Wiersz to nie tylko rymy - patrz Improwizacja w 5 min.
Mogę pisać podwójne, chcieć, mieć
O! Potrójne! Mogę cię zgnieść, zjeść!
Trochę z ironią ale tak to działa.
Wersja do druku
No właśnie wiersze nie są moją mocną stroną, dlatego tak zapytałem o te rymy.
Pamiętasz?
Znasz te uczucie?
Gdy złe anioły spadają z nieba
bo tak właśnie trzeba
wewnętrzne zepsucie.
Pamiętasz jeszcze te szklane domy
gdzie czarne bzy
zachęcały do gry
westchnień, jęków ogromy.
Pamiętasz te nocne wypady
gdy czarna mgła
ciągle nas gnała
gwiazdy w oczy wpadały.
Pamiętasz nas razem
szliśmy przez ciemne pola
a ich wola
otruć się gazem.
Wolą tych czarnych pól jest się otruć gazem? Nie ogarniam...
To wiersz wolny? Jeżeli tak, to spoko, ale jeśli nie, dopisz przecinek w pierwszej zwrotce na końcu drugiego wersu. I po trzecim też by się coś przydało. I nie rozumiem, dlaczego nie ma pytajników w drugiej, trzeciej, czwartej strofie. Chyba, że to faktycznie wiersz wolny, jeżeli tak- zwracam honor, nie zwracaj uwagi na to, co napisałam do tej pory. ;)
Rozumiem, że to z dedyktem dla mnie? xD A tak na serio to mi się podoba. Nie eksperymentowałam jeszcze z rymami okalającymi, ale lubię, gdy są w jakimś utworze zastosowane.
Dobrze, tak szczerze, to dodałabym jednak tą interpunkcję, bo wiersz będzie się wtedy lepiej czytało, ale to już zależy od Ciebie. I to w sumie jedyne moje zastrzerzenie (nie licząc tych pól).
Podobają mi się metafory, których tutaj użyłeś. Nigdy nie byłam dobrza w interpretacji wierszów, zawsze odbierałam je na swój sposób, rzadko udawało mi się zgadnąć, "co autor miał na myśli". Tutaj, w pierwszej zwrotce od razu przypomniałam sobie "Stowarzyszenie umarłych poetów" i lekcję na dziedzińcu. Podążanie za tłumem, życie bez własnego zdania, bez osobistych poglądów. Trzecia strofa przynosi mi na myśl parę zakochańców, którzy wieczorem spacerują i jak dzieci rzucają się śnieżkami, próbują przewrócić siebie nawzajem. Nie pytaj czemu. Po prostu tak mi się pomyślało. I takie połączenie niewinności, bezbronności z czymś poważniejszym.
Tak ja to odbieram. Ale Ty całkiem inaczej sobie to wyobrażałeś, prawda? ;)
@ A no tak, na to nie wpadłam. :P W sumie nawet nie pomyślałam o tym, że interpunkcja wpływa na interpretację, a to przecież takie oczywiste... Ostatnimi czasy zaniechałam używania mózgu. ;)
Interpretacja dowolna - interpretuj jak chcesz. To wiesz wolny, nie chce narzucać sposobu interpretacji, czytania poprzez używanie przecinków czy czegoś takiego.
Proste że z dedykacją dla ciebie, mojej internetowej miłości <3
Dzięki wielkie za komentarz. Wpadaj częściej.
Prośba
Siedząc sam w domu
nie wadząc nikomu
rozmyślam nad tym całym światem.
Przecież tak się strasznie bałem
tego co mnie otacza
tego uczucia co horyzont wyznacza -
moje wspomnienia to nicość
trudno mi przez to patrzeć w przyszłość
nawet nie wiem czy będzie lepiej
między nami cieplej.
To wszystko poharatane przez kolorowe sny
powiedz to, zrób to, nawet dziś!
Mówię
"O Boże, jeszcze ciebie tu brakuje...
Spraw aby każdy kto się tu znajduje
znalazł płomień snów"
Bóg na to
"No cóż..."
Święta prawda
To my, wy, ja ty i oni
skutek Jego wolnej woli
gwałcimy, bijemy, wrzucamy,
a przy tym
palimy, pijemy, obmacamy
nasze biedne, bezsilne,
księżne piękności.
Bo tak chciałbym aby wszystko co Jego,
ukochało mnie, ukochało brata mego
i razem przez świat! Przez pola ogromy
by tym małym dzieciom, nie brakowało wody
idziemy, gnamy, świat przed nami
nie jest ważne czy znani czy nieznani -
kolejka losu nabiera tempa
marny człowieku, nie przypominaj sępa
co ostatnią skórę z tych marnych lic
chciałby zeżreć by tylko być
pośród nas.
To my wszyscy dzieci jednego Boga
A Szatan? Wszyscy mamy jednego wroga.
Nie ważne co wkładasz na głowę,
co jesz, co pijesz, jaką lubisz mode.
Czy tak trudno iść ramię w ramię?
Pamiętaj, kiedyś spotkamy się w Bramie
i razem zapłaczemy jak chóry Aniołów.
Pamiętaj, to nieprawda że mamy wielu Bogów
wielu wrogów -
owszem.
Twoje wiersze coraz bardziej przywodzą mi swoim charakterem na myśl wiersze Twardowskiego...
Btw, "tempo" wbrew logice pisze się przez "em", a nie "ę", bo to bezpośrednie zapożyczenie z łaciny.
No i "nieprawda" łącznie.
Ogólnie to ostatnio coraz lepiej piszesz, pozdrawiam.
Ah ta moja ortografia.
Dziękuję za komentarz. Swoją drogą to Twardowskiego lubię ale jakoś się na nim nie wzoruje. Jak teraz patrzę na moje utwory to chyba masz rację.
Sowiecki deszcz
Gnają, do przodu, na łeb na szyję
śpiewają - "Do domu!" zostawiają kiłę
i prędzej i bardziej
chcą więcej przeciętych gardziel.
Sowiecki deszcz, miliony tumanów
chciałbym ich zgnieść! Tak wiele baranów
brnie do przodu, to chwila prawdy
"Uciekajcie do domu!" - krzyk pogardy
nawet gdy tak blisko, ostatnia chwila
w polskich sercach ognisko, odraza prawdziwa.
"Za Polskę!" - krzyczy waleczny naród
"Na walkę! - wstrętny Sowietów deszcz spadł na ogród
dlaczego nieszkodliwa meszka
chce pokonać synów Mieszka?
Kurz opadł, pobojowisko istne -
Gorbaczow pobladł, mordy zawistne
już Polsce oddani, już tylko przepraszają
jak prawdziwi poddani, głowy skinając.
Moja praca konkursowa na torgowe walki ; D
http://torg.pl/showthread.php?424500...tanem-umys%B3u.
Kilka słów o tym co siedzi mi w głowie.
Na obraz Człowieka bóg stworzony
Ciekawe w co wierzy bóg,
jaki jest jego spodni krój
czy je owsiane płatki
czy lubi czerwone pomadki?
Pewnie leży całymi dniami -
nie zajmuje się tangensami, kątami
tylko leży całymi dniami
pożera naturę gramami.
Ciekawe w co wierzy bóg?
Czy go nachodzi największy wróg?
Tak wiele pytań mam do ciebie
ciekawi mnie jak jest w niebie
czy piwo macie jasne czy ciemne
czy gatunków jest wiele?
Ciekawe czy nosisz jeany
czy w Raju dostępne są pixy?
Boguś, nie przejmuj się
nic o tobie nie wiem
Boguś jak dobrze że
nic o tobie nie wiem.
"Na obraz Człowieka bóg stworzony" - super.
Ja to odbieram jako rozprawienie się z mitem "uczłowieczonego Boga".
Sam uważam, że Bóg (przy założeniu, że istnieje) nie może być taki jak człowiek (w kwestii osobowości). Czy ktoś normalny, mając nieograniczoną moc, pozwalałby na to, żeby niewinne dzieci umierały w męczarniach z głodu / w komorze gazowej / walnięte główką o próg ? Czy ktoś normalny skazywałby ludzi, którzy w niego nie wierzą, na wieczne męki?
Podobno ludzie są stworzeni na podobieństwo Boga. Cóż, wg. badań przynajmniej co dziesiąty człowiek ma problemy psychiczne, więc może Bóg też należy do tych "co dziesiątych"?
A może tylko go sobie wymyśliliśmy. I to w tak nieprzemyślany sposób, że sama idea istnienia Boga jest sprzeczna z logiką...
(Btw, rym "płatki-pomadki" średnio mi się podoba. Musiałem się do czegoś przyczepić :D)
Ach, nie wyobrażasz sobie, jak bym chciała, żebyś był ze mną na wykładach z foramcji wewnętrznej. Oczywiście nie dlatego, że uważam, że Ci to koniecznie potrzebne czy coś, raczej dlatego, że właśnie taki temat został tam poruszony. I to poruszony w taki sposób, że wszyscy patrzyli na wykładowcę z szeroko otwartymi oczami, pomimo tego że na poprzednich dwóch godzinach (tylko że z kim innym i z czegoś innego) prawie zasypialiśmy. No i chciałabym, żebyś też to mógł usłyszeć, ale to raczej niemożliwe. :/
Wtedy wyglądało to dużo zabawniej i brzmiało bardziej dobitnie niż teraz, kiedy będę Ci to przytaczać, niestety nie mam daru nienudzenia tym o czym mówię/ piszę. :<
Cóż, jeżeli mówimy o tym, czy Bóg jest szalony jak ten "co dziesiąty", odpowiedź brzmi tak. I mówię Ci to z całą świadomością tego, że wysuwam tak dziwną, powiedzieliby zapewne co poniektórzy, tezę. Bo czy można, nie będąc szalonym, najpierw stworzyć cały tak piękny świat (a na początku wyglądał zapewne jeszcze lepiej, był przecież jeszcze niezniszczony przez cywilizację); później człowieka, który "był do niego podobny"; następnie pokochać go do tego stopnia, by dać mu wolną wolę i władzę nad wszystkim co żyje, nad całym światem, nad wszystkimi zwierzętami i roślinami, ograniczając go tylko jedną jedyną prośbą - prośbą, bo nie był to nakaz - to od człowieka zależało czy chce tego przestrzegać, mógł dokonać wyboru - by nie zjadać owocu z jednego drzewa. Jak szalonym trzeba być, by kochać go później nadal, pomimo tego, że nie spełnił tej maleńkiej prośby, że nie zadowolił się tyloma tysiącami innych roślin, które na pewno rosły w ogrodzie; by przebaczać każde zranienie, to najmniejsze i to najbardziej bolesne; by z tej miłości poświęcić mu swojego Syna, poświęcić Go całego. Jak bardzo trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby podnosić go za każdym razem, pomimo tego, że upada tak często, a przy tym pluje Opiekunowi w twarz...
Odpowiedź na to pierwsze pytanie masz częściowo w tym, co napisałam wyżej. Tysiące dzieci nie umierałyby z głodu, gdyby setki lat temu inne kontynenty nie zostałyby ograbione przez ludzi dla większego bogactwa. Nie umierałyby w komorze gazowej, gdyby człowiek nie chciał osiągnąć absolutnej władzy i ułożyć wszystko "po swojemu".
[I tutaj oczywiście większość żeczy pomieszałam, więc wycinam ten fragment, żeby ktoś nie poczuł się nim zgorszony czy coś. Przepraszam za niego tych, którzy już zdążyli przeczytać].
Możemy oczywiście układać sobie życie po swojemu, wyłączając z niego Boga całkowicie, mówiąc Mu: nie, nie podchodź, ja sam sobie poradzę. Możemy też narzucać Mu swoją wolę i On się na to zgadza, bo tak bardzo nas kocha. Zgadza się na to wszystko i szanuje naszą decyzję, robi to, o co prosimy, bo skoro oddał nam już cały świat, oddał nam swojego Syna, to dlaczego miałby nie zrobić jeszcze tego. I to wszystko z miłości. Tylko że ten nasz pomysł na nasze życie może się z czasem nie tak dobry, na jaki wyglądał. Może się okazać niewypałem.
Przykładowo, żyła sobie rodzina, bardzo kochająca się, jednak żyjąca w dość średnich warunkach. Bardzo chcieli, by tato mógł wyjechać za granicę i zarobić trochę, bardziej wspomóc rodzinę, bo do tej pory nie mógł znaleźć pracy. Codziennie modlili się o to do Boga. W końcu, po pół roku ojciec dostał paszport i potrzebne dokumenty. W sobotnie popołudnie całą rodziną wyjechali na lotnisko. W połowie drogi zorientowali się, że nie wzięli najpotrzebniejszych dokumentów. To był prawdziwy wyścig z czasem. W ostatniej chwili tata wbiegł na pokład samolotu. Uśmiechnięty, machał dzieciom z okna samolotu, najmłodsze z nich miało łzy w oczach. Ojciec miał wrócić po upływie trzech, czterech miesięcy. Mija pięć, sześć, a od niego nie dcierają żadne wieści, czasem tylko do banku wpływa trochę pieniędzy, ale też niewiele. Dzieci więcej nie zobaczą swojego ojca. Znalazł sobie za granicą nową rodzinę, znalazł świat pełen wygód, szaleństwa i wiecznej zabawy...
Ale to tak tylko na marginesie. Dziękuję bardzo, jeżeli komuś chciało się dotrwać do końca i przeżyć to moje rozmyślanie.
Master, baaaardzo przepraszam, że Ci post zajęłam takim wywodem. "W nagrodę" dodam tylko, że pomimo tego, że nie zgadzam się z przesłaniem wiersz nawet mi się podoba, a "Prośba" i "Święta prawda" są na prawdę świetne. :)
Ło jesteś, jakie to ogromne wyszło... Przepraszam, przepraszam, przepraszam strasznie.