Reklama
Pokazuje wyniki od 1 do 5 z 5

Temat: [Opowiadanie] Wymarłe niziny

  1. #1
    Avatar Black Keeper
    Data rejestracji
    2005
    Posty
    498
    Siła reputacji
    20

    Domyślny [Opowiadanie][Fantastyka] Wymarłe niziny

    Poprawione opowiadanie o rycerzu. Na początku miało to być coś dłuższego o zabójcach, którzy mordują ważne postacie w królestwie ale wyszło tylko tyle ile napisałem. Trochę świata zaczerpnąłem z Gry o Tron.



    Wymarłe niziny

    I
    Lord Warren Roland był całkowicie odcięty. Siwy kurz unosił się ponad kamasze. Widział morze rycerzy, a sztandary furgotały niczym flagi zawieszone na basztach okrętów. Zdawało mu się, że stoi na bezludnej wyspie ale to nie była żadna wyspa. Otaczyły go wrogie zastępy. Wygładził dłonią czarny jak smoła płaszcz i wyprostował się. Mam jeden miecz ale oni ponad sto.
    - Macie może wino? - zapytał ochrypłym głosem
    Z wyczerpania padł na kolana, oczy samowolnie się przymknęły po czym upadł przed siebie.
    - Wolałbym jednak zimne piwo...
    Zemdlał.
    W snach ujrzał obraz leśnej szosy gęsto porośniętej krzewami, po chwili zalała ją woda. Rzeka pędziła jak szalona, wyrzucając fale ponad drzewa stojące na poboczu. Scena zaczęła się rozmazywać, widział teraz gęstą mgłę. Była biała jak mleko.
    Odczuwał niewidoczną aurę która zataczała jego osobę. Po chwili ktoś chwycił jego dłoń. Dotyk był mocny lecz skóra obcej osoby była miękka jak poduszka. Obcy targał jego rękę, zaczął iść przed siebie wnikając całym ciałem w białą mgłę. Szedł głębiej, głębiej i głębiej. Wyczuł stopień, potem kolejny i kolejny. Schody. Teraz szedł w górę, jego kroki odbijały się echem, Wiedział, że były tutaj ściany ale we mgle nie dostrzegał ich zarysu. Obcy uniósł jego rękę nieco wyżej, teraz poczuł chłodny dotyk. To była metalowa klamka, złota i bardzo zimna, kapała z niej woda. Przycisnął ją w dół. Drzwi lekko uchyliły się, kiedy je pchnął zaskrzypiały tak głośno i tak przenikliwie, że przecięło Rolanda na pół. Krew bryzgnęła naokoło. Przed nim ukazała się postać mężczyzny z mieczem wzniesionym przed siebie.

    II
    Promienie słoneczne nikle prześwitywały przez podziurawiony od strzał namiot. Niektóre stróżki światła przenikały przez szklane naczynia, inne zaś wędrowały w kierunku kącika zbrojnego. Były tam stalowe i drewniane miecze oparte o pordzewiałe stojaki, każdy kolejny oręż był piękniejszy od następnego. Na środku stał podłużny stół wzdłuż którego niedbale poustawiano krzesła ozdobione we wzorki i złote gałki posypane drobnymi, barwnymi kamyczkami.
    Warren Roland był jeńcem. Gdy wychodził z namiotu wszystkie jego kości zdążały już porządnie trzasnąć, od kilku dni był pogrążony w śnie, czasem budził się nocą rozparzony i zalany potem.
    Na warcie stał zbrojny, pulchny strażnik dzierżący pikę, jej metalowy grot nasycony słońcem raził w oczy Rolanda.
    - Lord dowódca chce gadać teraz z tobą – powiedział
    W obozie muzyka i śmiechy górowały nad szczękiem mieczy które obijały i trzaskały kolczugi, hełmy i tarcze. W powietrzu niósł się zapach pieczonego mięsa. Roland zauważył, że zbrojni zorganizowali obfitą ucztę, ognisk było całkiem dużo, a ich dym wznosił się wysoko do góry. Większość palenisk opiewały pieśni i hymny bardów pociągających jedwabnymi opuszkami palców o struny instrumentów. Czy tak wygląda żałoba po śmierci króla?
    Mijał kolejne namioty, były jednolite w kolorze niebieskim ale ozdobione w herby rodowe, każdego strzegli uzbrojeni aż po pas wartownicy.
    Szedł jeszcze chwilę, aż za mniejszymi namiotami ukazał się dużo większy. Stanął na drewnianym stopniu, strażnicy uklękli przed nim.
    - Lordzie Rolandzie...
    - Królobójca! – syknął łysawy rycerz
    W środku panował półmrok, miejscami rozjaśniony przez słabo zapalone świece. Drewniane bele ciągły się od dołu w górę, rozkładając ramiona tuż pod skórzanym sufitem, zaczepiono na nich jelenie rogi na których zawisły królewskie flagi wyglądające jak żagle na bezwietrznym morzu.
    - Lordzie Rolandzie, jesteś jeńcem w moim obozie... - oświadczył lord dowódca gwardii królewskiej
    Warren Roland zmrużył oczy, lekko ziewnął po czym przypadkowo trzepnął dłonią flagę króla Grzegorza.
    - Gdybyś mi o tym nie powiedział mógłbym po prostu wyjść przednią furtką omijając twoich zapijaczonych pachołków i giermków
    Dziki Tom był lordem dowódcą gwardii królewskiej. Przywdział niebieski płaszcz ponad trzydzieści lat temu, na sam szczyt gwardii mianował go były król Robert Burza, ojciec zamordowanego króla Grzegorza Burzy. Dziki Tom nie tolerował gdy ktoś do niego przemawiał nieuprzejmie.
    Drewniana posadzka skrzypiała kiedy Dziki Tom stawiał kroki. Podszedł nieco bliżej i rozłożył ręce.
    - Jak wiesz Rolandzie jestem hojnym dowódcą dlatego podarowałem tobie nieco swobody w moim obozie
    - Starcze... – odparł Roland - mówiąc o swobodzie masz na myśli oddanie mojego miecza i nalanie kufla zimnego piwa?
    - Dajcie mu to czego chce – rozkazał służącym Dziki Tom
    - Ho ho! - roześmiał się Roland
    Miecz prezentował się wspaniale. Nawet głowica oręża była cenniejsza niż stado rodowych koni, była ozdobiona w rubiny zaś trzon owinięto smoczymi łuskami.
    Usiedli po obu stronach stołu na którym rozłożono mapy, na blacie spoczywały książki poukładane jedna na drugiej. Nie zabrakło też dzbana z piwem.
    - Cóż za cudowny miecz posiadasz Lordzie Rolandzie – zaczął Dziki Tom – fenomenalne rzemiosło, zastanawiam się Rolandzie... - wziął głęboki łyk piwa po czym ciągnął dalej – … czy nie popełniłem ciemnoty albo błazeństwa oddając go teraz w twoje ręce?
    - Mógłbyś nasrać w gacie gdybym teraz wyszedł, z tym mieczem mogę przejść jak przez masło po twoich rycerzach, tak samo jak przeciąłem pancerz, klatkę piersiową i serce króla Grzegorza Burzy.
    Dziki Tom słyszał już niejedne słowa, był dorosłym mężczyzną, rycerzem i lordem dowódcą gwardii królewskiej, nie dał się sprowokować.
    - Miecz wykuty dwieście lat temu przez tego którego imienia nie można wymawiać – szepnął Dziki Tom
    Służący zdążyli w międzyczasie rozłożyć talerze, noże i widelce. Przynieśli grzane wino, baraninę, jabłka i poobdzierane ze skorupki jajka. Wkrótce dołączył do nich stary bard Jarcyk z Wilczych Gór.
    - Lordzie Rolandzie... - Dziki Tom wbił nóż w kawał mięsa – zacznij opowiadać od początku
    W środku zrobiło się nieco jaśniej. Było teraz więcej świec niż przedtem. Mapy i książki nabrały wyraźniejszych kształtów niż w panującym wcześniej półmroku. Dopiero teraz Roland zobaczył, że większość dużych i mniejszych map przedstawia ziemie poza królestwem. Jedna rzuciła się Rolandowi w oczy, wyglądała na nową, całkiem niedawno rozrysowaną, ukazywała morza i wyspy na południe od królestwa.
    Jarcyk z Wilczych Gór pociągał za struny. Cicha muzyka zataczała się wokół Rolanda i Dzikiego Toma.
    - W tym dniu król otoczył się przez dziwki i inne suki z mieszczańskich ulic, mamuśki, młodociane kurwy i córeczki księży – Roland pociągał kolejne łyki z kufla – Król Grzegorz napierdolił się winem, składał podpisy pod byłe gównianym pergaminem, chciał oddać Wilcze Góry królowi zza morza... rzygał wymiocinami pod siebie, rozumiesz to? Oddać nasze ziemie za bezcen
    - Opowiadaj dalej – powiedział Dziki Tom
    - Wilcze Góry nie były jedynym utargiem, Rzeka Łowców i Deszcz Lasu miały pójść się pieprzyć za darmo – westchnął – chciał oddać małą Martusię i Joannę synom króla zza morza
    - Czy to miała być wymiana? Co Król Grzegorz miał zamiar osiągnąć oddając własne córki? - zapytał Dziki Tom
    Całe to przesłuchanie zaczynało męczyć Rolanda, dolał do kufla to co zostało na dnie dzbana. Na zewnątrz zerwał się wiatr który wniknął do środka, pląsał flagi zawieszone tuż nad ich głowami.
    - Za królewskie córy i ziemie Grzegorz Burza miał wnieść do armii dwieście tysięcy mieczy. Miała to być ciężka jazda uzbrojona po same zęby i …
    - Dość - przerwał mu Dziki Tom – przejdźmy teraz do krwawej porcji naszej dyskusji
    Roland skinął głową. Piwo i wino było wypite, wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
    - Tamtego dnia król Grzegorz kazał mi być jego przydupasem. Miałem być jego mieczem, tarczą, przemawiać za niego kiedy nawalony rzygał pod siebie i tak dalej i tak dalej... - przymknął oczy na chwilę – Zachowywał się jak skurwysyn, uderzył własną kobietę, wtedy Martusi i Joannie też się oberwało...
    - Dalej, dalej! - rozkazał rozgniewany lord dowódca
    - Jeden zamach i go przeciąłem na pół... Gdybyś to widział jak tym mieczem przeciąłem skurwiela na pół! - wykrzyczał Roland
    Palce barda przestały tańczyć na strunach instrumentu, ostatnie melodie i nuty uciekły w ciszę. Świecie które jeszcze się paliły formowały coraz mniejszy płomień, ostatnie światełko ich życia za chwilę zaniknie.
    Półmrok zapanował ponownie.
    Dziki Tom zerwał się z krzesła i skoczył przed siebie. Był agresywny i szybki jak wąż. Chwycił swą masywną ręką za szyję Rolanda, przez chwilę dusił go naciskając jego gardło. Roland zebrał w sobie resztki sił, udało mu się wziąć krótki oddech. Uderzył Dzikiego Toma w krocze, po czym cisnął skulonego na podłodze lorda dowódcę o drewniany słup namiotu. Wszystkie flagi w środku załopotały jak na wietrze.
    Dziki Tom podparł się barkiem o belę.
    - Dziś rano dostałem meldunek o zamordowaniu władcy zachodu, króla Macieja
    Lord dowódca gwardii królewskiej zacisnął pięści.
    - Co wy chcecie osiągnąć?
    - Chcemy zaprowadzić sprawiedliwość – odpowiedział lord Warren Roland
    Dziki Tom poczuł przenikliwe zimno kiedy stal przecinała jego wnętrza. Chwilę wcześniej słyszał jak pękały kości. Leżał bezwładnie na ziemi tonąc we krwi.
    - Wspaniały miecz – szepnął Dziki Tom, z jego ust wypłynął strumyk krwi
    Ostatnio zmieniony przez Black Keeper : 12-02-2013, 12:58

  2. #2
    konto usunięte

    Domyślny

    Podstawowy błąd: przed /który/a/e/itp./ stawiamy przecinki.
    Przed spójnikiem /lecz/ też. Przed /ale/ również , chyba że jest w cudzysłowie.
    Przed /wzdłuż którego/na którym też przecinek.
    Gdy wychodził z namiotu wszystkie jego kości zdążały już porządnie trzasnąć, od kilku dni był pogrążony w śnie, czasem budził się nocą rozparzony i zalany potem.
    Po 1 przed wszystkie przecinek, bo na początku zdania czas okresliłeś, po 2 po trzasnąć powinno się zacząć nowe zdanie.

    Dziki Tom nie tolerował by ktoś do niego przemawiał nieuprzejmie.
    zamiast by pasowałoby bardziej gdy.

    Jest kilka zdań w utworze, które mi zupełnie językowo/logicznie nie pasują, ale nie znam się na tyle by je wytknąć, może ktoś mnie wyręczy.

    Jest też kilka zdań, które powinny być podzielone, bo tracą sens w swej postaci. Jak mnie nikt nie wyręczy to dopiszę.

    Plusy: poprawnie tworzysz dialogi, dość ciekawa fabuła, masz spory zasób niebanalnych słow i zwrotów (które wg mnie nieumiejętnie używasz, musisz poćwiczyć tworzenie zdań, by czytelnik nie zastanawiał się co autor miał na myśli), ogólnie poziom samego tekstu na poprawnym, tfuuu przyzwoitym miało być! poziomie.

    Interpunkcja - musisz opanować, a już będzie lepiej.
    Ostatnio zmieniony przez konto usunięte : 18-11-2012, 13:45

  3. #3
    Avatar Black Keeper
    Data rejestracji
    2005
    Posty
    498
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    No nic dzięki za wskazówki może ktoś jeszcze tutaj zajrzy.
    Swoją drogą miałem techniczny problem przy kopiowaniu tekstu z OpenOffica na forum, zjadło mi "-" w dialogach. Musiałem ręcznie dopisać podczas edytowania postu.

  4. Reklama
  5. #4
    Avatar Black Keeper
    Data rejestracji
    2005
    Posty
    498
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Poprawiłem troszkę niektóre rzeczy. Myślę, że opowiadanie nadaję się jakoś do przeczytania.

  6. #5
    Avatar Szantymen
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Szczecin
    Posty
    1,731
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Jakbyś jeszcze czcionkę zmienił na normalną, to obiecuję, że przeczytam.
    OK, jak obiecałem, przeczytałem.

    - Jak wiesz Rolandzie jestem hojnym dowódcą dlatego podarowałem tobie nieco swobody w moim obozie
    Domyśl się gdzie jest błąd.

    [głowica oręża] była ozdobiona w rubiny
    Raczej "rubinami". Jest rzeczywiście takie wyrażenie jak "być ozdobionym w coś", ale tutaj raczej ono nie pasuje. (Jeśli się mylę, to niech ktoś mnie poprawi)

    Więcej błędów nie wyłapałem, bo też niezbyt szukałem. Ogólnie jest ich bardzo mało, za co masz u mnie +1.
    Styl jest niezły.
    Fabuła... Na razie jeszcze nie ma żadnej, klimaty niezbyt moje, ale może później będzie jakoś inaczej. Wiadomo, że ciężko jest napisać opowiadanie, które wciąga od pierwszych zdań.

    Ogólnie to pisz dalej : D.

    @edit
    Aha, co do przecinków, to na 99% są źle, ja tam nie zwracam na nie uwagi (czytam sporo po angielsku, a tam przecinki są dużo rzadziej niż u nas), ale nawet wizualnie widać, że dajesz dużo za mało przecinków : d.

Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. Odpowiedzi: 91
    Ostatni post: 29-07-2013, 21:13
  2. Odpowiedzi: 3
    Ostatni post: 20-01-2012, 20:07
  3. Kolejne opowiadanie z serii "Moja Kariera"
    Przez Bartek111 w dziale Tibia
    Odpowiedzi: 18
    Ostatni post: 13-07-2009, 12:49
  4. Odpowiedzi: 15
    Ostatni post: 17-10-2008, 18:26
  5. Konkurs na najlepsze opowiadanie
    Przez Archarius w dziale Niusy
    Odpowiedzi: 19
    Ostatni post: 12-05-2007, 22:45

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •