawówce. Te prawdziwe bardziej przypominają zwierzęta. Życie to nie bajka – pomyślał Sieg. Wodne pokemony były okropnie oślizgłe i cuchnące jak skurczybyk, ogniste miały suchą, gadzią skórę i odbijało im się siarkowodorem, który przypominał zapachem woń zgniłych jaj. Podobno najgorsze było sprzątanie pokeballi z gówna. Pal sześć takiego Jigglypuffa, ale jak ci się Charlizard zesra do pokeballa, to trzeba to przerzucać szpadlem albo widłami. Nowa, druga generacja pokeballi, która wchodziła właśnie do sklepów, stawiała czoła tym wyzwaniom, zmniejszając częstotliwość samoistnego uwalniania się odchodów z pokeballa oraz ułatwiając ich precyzyjniejsze uwolnienie we wskazanym miejscu. Fajnie, ale dziesięć tysięcy jenów za sztukę. Cholerne zdzierstwo. Pokeballe „jedynki” są za połowę tej ceny. A reklamowanie przez Pokemon Company „dwójek” jako „Great Balli” to już parodia. Przecież prawie niczym się nie różnią…
-Rejestracja zakończona – odezwał się niespodziewanie urzędnik. – Proszę przejść do pokoju 112 po dokumenty, pokeballe i pokedex.
Zakładki