Nie chce mi się cytować więc będę luźno odpowiadał na idee zawarte w twoim poście:
- Historia z drzewem i jabłkiem...Primo - Bóg jest wszechwiedzący, więc doskonale wiedział, że oni zjedzą to jabłko, już tworząc człowieka, ergo uczynił człowieka takim, żeby zjadł to jabłko, ergo Bóg zaplanował świat rządzony przez ludzi, w którym dochodzi do okrucieństw i niesprawiedliwości, ergo wszystko co złe jest wyłączną winą Boga.
Secundo: życie w Raju jest życiem niegodnym człowieka, tylko co najwyżej psa albo krowy, duma żadnego mężczyzny nie pozwoliłaby na to, żeby jakiś Bóg miał mu wszystko podawać na złotej tacy. Więc albo Bóg stworzył człowieka jako zwierzątko domowe z zamiarem trzymania go w Edenie albo stworzył go z zamiarem opuszczenia Edenu i życia na własną rękę - ale skoro tak, to dlaczego zwalać winę za to na człowieka? Przecież to Bóg to zaplanował i stworzył zasady gry, które doprowadziły do takiego obrotu spraw.
Tertio: Nawet jeżeli spora część zła jest wynikiem działalności samego człowieka (co można uzasadnić daną mu przez Boga wolną wolą), to np. na wrodzone choroby typu zespół Downa człowiek nie ma najmniejszego wpływu. Jest to złośliwość ewentualnego Boga. Można oczywiście powiedzieć, że "Bóg celowo zsyła dzieci z Downem, żebyśmy doceniali to co mamy, kochali się, sratatata...", ale... Jeżeli Bóg celowo skazuje niewinnego człowieka na życie z ciężką chorobą, tylko po to, żeby ktoś inny się nawrócił, to jest to kwintesencją niesprawiedliwości.
Co do części kolejnej twego posta: Najpierw piszesz, że Bóg dał ludziom wolną wolę, a chwilę później, że zabija małe dzieci, bo jak dorosną zaczęłyby uprawiać ezoteryzm i poszłyby do piekła. To gdzie tu ta ich wolna wola? Jak robię grę MMORPG to ustalam sprawiedliwe zasady. Nie może być tak, że Administrator jednego użytkownika udupia, a drugiemu daje fory. Albo wszyscy mają wolną wolę i żyją tak jak to uważają za słuszne, albo nikt. Jednak część ludzi nie ma okazji przeżyć swojego życia...
Co do bajeczki z wyjeżdżającym ojcem: rozumiem, że Bóg chciał mu "odradzić wyjazd", żeby ratować rodzinę. Tylko szkoda, że Bóg zajmuje się tym czy jakiś białas będzie miał udane życie osobiste, czy nie, zamiast zając się czarnuszkiem, który zdycha z głodu i sra krwią z powodu malarii, itd. Szkoda, że Bóg zajmuje się modlitwą staruszki, która prosi o uzdrowienie męża, a jakoś nie zajął się sześcioma milionami Żydów zamordowanych w komorach gazowych.
P.S. Do Mastera i opiekunów działu: Ta krótka dyskusja jest w ramach wymiany wrażeń po przeczytaniu wiersza, także póki co nie widzę potrzeby przenoszenia się do innego tematu. Mam nadzieję, że podzielacie moje zdanie.
Zakładki